Wzrosną rachunki za ogrzewanie. Białostockie spółdzielnie już planują podwyżki.

To przełoży się na rachunki lokatorów. I nieważne, czy mają liczniki, czy nie.

Najgorszy był styczeń. Na przykład spółdzielnia Słoneczny Stok czy Białostocka Spółdzielnia Mieszkaniowa zapłaciły Miejskiemu Przedsiębiorstwu Energetyki Cieplnej około 40 procent więcej niż przed rokiem. Pozostałe miesiące też były chłodniejsze niż w poprzednich latach, więc mieszkańcy mocniej ogrzewali mieszkania. Wkrótce wyższe koszty ciepła zostaną rozłożone na lokatorów.

BSM namawia mieszkańców, aby sami zwiększyli zaliczki na ogrzewanie. - Lepiej jest płacić po kilkanaście czy kilkadziesiąt zł miesięcznie, niż później wydać od razu kilkaset zł - tłumaczy Stanisław Hołubowski, prezes BSM. - Ludzie są przyzwyczajeni do zwrotów, więc mogą nie liczyć się z tym, że w tym roku będą musieli dopłacić.

Inne białostockie spółdzielnie myślą o tym, aby podnieść lokatorom zaliczki na ciepło. Na przykład SM Rodzina Kolejowa w styczniu za ogrzewanie zapłaciła 20 procent więcej. Nie wyklucza, że już w kwietniu może podnieść wysokość składek. Bo wtedy będzie przeprowadzać szczegółową analizę kosztów ogrzewania.

To, że tegoroczne rachunki za ciepło będą wyższe, widać na przykładzie lokatorów SM Zachęta. Tu odczytano podzielniki w styczniu. Mimo że zahaczyły tylko o część tego sezonu grzewczego, okazało się, że lokatorzy grzali o wiele więcej.

- Prawie 80 procent mieszkańców będzie musiało dopłacić do ogrzewania - mówi Piotr Mioduszewski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Zachęta. - W poprzednich sezonach dopłacała połowa, a druga połowa miała zwroty - dodaje.

Przeciętna dopłata wynosi około 200-300 zł.