Spis treści
Według raportu Warsaw Enterprise Institute (WEI) „Zapłacą najubożsi” opracowanego przez ekonomistę Marka Lachowicza, w następstwie objęcia systemem handlu emisjami CO2 budynków mieszkalnych i transportu prywatnego koszt przeciętnego gospodarstwa domowego wzrośnie o ok. 1560 zł rocznie. A to dopiero początek, tym bardziej że unijny fundusz raczej nie zrekompensuje strat.
Mieszkańcy wsi zapłacą najwięcej za walkę ze zmianami klimatu
Z raportu WEI wynika, że najbardziej dotknięte przygotowywanymi zmianami będą najuboższe gospodarstwa domowe, zamieszkujące tereny wiejskie. Mieszkańcy miast, nie odczują w takim stopniu wprowadzenia systemu ETS 2, ponieważ energia i ciepło dostarczana jest do nich z sieci. Autor raportu przyznaje jednak, że i oni ponoszą i będą ponosić koszty polityki klimatycznej KE, tyle że pośrednio, bo w taryfie.
Polska gospodarka może stracić prawie 100 mld zł
Co gorsze, wcale nie musi być tak, że ten koszt w 2030 r. wyniesie tylko 1560 zł rocznie. Jeśli uwolnienie dodatkowej puli uprawnień nie powstrzyma inwestorów – dowiadujemy się z raportu – to koszty walki z CO2 dla gospodarstwa domowego wzrosną nawet do 7100 zł rocznie już w 2030 r. Łącznie, dla całej gospodarki, koszty te zsumują się od ok. 21 mld zł do 96,5 mld zł, w zależności od realizacji celu klimatycznego.
Próby zatrzymania zmian będą bardziej kosztowne
Z opinią autora projektu, co do wysokich kosztów, jakie będzie musiało ponieść polskie społeczeństwo w związku z przyspieszeniem UE na drodze do budowy gospodarki zeroemisyjnej, zgadza się ekspert ds. bezpieczeństwa energetycznego dr Łukasz Tolak z Collegium Civitas. Jego zdaniem cena, jaką Polacy będą musieli zapłacić za rozszerzanie europejskiego systemu handlu emisjami i szerzej za transformację energetyczną, będzie duża.
– Wysokie koszty związane z wyzwaniami klimatycznymi Polski wynikają zarówno ze struktury polskiego przemysłu i sektora energetycznego, jak i z wieloletnich opóźnień z tym związanych – wyjaśnia dr Tolak.
Ekspert ds. bezpieczeństwa energetycznego przestrzega jednak przed próbami zatrzymania wskazanych zmian. Takie próby mogą nasz kosztować dużo więcej.
Unijny fundusz ma złagodzić koszty dostosowania się
Kosztowne następstwa polityki klimatycznej UE mają być łagodzone za sprawą powołania Climate Social Fund. Warto przypomnieć, że KE szacuje kwotę wypłat dla Polski z CSF na poziomie ok. 17 proc. zebranych środków. Autor badania wylicza, że tym samym Polska będzie miała szansę na ok. 15,3 mld euro. Tyle że jak podaje, roczny koszt wprowadzenia systemu ETS 2 dla gospodarstw domowych to ok. 21 mld zł rocznie.
Ponieważ budynki mieszkalne i transport prywatny objęte są systemem od 2029 r., to do 2032 r. koszty systemu zsumują się do 63 mld zł. Do kwoty tej dodać należy wydatki, jakie poniosą przedsiębiorstwa (ETS 2 najpierw obejmie budynki komercyjne oraz transport komercyjny) – czytamy w raporcie.
Według raportu WEI to wyliczenie potwierdza, że po wprowadzeniu nowego systemu, Polska będzie stratna, nawet jeżeli wypłaty środków z CSF odbywałyby się płynnie. Co więcej, autor pracy podkreśla, że struktura nowego systemu zbliżona jest do tego, jak wyglądał system ETS i podobnie jak on sprzyja aktywności spekulantów. Jak wylicza, istotny jest zwłaszcza brak darmowych uprawnień i handlowanie nimi wyłącznie za pośrednictwem aukcji.
Bruksela legitymizuje wojnę gospodarczą innego typu?
Taką politykę UE krytykuje finansista i przewodniczący Rady Dyrektorów Instytutu Biznesu Juliusz Bolek.
– Idea europejskiego systemu handlu emisjami CO2 (EU ETS) to pułapka na nowe państwa członkowskie Unii Europejskiej. Do tej koncepcji filozofii energetyczne stare państwa członkowskie przygotowywały się od dziesięcioleci. Natomiast dofinansowania na tak zwane wyrównywanie szans dla nowych członków dotyczyły infrastruktury takiej jak drogi czy ładne budynki, które oczywiście tez były potrzebne. Jednak nie można równocześnie finansować wszystkiego. W efekcie wytwarzanie energetyki w nowych państwach Unii Europejskiej wiąże się ze zwiększonym poziomem emisji dwutlenku węgla – mówi ekspert.
– Teraz Unia Europejska wprowadza limity na emisję, a ci, którzy je przekraczają, nawet wbrew własnym intencjom, mają za to płacić haracz. Dla mnie jest to przykład wojny gospodarczej w Unii Europejskiej, pomiędzy państwami, realizowanej pod hasłami ekologii, bo przecież limity są określane w sytuacji, kiedy wcześniej policzono, jakie poziomy emisji CO2 wytwarzają poszczególne państwa – podsumowuje finansista.
Strefa Biznesu: W Polsce drastycznie wzrosną podatki? Winna demografia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?