Z kraju > Roman Giertych nie jest już pełnomocnikiem rodziny ks. Popiełuszki - twierdzi "Wprost"

Nigdy nikogo nie upoważnialiśmy do kontaktów z rodziną ks. Jerzego w imieniu białostockiej kurii - stanowczo zaprzecza jej rzecznik ks. Andrzej Dębski. A taka informacja pojawiła się na stronie internetowej tygodnika "Wprost". Jak twierdzą dziennikarze, nieznani mężczyźni, powołujący się na białostocką kurię, wymusili na rodzinie Popiełuszków cofnięcie pełnomocnictwa Romanowi Giertychowi. To on do tej pory reprezentował rodzinę Popiełuszków w sprawie wyjaśnienia śmierci ks. Jerzego. "Wprost" powołuje się na słowa bliskiej znajomej rodziny. - Do Popiełuszków przyjechali dwaj wysocy mężczyźni. Zażądali, aby wycofać pełnomocnictwo, jakie miał Roman Giertych. Powoływali się na polecenie kurii. Mówili, że działania Giertycha szkodzą procesowi beatyfikacyjnemu księdza i jego bracia będą się smażyć w piekle, jeśli tego pełnomocnictwa nie odwołają. W końcu podpisali pismo - opowiada kobieta. Jednak zdaniem ks. Dębskiego, dziwne jest to, że ktoś w ogóle powołuje się na białostocką kurię. - Ks. Jerzy Popiełuszko urodził się wprawdzie na Podlasiu, ale był kapłanem warszawskim. I to właśnie tamtejsza kuria prowadzi jego proces beatyfikacyjny - przypomina ks. Andrzej Dębski. Jednak, jak twierdzi "Wprost", Roman Giertych otrzymał już pismo o rezygnacji z jego pełnomocnictwa. - Zaskakuje mnie jego treść - mówi gazecie. - Prawniczy język wskazuje, że ktoś podyktował to pismo braciom księdza Jerzego. To manipulacja, która każe mi przypuszczać, iż są ludzie, którzy nadal boją się wyjaśnienia sprawy morderstwa - dodaje. Wczoraj nie udało nam się porozmawiać z Romanem Giertychem.