Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Polski B Polską C. Białystok odjeżdża na pobocze, bo rząd zabiera nam drogi.

Aneta Boruch
Wąska i niebezpieczna droga z Białegostoku do Warszawy w ciągu trzech lat miała doczekać się cywilizowanych standardów. Ale właśnie stanęło to pod znakiem zapytania. Zgodnie z nowym Programem Budowy Dróg Krajowych na lata 2011-2015 prawie wszystkie podlaskie inwestycje drogowe nie rozpoczną się w pierwotnie ustalonych terminach.
Wąska i niebezpieczna droga z Białegostoku do Warszawy w ciągu trzech lat miała doczekać się cywilizowanych standardów. Ale właśnie stanęło to pod znakiem zapytania. Zgodnie z nowym Programem Budowy Dróg Krajowych na lata 2011-2015 prawie wszystkie podlaskie inwestycje drogowe nie rozpoczną się w pierwotnie ustalonych terminach. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Absolutne minimum do normalnego funkcjonowania regionu to połączenie z centrum kraju. Wydawało się, że owe minimum zostanie wreszcie zrealizowane. Niestety, nadzieje na dobre drogi prysły.

Nie tylko transport lokalny, ale i potężny tranzyt przetacza się dzień i noc przez drogi Podlasia. W zależności od okresu tylko samo Budzisko wypuszcza na nasze drogi w ciągu doby od czterech do siedmiu tysięcy pojazdów.

- A przecież praktycznie nie mamy żadnej drogi szybkiego ruchu - ubolewa Mikołaj Linkiewicz, dyrektor biura Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia.

Ogromny ruch utrudnia życie wszystkim: mieszkańcom, użytkownikom dróg i samym kierowcom pojazdów ciężarowych też.

- Jechać zimą dwujezdniową drogą to ani przyjemne, ani bezpieczne - mówi Linkiewicz. - Już nawet na Wschodzie nie ma sytuacji, żeby miasto wojewódzkie nie miało połączenia ze stolicą i krajem. Na Białorusi żadna większa droga nie prowadzi przez miasta - wszystkie mają obwodnice. Nie wspomnę o Litwie czy państwach zachodnich. Jeżeli w Niemczech na pokonanie jakiejś trasy potrzeba czterech godzin, to u nas dwa razy tyle.

Stracona nadzieja

Dobrych dróg Podlaskie nigdy nie miało. I właśnie traci nadzieję na te, które wkrótce być miały.

O ile o całym kraju można powiedzieć, że ma niedostatecznie rozbudowaną sieć dróg, to województwo podlaskie od średniej krajowej dzieli przepaść. Nie mamy dobrych połączeń drogowych z żadnym regionem Polski. Natomiast absolutne minimum do dobrego funkcjonowania, to połączenie z centrum kraju. Wydawało się, że owe minimum zostanie wreszcie zrealizowane. Niestety, decyzją rządu, zmieniono wcześniej ustalony harmonogram.

Według zapowiedzi rządu opóźni się modernizacja odcinków na krajowej "ósemce". Chodzi o ten od granicy województwa do obwodnicy Zambrowa i od obwodnicy Zambrowa do Jeżewa oraz odcinka na krajowej "dziewiętnastce" Białystok - Międzyrzec Podlaski. Mają być modernizowane nie wcześniej niż po 2013 roku.

Przydrożne krzyże i kwiaty

Tą perspektywa poruszone są gminy, przez które biec miały bezpieczniejsze i o nowoczesnych standardach drogi. Liczyły, że wreszcie na ich terenach zmniejszy się ilość przydrożnych krzyży i zniczy.

- Jako burmistrza najbardziej przeraża mnie ilość wypadków śmiertelnych na terenie naszej gminy - nie ukrywa Krzysztof Chlebowicz, burmistrz Tykocina. I wylicza tragiczne serie, które wydarzyły się niedawno. Najpierw wypadek mieszkańców Pajewa, w którym zginęło dwoje młodych rodziców i syn. Potem siedmioosobowa grupa z Białorusi.

