Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysypisko w Karczach zamknięte. Odpady z Sokółki muszą jeździć do Studzianek

Martyna Tochwin
Odpady z Sokółki muszą jeździć do Studzianek
Odpady z Sokółki muszą jeździć do Studzianek Archiwum
Od środy zakład w Karczach nie przyjmuje już żadnych śmieci. Wysypisko zostało definitywnie zamknięte. - Śmieci nie mogą być przyjmowane, bo tu nie ma składowiska, tylko magazyn odpadów - tłumaczy swoją decyzję Wiesław Szwaczko, prezes ZZO Euro - Sokółka.

Decyzja o zamknięciu wysypiska spadła na sokólskie firmy zajmujące się odbiorem śmieci jak grom z jasnego nieba. Nikt się tego nie spodziewał.

- Usłyszeliśmy, że w Karczach nie ma już miejsca na nowe śmieci. A co nas to obchodzi? Jak spółka przyjmowała odpady z całej Polski, to nie było z tym problemu, a teraz nagle się zrobił? - pyta zdenerwowana Krystyna Puciłowska z MPO Sokółka.

W środę dowiedziała się, że śmieci zbierane z gminy Sokółka, które do tej pory jej pracownicy wozili do Karcz, teraz muszą jechać aż do Studzianek koło Wasilkowa, gdzie jest zakład przetwarzania odpadów.

- Dlaczego mamy narażać się na dodatkowe koszty? Do Karcz jest 5 km, a do Studzianek aż 28. Na razie składujemy śmieci w swojej bazie. Ale mamy nadzieję, że ta sytuacja zostanie jakoś rozwiązana - podkreśla Krystyna Puciłowska.

Żadnego problemu w zaistniałej sytuacji nie widzi burmistrz Stanisław Małachwiej. - A co się stanie, jak przez tydzień firmy będą wozić śmieci do Studzianek? - pyta burmistrz.

Wiele wskazuje jednak na to, że wjazd na teren wysypiska w Karczach może być zablokowany znacznie dłużej. Taka sytuacja może potrwać aż do momentu wybudowania zakładu przetwarzania odpadów.

- Odpady powinny być składowane w miejscach do tego przeznaczonych. U nas nie ma składowiska i wolałbym, żeby śmieci już do nas nie wjeżdżały. Część odpadów od osób fizycznych pewnie nadal będziemy przyjmować, ale od dużych podmiotów raczej nie. Ale rozmowy trwają. Na razie przystąpiliśmy do rekultywacji starego wysypiska - mówi Wiesław Szwaczko, prezes ZZO Euro - Sokółka.

To właśnie ta spółka zarządza terenem w Karczach. Większość udziałów ma tam suwalska firma Czyścioch Bis, gmina tylko 25 procent.
Stanisław Małachwiej liczy, że dojdzie jednak do porozumienia z władzami spółki. Tak, aby śmieci od mieszkańców gminy trafiały do Karcz.

- Zależy nam, żeby zabezpieczyć interes mieszkańców gminy. Wszyscy chcieliśmy ograniczyć strumień odpadów. Poza tym po co mamy zwozić kolejne śmieci pod Sokółkę, skoro w Studziankach jest gotowa instalacja, która to przetworzy - zapewnia burmistrz.

Ale to właśnie o interes mieszkańców najbardziej martwią się radni. Bo, choć głośno nikt o tym na razie nie mówi, za decyzję o zamknięciu wysypiska mogą zapłacić wszyscy mieszkańcy. Firmy śmieciowe zmuszone do wożenia odpadów do Studzianek mogą bowiem podnieść opłaty ze względu na wyższe koszty transportu.

- Jest tylko jedno wyjście z tej sytuacji. Jeśli śmieci mają jeździć do Studzianek, to niech gmina dopłaca do ich wywozu z naszego terenu. Dlaczego mieszkańcy mają płacić za czyjeś błędy? Ja ani myślę - mówi Jerzy Saciłowski, rady i jednocześnie prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Sokółce.

- Nie ma takiej siły, żeby ta sytuacja nie przełożyła się na cenę za odbiór odpadów - uważa z kolei radny Antoni Czaplejewicz. - Takie są, niestety, realia, że teraz wszyscy musimy ponosić konsekwencje tego, że kiedyś komuś zabrakło wyobraźni. Po prostu scyzoryk się w kieszeni otwiera.

Takiego czarnego scenariusza nie zakłada jednak burmistrz. Jego zdaniem ceny za śmieci nie pójdą w górę. Nie daje jednak na to żadnej gwarancji.

- Sokółka nie jest jakąś wyspą. Wszyscy wiemy, jakie są ceny. Ja nie mogę zagwarantować, że ona nie będzie wyższa. Chodzi tylko o to, żeby to nie był drastyczny skok, tylko żeby koszt utrzymywał się na pewnym poziomie - podkreśla Stanisław Małachwiej.

Z kolei Wiesław Szwaczko w ewentualnej podwyżce cen za odbiór śmieci nie widzi żadnego problemu.

- W Sokółce działa kilku operatorów. Tak więc nawet jeśli jeden z nich podniesie stawkę, to mieszkańcy będą mogli skorzystać z innej firmy, która zaproponuje niższe opłaty - mówi prezes ZZO Euro - Sokółka.

Zakład w Studziankach i Karczach łączy wspólny kapitał. Obie spółki mają tego samego inwestora.

Niedawno w Studziankach został uruchomiony nowoczesny zakład przetwarzania odpadów. Podobny ma powstać w Karczach. Miesiąc temu pod jego budowę został wmurowany kamień węgielny. Według zapowiedzi zakład ma powstać w ciągu roku.

Na razie sprasowane śmieci z Karcz są przewożone do zakładu w Studziankach, gdzie są utylizowane. Jak zapewnił nas Wiesław Szwaczko, do tej pory z Karcz wyjechało około 1600 ton śmieci.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny