Cudzoziemcy dadzą się lubić

- Polacy są bardzo przyjacielscy, na studiach miałem ponad 150 kolegów, zostałem tu, bo się zakochałem - mówi Mahmoud Othman.
(fot. A. Piekarski )

- Na sali jest moja siostra, specjalnie ją zaprosiłem - obwieścił Paolo Cozza prowadzący w Domu Środowisk Twórczych wieczór "Cudzoziemcy w Kielcach". Kielczanie zaczęli bić brawo, a na scenie zjawiła się siostra.... zakonna.

W trakcie kolejnego spotkania "Cudzoziemcy w Kielcach" kielczanie mieli możliwość poznania sąsiadów, którzy przyjechali do nas z odległych krajów: Jordanii, Turcji, Macedonii, Włoch i Bułgarii. Wieczór poprowadził znany z telewizji Włoch Paolo Cozza.

Bardzo lubiany nie mógł nawet w spokoju zjeść obiadu, co po długiej drodze z Warszawy mu się należało. - Jechało się źle, padał śnieg i zdarzyło się kilka wypadków. Nie odmówił jednak, kiedy do stolika podeszłam z córkami. - Dziewczynki pana uwielbiają - wyznała.

DLACZEGO TU SĄ?
To było pierwsze pytanie zadane przez Paolo gościom. Okazało się, że do Polski cudzoziemców ściąga miłość. Swietłana Wójcik z Bułgarii poznała swego męża w czasie studiów w Moskwie. Przyjechała do Polski i została. Od 18 lat mieszka w Skarżysku-Kamiennej.

Mahmoud Othman z Jordanii skończył naszą politechnikę - był jedynym cudzoziemcem na konstrukcjach budowlanych i miał bardzo dobre wyniki. Został w Kielcach, bo zakochał się i ożenił. Od dziewięciu lat jest tutaj.
Alexander Miłoszewski poznał swoją żonę, sandomierzankę, w czasie praktyk w Grecji. Pobrali się, a ponieważ żona studiuje on przerwał studia prawnicze i przyjechał do Polski. Jest już siedem miesięcy.

Siostra Nazarena od 10 lat wychowuje dzieci w kieleckim przedszkolu szerząc wiarę i miłość.
Turam Bingo jest kucharzem i przyjechał zachęcony przez poznanych w Turcji Polaków, by poprowadzić tu własną knajpkę. Robi to od 4 i pół roku.

Spodobały się

- Czekam aż żona skończy studia, a potem zobaczymy czy zostajemy - mówi Macedończyk Alexander (z lewej).
(fot. A. Piekarski )

Spodobały się

Dwie spośród cudzoziemek, które były gośćmi kieleckiego salonu zobaczymy w programie "Europa da się lubić". Żywiołowa, pełna radości, tryskająca dowcipami Swietłana Wójcik spodobała się Paolo Cozza. A ponieważ twórca programu kielczanin Leszek Kumański szuka właśnie nowych twarzy, to Paolo polecił mu Swietłanę, a dyrektor "pałacyku" Ryszard Pomorski Marinę, która jest również pełna temperamentu i radości. Jeśli tylko panie wyrażą zgodę wkrótce zobaczymy je w programie.

JAK UCZĄ SIĘ POLSKIEGO?
Salwy śmiechu towarzyszyły niektórym wypowiedziom gości Paolo, dlatego nie mogło nie paść pytanie, co cudzoziemcy sądzą o naszym języku i jak się go uczą. Nawet Paolo Cozza, który lubi mówić i rozmawiać ma ciągle kłopoty z odmianą i czasami. - Wasz język jest bardzo trudny - stwierdzili zgodnie.

Alexnadra uczy żona. - To jesteś szczęśliwy, że nie tylko pozwala ci słuchać, ale i mówić - skomentował ten fakt Paolo.

Turam od razu przyznał, że często mówi o sobie jak dziewczyna, bo końcówki rodzajowe są dla niego bardzo kłopotliwe. Jednak słuchanie mężczyzny, który mówi zrobiłam, poszłam jest dosyć zabawne.

Swietlana wykłada na kieleckiej uczelni i mówi po polsku bardzo dobrze. - Uczyła mnie teściowa - wyznaje. - Mam jednak kłopoty z pisaniem i kiedy muszę coś napisać na tablicy moi studenci się cieszą, bo zawsze popełnię jakiś błąd.
Siostra Nazarena przyznała, że też bała się odezwać, ale kiedy zobaczyła jak jej mowa cieszy innych, ośmieliła się i dzisiaj idzie jej bardzo dobrze.

Wszyscy ciężko pracowali, by poznać zawiłości naszego języka. Mahmoud jeszcze przed studiami uczył się jeden semestr w studium dla obcokrajowców.
CO IM PRZESZKADZA?
Ponieważ prawie wszyscy pochodzą z południa Europy zgodnie mówią, iż nie lubią chłodu. Zima, ponura jesień to dla nich najgorszy czas. Swietlana wspomina czasy, kiedy na stołówce zabrano jej kotleta, bo nie miała kartek na mięso. Nie podoba jej się w Polakach skrępowanie konwenansami.

- Ludzie za często robią coś, bo wypada albo nie - mówi. Docenia polskich mężów, a zwłaszcza swojego, bo pomaga w domu, jest opiekuńczy. Bułgarscy mężczyźni znacznie częściej przebywają poza domem. Turamowi nie podoba się, że jako cudzoziemiec ma kłopoty z wynajęciem mieszkania. - Mogę liczyć tylko na znajomych - tłumaczy. Denerwuje go też niszczenie przystanków i fakt, że młodsi nie ustępują miejsca starszym. Mahmoud nigdy nie doświadczył nic złego i uważa Polaków za bardzo tolerancyjnych.

CO IM SIĘ PODOBA?
Pomysłowość Polaków. Otwartość i gościnność, która jednak czasami bywa męcząca. - Gdzie się nie pójdzie trzeba jeść - skarży się Swietłana.
Siostra Nazarena jest pod wrażeniem tego, że Polacy są tak mocno wierzący i praktykujący. - We Włoszech jest inaczej - przyznaje z żalem. Turek docenia naszą kuchnię, ale nie uczy się jak robić bigos. - To nie jest moja specjalność - mówi. - Ja zapraszam was do mnie na moje smaki, bo to umiem najlepiej.