Burmistrz Chlebowicz nie ma wątpliwości, że jeśli biegnący przez jego gminę odcinek drogi S 8 nie będzie wkrótce przebudowany, to tragiczne zdarzenia będą się powtarzać. Dlatego w głowie mu się nie mieści, że taką inwestycję można było odłożyć na półkę.

- Podejmując taką decyzję, władze biorą na siebie odpowiedzialność za przyszłe wypadki, za śmierć setek ludzi - podkreśla Krzysztof Chlebowicz. - Nie wyobrażam sobie żeby ludzie, którzy mają informacje o ilości tych wypadków w okolicach Jeżewa i Radul, mogli na to pozwolić.

Chcemy dobrych dróg

Dlatego Podlaskie ruszyło do boju o swoje drogi. Zjednoczyły się w nim różne środowiska: samorządowcy, kibice, przedsiębiorcy. Wszyscy zbierają podpisy pod petycją do szefa rządu.

W środę prezydent Białegostoku wspólnie z innymi samorządowcami oraz posłami wziął udział w spotkaniu z wiceministrem Radosławem Stępniem w Warszawie. Ze strony rządu nie padły konkretne deklaracje, że krajowa "ósemka" będzie zmodernizowana bez opóźnienia.

Pojawiła się jednak pewna nadzieja. Radosław Stępień poinformował, żeby prowadzić przygotowania do budowy tej drogi. Po uzyskaniu pozwoleń i w miarę napływu pieniędzy, np. z oszczędności w przetargach, krajowa "ósemka" ma być modernizowana.

W piątek prezydent Białegostoku podpisał apel do premiera, który został dołączony do wszystkich zebranych podpisów i wysłany do kancelarii szefa rządu.

Radny miejski PiS Rafał Rudnicki założył na portalu społecznościowym Facebook inicjatywę "Nie zabierajcie nam dróg". W sobotnie południe chce ustawić z białostoczan wielką liczbę 300. Tyle osób zginęło na podlaskim odcinku "ósemki" w ciągu ostatnich dziewięciu lat. Happening ma być o godz. 12 na Rynku Kościuszki.

Gospodarczy gwóźdź do trumny

Suchej nitki na rządowej wycince dróg nie pozostawiają biznesmeni. Bo to właśnie oni stracą na tym posunięciu najwięcej.

- To będzie gwóźdź do trumny regionalne gospodarki - nie ma wątpliwości Lech Pilecki, prezes Podlaskiego Klubu Biznesu. - Brak tej drogi to odcięcie naszych interesów od reszty Polski i świata. Żaden inwestor nie będzie chciał tutaj przyjść i utworzyć miejsca pracy. Miasto pozbawione dróg to jest miasto martwe.

Pilecki wylicza: Ucierpią firmy z branży transportowej, które w naszym regionie były bardzo silne, logistyka. Również te przedsiębiorstwa, które opierały działalność na współpracy ze Wschodem. Ucierpi turystyka, bo kto zechce jeździć po drogach śmierci.

- W efekcie Białystok stanie się takim zapyziałym miastem na uboczu Polski, półpowiatowo-wojewódzkim - określa Lech Pilecki.

Podobne zdanie mają eksperci ekonomiczni. W ich zgodnej opinii Podlasiu grozi, że nie tylko znów zatrzyma się w rozwoju, ale wręcz cofnie.

- Tam gdzie nie ma dróg, nie napływa kapitał - przestrzega Zbigniew Sulewski z Centrum im. Adama Smitha. - Trudno jest prowadzić jakąkolwiek działalność gospodarczą, nie dysponując drogami, którymi można sprawnie i bezpiecznie dostarczyć towar lub usługi.

Nie mając połączenia z innymi regionami kraju, w tym zwłaszcza z jego centrum, tracimy też ekonomiczny atut regionu przygranicznego, a stajemy się nadgranicznymi peryferiami.

