Mężczyzna złożył obszerne wyjaśnienia, współpracuje z policją. Ma stałe miejsce zamieszkania i pracuje - mówi Katarzyna Pietrzycka, zastępca prokuratora rejonowego w Białymstoku.
Tak tłumaczy, że podejrzany nie został tymczasowo aresztowany. A o to wnioskowała policja.
- Tymczasowy areszt to najsurowszy środek zapobiegawczy, który stosuje się tylko w przypadku, gdy istnieje uzasadniona obawa ucieczki lub ukrycia podejrzanego, lub jest obawa, że będzie nakłaniał do składania fałszywych zeznań lub utrudniał postępowanie. Podejrzany przyznał się do popełnionych czynów - wyjaśnia Katarzyna Pietrzycka.
- Nie rozumiem tej decyzji - mówi Andrzej Fronc, ojciec 13-letniej uczennicy SP nr 1 w Łapach. W okolicy tej placówki mężczyzna miał zaatakować 15-letnią dziewczynkę.
Prokuratura zastosowała dozór policyjny. – To są jakieś żarty. Co to za kara? Czy będzie trwało całą dobę? Przecież ten mężczyzna może znów przyjść pod szkołę - niepokoi się pani Anna, której dzieci uczą się w SP nr 1.
- Pracownicy są nadal wyczuleni na niepokojące zachowania wokół szkoły. Prosiłem też rodziców, by zgłaszali niepokojące sygnały - mówi Daniel Gołaszewski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Łapach. Nie chce komentować decyzji prokuratury o wypuszczeniu napastnika.
Bartosz Wojda, białostocki adwokat uważa, że prokurator nie uległ presji medialnej, która powstała w ostatnich dniach wokół tego typu zachowań.
- To prokuratura jest gospodarzem postępowania przygotowawczego. I to ona może stosować środki, które uzna za właściwe w celu zabezpieczeniu prawidłowego biegu postępowania. Skoro prokurator nie wystąpił o tymczasowe aresztowanie, to znaczy, że uznał iż nie zachodzi zagrożenie wymierzenia temu mężczyźnie wysokiej kary. Tym samym prokuratura wzięła na siebie ryzyko jakie może stworzyć pozostawienie tego mężczyzny na wolności - komentuje mec. Bartosz Wojda.
Przypomnijmy. Kryminalni z łapskiego komisariatu i białostockiej komendy miejskiej, po ustaleniu tożsamości mężczyzny, w poniedziałek o godzinie 6, zatrzymali go w miejscu zamieszkania na terenie gminy Łapy. Gdy weszli do jego domu, 40-latek już nie spał, był zaskoczony wizytą policjantów ale zachowywał się spokojnie.
- Mężczyźnie przedstawiono zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej czterech kobiet w różnym wieku - poinformowała Katarzyna Pietrzycka, zastępca prokuratora rejonowego w Białymstoku. - Podejrzany przyznał się do popełnienia tych czynów.
I dodaje: Co do jednej z dziewczynek, które atakował w Łapach potwierdziło się, że ten mężczyzna był sprawcą. W przypadku drugiej nastolatki materiał dowodowy nie pozwolił na przedstawienie zarzutów zatrzymanemu - tłumaczy Katarzyna Pietrzycka.
Mężczyzna ma 40 lat. Mieszka na terenie gminy Łapy. Nadkom Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji nie potwierdził naszych nieoficjalnych informacji, że napastnik pochodzi z Bokin. Do tej pory nie był karany. Śledczy ustalili, że zatrzymany dopuścił się jeszcze trzech podobnych czynów na terenie Białegostoku. Doszło do nich w marcu tego i grudniu ubiegłego roku. Czterdziestolatek atakował kobiety na klatkach schodowych bloków przy ulicy Gruntowej i Upalnej.
Mężczyzna ma dozór policyjny. Ma obowiązek trzy razy w tygodniu stawiać się na komisariacie policji. Ma też zakaz kontaktowania się z osobami pokrzywdzonymi i nie może opuszczać kraju.
O karze zdecyduje sąd.
Pierwszy atak pedofila w Łapach miał miejsce 9 maja rano w okolicy Szkoły Podstawowej nr 1. Wysoki, szczupły, mężczyzna śledził 15-letnią dziewczynkę, która szła do szkoły. W pewnym momencie przyspieszył kroku i chwycił ją za spódnicę. Pojawiły się także informacje, że zboczeniec wkładał jej ręce pod spódnicę, ale policja tego nie potwierdziła. "Kurier Poranny" napisał o tym pierwszy.
Łapy. Kolejny atak pedofila. Tym razem ofiarą jest 14-latka. Trwa policyjna obława [ZDJĘCIA]
O kolejnym ataku pedofila w Łapach poinformował nas Czytelnik. Doszło do niego 10 maja przy ul. Matejki (jest tam gimnazjum i szkoła katolicka).