Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wywiezieni na wschód

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Adam Dobroński
Adam Dobroński Archiwum
Droga stawała się coraz bardziej uciążliwa, mróz dochodził do minus 30. Etapy wynosiły do 37 km, co trzeci dzień wypadał odpoczynek - opisywał swoje zesłanie Adolf Białokoz.

W drugiej połowie listopada 1863 roku odczytano w więzieniu w Grodnie wyrok sądu wojennego w sprawie 75 członków władz powstańczych i uczestników walk zbrojnych przeciwko caratowi. Przeszli oni ciężkie śledztwo, podczas którego niestety niektórzy załamali się, ujawnili przywódców i dowódców z terenu województwa (guberni) grodzieńskiego, czyli także powiatów: białostockiego, bielskiego i sokólskiego. Adolf Białokoz, naczelnik miasta Białegostoku, modlił się: "Panie! Wkrótce ja i moi koledzy staniemy przed sądem Twoim, bądź nam miłościw!". Nie stanęli, generał gubernator Michaił Murawiew - zwany przez Polaków Wieszatielem - tym razem okazał łaskawość, wyroki śmierci zamienił na długoletnią katorgą. Białokoz ku swemu zaskoczeniu miał być jedynie wysłany pod nadzór policji do Tobolska. Był nauczycielem muzyki, miał szerokie znajomości w mieście, a w zwycięstwo powstania - tak napisał w pamiętnikach - nie wierzył. W śledztwie nikogo nie wydał, konsekwentnie dowodził swej niewinności.

Wyjazd

Skazani długo czekali na wysyłkę. Białokoza w więzieniu odwiedziła matka. "Sądziłem, że będę musiał znieść płacz rozpaczliwy, a może i narzekanie nieszczęsnej kobiety, która mię tak bardzo kochała. Nie! Przeciwnie! Dodawała mi męstwa, widząc w tym nieszczęściu wolę Bożą. Szczęśliwą jestem - mówiła - i dumną, że mam takiego syna, który z tak wielkiego nieszczęścia wyszedł bez szwanku na honorze i bez szkoły bliźniego. I błogosławiła mię na dalszą drogę. O matko moja! Jakżeś ty dobra i rozumna!"
26 listopada rozdano szynele dziwacznego kroju z grubego szarego sukna, spodnie, czapki z nausznikami, czyrki, czyli trzewiki z grubej i twardej skóry, osobliwego fasonu. W sumie ubiór niewygodny, ośmieszający. Białokoz mógł wyjść na miasto. "Bardzo mało znajomych spotkałem, a i ci ode mnie jak od zadżumionego uciekali. Na ulicy nikt polskiej mowy słyszeć nie chciał. Cóż więc o Grodnie powiedzieć mogę? Chyba o upadku, o czem zamilczeć wolę.

4 grudnia rano białostoczanin pożegnał się na dworcu z żoną i dziećmi, wsiadł "do wagonu III klasy, jak do karawany wiozącej do mogiły. Czy wrócę kiedy? Boże! Polecam Twej Opiece moją familię! Pociągiem tym nikt nie jechał oprócz nas skazańców i licznej eskorty."

Pierwszy postój wypadł w Wilnie, tu w celi więzienia spotkali starszego mężczyznę, aresztanta od sześciu lat. Jak to możliwe? Okazało się, że skazany na katorgę skorzystał z okazji i zgodził się zastąpić kata. Zapytali go, czy dużo Polaków powiesił. Odpowiedź była szczera: "O! dużo. Dwa tygodnie temu powiesiłem księdza. Nie wiem jak on nazywał się, nie moja wina, mnie każą, ja muszę, bo taka służba moja. Już życie niemiłe, bieda moja!".
7 grudnia rano pociąg z więźniami z Grodna dotarł do Petersburga. Tu czekała księżna generałowa Etlingier, młoda i piękna kobieta, przy niej znajdowało się kilka dziewcząt, lokaje i posłuszni żandarmi. Podano herbatę, spore i niezłe bułki, potem można było wybrać sobie bieliznę. Zdziwienie wzrosło, gdy księżna zapytała Białokoza co słychać w białostockim Instytucie Panien Szlacheckich?. Może odwiedzała w Pałacu Branickich tę szkołę dla wybranek.

8 grudnia skazani z Grodzieńszczyzny dołączyli do ponad 2 tysięcy współtowarzyszy niedoli trzymanych pod strażą w Moskwie. Przez pięć dni przygotowywano wielki transport na wschód. Ostatniego dnia nowa niespodzianka, kupcy moskiewscy zaprosili wszystkich na obiad, wcale niezły, i obfity. Po obiedzie dawano herbatę, po czym na ogromną salę weszli kupcy ze służbą, by wręczyć podajanije, to jest jałmużnę. "Każdy wchodzący przeżegnał się i sięgał ręką do worka, brał po 10 kopiejek i dawał każdemu po kolei, a obaczywszy, że ktoś porządniej ubrany rzucał 10 kop. nazad do worka, a brał i dawał z drugiego 20 kopiejek. Tak szli kupcy i kupcowe w porządku, jedni za drugimi wokoło, aż przyszli do drzwi, którymi weszli i wyszli. Zebranych pieniędzy nasypaliśmy niejedną czapkę, tak że obliczywszy wypadło po 8 rubli dla każdego potrzebującego, oprócz tych pieniędzy co sami dostali, a potrzebujących było trzy czwartych."