Dla naszego województwa redukcja inwestycji w główne arterie drogowe jest tym bardziej bolesna, że nie mamy przy tym żadnych alternatywnych rozwiązań komunikacyjnych.

- Budowa lotniska jest ciągle na etapie przygotowywania dokumentacji i nie wiadomo, czy po raz kolejny nie trzeba będzie zmieniać lokalizacji - przypomina Zbigniew Sulewski. - A z każdym kolejnym rozkładem kursowania pociągów ubywa połączeń z innymi regionami Polski, w tym z Warszawą.

Partia w roli Brutusa

W całej tej dyskusji nie brakuje głosów, że na decyzje dotyczące budowy dróg w poszczególnych regionach Polski, nie wpływają powody merytoryczne.

- Niestety, nietrudno zauważyć, że decydujące znaczenie mają względy polityczne - uważa Zbigniew Sulewski. - W innych regionach, w których infrastruktura drogowa jest znacznie lepiej rozwinięta, cięcia w planach budowy dróg są niewielkie lub nie ma ich wcale. W Podlaskiem, które pod względem gęstości sieci drogowej należy do województw najbardziej zacofanych, cięcia są bardzo dotkliwe.

Dzieje się tak dlatego, że województwo nie dochowało się polityków, którzy mieliby znaczącą pozycję w układzie aktualnie kierującym państwem. Przecież obecne cięcia to tylko ciąg kolejnych zdarzeń. Już wcześniej rząd wycofywał się z uprzednio podjętych korzystnych dla województwa decyzji.

Jaka będzie tym razem nasza siła przebicia, okaże się już niedługo. Czy przebudowa krajowej "8" i "19" będzie mogła rozpocząć wcześniej niż po 2013 roku, rząd ma zadecydować jeszcze w styczniu.

Wtedy będzie wiadomo, czy inni nas nie ubiegli i czy znów inne regiony nie będą miały większej siły przebicia.

Inni już walczą

A sąsiedzi ze ściany wschodniej nie zasypiają gruszek w popiele. Lublin 18 stycznia zamierza ruszyć na Warszawę w obronie swojej S17. Marszałek tego województwa Krzysztof Herman zapowiedział, że jeśli będzie trzeba, pójdzie nawet ze skargą do Komisji Europejskiej. Na razie wykupił ogłoszenia w prasie ogólnopolskiej i billboardy w Warszawie koło ministerstwa infrastruktury i ministerstwa finansów.

Olsztyn walczy o obwodnicę, wysyłając kartki do ministra Cezarego Grabarczyka i planuje wysłać pod siedzibę ministerstwa furmanki oklejone hasłami "Warmia i Mazury - cud infrastruktury".

W zamierzeniu pomysłodawców mają one być symbolem cywilizacyjnego wykluczenia.

Z Polski B Polską C

Podlaskim politykom obrywa się teraz z różnych stron. I oni, i rząd mogą odczuć konsekwencje swoich posunięć.

- Wielokrotnie mówiłem, a ostatnio na Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego nawet obraziłem posłów mówiąc, że nie robią wspólnego lobbingu - otwarcie przyznaje Lech Pilecki. - W najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewaliśmy się czegoś takiego od rządu, który przedsiębiorcy popierali.

Rząd jednym pociągnięciem ministra Grabarczyka bardzo dużo stracił w oczach biznesu.

- To cios Brutusa od partii, którą szanowaliśmy - podsumowuje Pilecki. I dodaje: - Teraz przedsiębiorcy będą musieli zrewidować swoje stanowisko w stosunku do niej. Tak nie może być, że nas się lekceważy.

- Trzeba przyciąć inwestycyjną kołdrę, to przycina się ją właśnie u nas - z goryczą mówi Mikołaj Linkiewicz. - Z Polski B staniemy się Polską C.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny