Ich stado podstawowe to 120 loch, w tym 40 młodych macior. To rolnicze małżeństwo ma też 400 sztuk prosiąt, a gospodarują na 92 hektarach ziemi. Ciągle też inwestują i unowocześniają swoje miejsce pracy.
Zawadzcy chowają świnie w cyklu zamkniętym. Mówię, że nie mają kłopotów ze zbyciem swojej produkcji. Doświadczenie w hodowli budzi zaufanie wśród kontrahentów, którzy doskonale wiedzą, że ich żywiec jest jakościowo dobry. Najpierw prosięta odchowują na tuczniki, które następnie sprzedają do ubojni w Rutkach. A stamtąd trzoda jest przekazywana do zakładów mięsnych.
Nie narzekają też na zarobki. Za kilogram tucznika otrzymują 4,30 zł. Jak mówi Mieczysław Zawadzki, na razie jest to cena zadowalająca. Bo trzeba przecież wziąć pod uwagę fakt, że zboże tanieje .
Najpierw było tradycyjne gospodarstwo
Państwo Elżbieta i Mieczysław Zawadzcy wspólnie gospodarzą od początku lat osiemdziesiątych. Jak opowiadają, przed laty było to typowo tradycyjne gospodarstwo. Zawadzcy mieli wówczas 6 ha ziemi, na której uprawiali zboże i ziemniaki. Hodowali także 15 krów oraz 10 macior.
Produkowali też mleko, które sprzedawali do łapskiej mleczarni, zaś trzodę do białostockich zakładów mięsnych.
- Chociaż było to gospodarstwo skromne, to pracy mieliśmy naprawdę dużo - przyznaje pani Elżbieta. - Po prostu brakowało porządnego sprzętu, a na dodatek były kłopoty z jego zakupem.
Brali kredyty i budowali
W latach dziewięćdziesiątych postanowili, że postawią na chów świń. Specjalizacja miała im dać więcej zysków. Ponadto liczyli, że polepszą się warunki i organizacja ich pracy. Dlatego stopniowo likwidowali hodowlę krów.
Żeby zmienić profilu produkcji i wyspecjalizować się w jednym kierunku, trzeba było unowocześnić i powiększyć gospodarstwo.
W połowie lat dziewięćdziesiątych Zawadzcy zaadaptowali zbędne budynki gospodarcze. Piwnicę, garaż przebudowali na tuczarnię, a część budynków na warchlakarnię oraz maciorownię.
Poza tym, na potrzeby trzody chlewnej wybudowali również nowe budynki.
Aby zainwestować w remonty oraz przebudowy budynków gospodarczych, zaciągnęli kredyt. Przydały się też własne oszczędności. Wszystko kosztowało 200 tysięcy złotych, w tym 70 tysięcy złotych wyniosła pożyczka.
Świń coraz więcej, sprzęt coraz lepszy
I tak, już pod koniec lat dziewięćdziesiątych chlewnie państwa Zawadzkich mieściły 25 loch i 100 sztuk prosiąt.
Niebawem okazało się, że to jednak za mało. Świń było tak dużo, że trzeba było znów wziąć się za budowę kolejnej chlewni. Dlatego w 2002 roku gospodarze wzięli kolejny kredyt, dołożyli też ze swojej kieszeni i postawili budynek - z dachem jednospadowym.
- Ale już dwa lata później musieliśmy ją powiększyć - opowiadają małzonkowie. - Znajduje się tam tuczarnia, w której mieści się 400 sztuk żywca.
Wkrótce wybudowano też garaż z blachy, bo ich gospodarstwo wzbogaciło się o nowe maszyny. Trzeba pamiętać, że pracy w tak dużym gospodarstwie jest wiele. Dlatego bardzo potrzebny jest porządny i wysokiej klasy sprzęt. Zawadzcy mają nowoczesne, specjalistyczne i duże maszyny, czyli kombajny, agregatory uprawowe, beczkowóz.
- Obecnie urządzenia rolnicze są idealne i bardzo dobrej jakości - chwalą Zawadzcy. - Mają znakomitą moc, a wewnątrz są ogrzewane. Dzięki tym maszynom nasza praca jest lżejsza i sprawniejsza.
Dobrze, że są unijne dotacje
Ale gdyby nie Unia, to niektórych maszyn nie mieliby, bo są one bardzo drogie, albo musieliby zaciągać wysokie i ryzykowne pożyczki.
- Nowoczesny ciągnik firmy Valtra (o mocy 120 koni mechanicznych), beczkowóz, przyczepę oraz przepompownię do gnojownicy kupiliśmy za dofinansowanie z PROW na 180 tysięcy złotych - przypominają.
Zawadzcy rozwijają też swoje gospodarstwo. Ciagle inwestują, a Unia Europejska ich wspiera. Niedawno wzięli nowy kredyt.
- Za te pieniądze wyłożyliśmy podwórze polbrukiem oraz wybudowaliśmy szambo, czyli zbiornik na gnojownicę z firmy PREKOM Polska - mówią. - Wszystko to kosztowało kilkaset tysięcy złotych.
Mają wiele planów
Jak podkreślają, chcą jeszcze bardziej unowocześnić swoje gospodarstwo. Dlatego planują wiele inwestycji. Chociażby chcą kupić kolejny, wysokiej klasy ciągnik, tym razem o mocy 88 KM.
Ale na tym nie koniec zamierzeń. Ich chlewnia to sześć pomieszczeń połączonych ciągiem paszowym. Teraz muszą maciorom podawać pokarm indywidualnie. Dlatego w 2011 roku chcą zainstalować linię paszową. Dzięki temu karmienie świń byłoby sterowane komputerowo.
Nie tylko usprawniłoby to pracę państwa Zawadzkich, ale co ważne podniosłoby jej jakość. Ale taki luksus sporo kosztuje. Liczą więc na unijną pomoc finansową.
Ciężko pracują na swój sukces
W międzyczasie powiększyli też swój areał. Łącznie posiadają 92 ha ziemi, w tym 24 ha własnych gruntów, a reszta to dzierżawy. Uprawiają na nich zboże ozime i jare oraz kukurydzę. Mają też 1,4 ha lasu.
- Choć praca na roli nie należy do najlżejszych, bo często pracuje się po osiemnaście godzin dziennie, to bardzo ją lubimy - przekonują. - Daje nam wiele satysfakcji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?