Powitanie Syberii

Koleją żelazną skazanych powieziono do Niżnego Nowogrodu. Tu Białokoz spotkał dr. Puciatę z Białegostoku, wysłanego trybem administracyjnym (bez sądu) też do Tobolska. I znów zaskoczenie, bo wieczorem dozorca więzienny zaprowadził autora wspomnień do majora Aleksandrowa. Ten zaprosił go do domu, gdzie czekała muzykalna żona. "Po krótkiej gawędce musiałem przez grzeczność usiąść przy fortepianie, a po odegraniu paru sztuk p. major zaproponował przejazdkę po mieście. Pożegnałem panią domu i pojechaliśmy. P. Aleksandrow zaprezentował mię w kilku domach, nie rozumiem po co i o godzinie 11 odwiózł do więzienia." Na pożegnanie Białokoz dostał od majorostwa "butel wódki i paczkę z przysmakami na zakąskę" oraz życzenia zdrowia i prędkiego powrotu.
Piątego dnia po przybyciu do Niżnego skazani wyruszyli w dalszą drogę, ale już piechotą. Na każdych dwóch dworian (osób z potwierdzonych szlachectwem) dano furmankę, a pozostali musieli iść piechotą. Na sanie wsadzono też wszystkie towarzyszące mężczyznom kobiety i dzieci, a także załadowano bagaże. "Uformował się obóz długi, za naszym szedł drugi, też długi obóz cywilnych przestępców. Nasza partia miała swoją straż liczną w bagnety uzbrojoną, cywilna miała swoją i za nami postępowała w znacznem oddaleniu".

Tak podążali przez miasto pomimo głębokiego śniegu, a dalej w kierunku Kazania po zmarzniętej rzece Wołdze, bo droga pocztowa stała się nieprzejezdna. Dla prowadzonych było to tym wygodniejsze, że rzadko tylko wchodzili do wsi. "Na pierwszej stacji zapróbowaliśmy wódki, wyborna była różana wódeczka. Napełniłem 5 butelek, cztery butelki oddałem kolegom, a piątą zostawiłem sobie, lecz i tę natychmiast wypiliśmy."
Mając tak doskonałą nalewkę był Białokoz i jego koledzy częstowani przez strażników gorącą herbatą z cukrem. Taki luksus, wszak można było w tamtych czasach pić czaj (herbatę) z cukrem na prilizku (liżąc głowę - bryłę cukru), na prigladku (patrząc się na nią), lub tylko na pridumku (myśląc o cukrze).

Wejście do Kazania

Droga stawała się coraz bardziej uciążliwa, mróz dochodził do -30. Etapy wynosiły od 28 do 35 wiorst (37,7 km), co trzeci dzień wypadał odpoczynek (dniowka). "Ja stale połowę drogi szedłem piechotą, ustępując moje sanki komuś innemu, jakiemuś niedołężnemu niedworianowi, a drugą połowę jechałem." Niestety, autor nie opisał, jak przeżywał wspomnienie świąt Bożego Narodzenia. Nie łudźmy się, że była specjalna wieczerza, msza. Z pewnością panował smutek, żal. Nie inaczej było i w domach popędzonych na Sybir.
W przeddzień nowego roku partie doszły do Kazania. Adolf Białokoz chwycił swój tłomok, by czym prędzej się ogrzać i nagle zobaczył naczelnika województwa, który w śledztwie "zasypał" pewnie i białostoczanina. Teraz siedział na pryczy i grał w karty z młodym, silnie zbudowanym mężczyzną. "Najprzód nie podobała mi się gra w karty, co u nas było zakazanym, a po wtóre, ten łotr gra z porządnym, jak się zdaje człowiekiem, a więc i sam uchodzi tu za porządnego. W największym oburzeniu cisnąłem mój tłomok w kąt i wybiegłem szukać innego miejsca, aby nie być w tej sali z tym zdrajcą". Oburzenie Adolfa Białokoza podzielili koledzy |"Co! Ten gałgan tutaj? - chórem wykrzyknęli."

Postscriptum

Na tej scenie kończy się zeszyt ze wspomnieniami naczelnika miasta Białegostoku. Oryginał znajduje się w Muzeum Historycznym i został przygotowany do wydania. To będzie bardzo ciekawa lektura, choć momentami kontrowersyjna. Pewnie zdziwiły Państwa i niektóre scenki z dzisiejszego tekstu. Cóż, od reguły były i są liczne wyjątki, nie wszyscy zaborcy byli tak okrutni, a nie wszyscy rodacy tak szlachetni. W niczym to nie przeczy martyrologii wielu powstańców lat 1863-1864. Także z ziem naszego regionu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny