Liczba
Liczba
7.964 tony - tyle odpadów według informacji zarządu spółki ZZO Euro-Sokółka zostało wywiezionych od czerwca do końca września z Karcz do zakładu przetwarzania w Studziankach.
Najwięcej do powiedzenia w tej sprawie miał Tadeusz Tumiel, kierownik wydziału ochrony środowiska w starostwie. To bowiem jego wydział bezpośrednio zajmuje się sprawą wysypiska w Karczach.
Radny Jarosław Hołownia chciał usłyszeć od niego, czy chociaż raz był na wysypisku i czy w ogóle je kontrolował. Jednak mimo kilkakrotnych próśb, radny nie doczekał się jednoznacznej odpowiedzi.
- Organem właściwym do kontroli jest Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Jeśli stwierdzi jakieś nieprawidłowości, to informuje nas o tym i wtedy my jedziemy. Przez trzy lata nie wpłynęła do nas żadna skarga, że w Karczach jest jakieś zagrożenie dotyczące zdrowia lub życia. Poza tym nie mamy żadnych możliwości kontroli. WIOŚ ma laboratorium, a my? Możemy tylko pójść i popatrzeć, ale na co - tłumaczył kierownik.
- Proponuję, aby pan w tak kontrowersyjnym temacie nie czekał na żadne informacje, tylko osobiście pojechał do Karcz. Z pana wypowiedzi zrozumiałem, że pan tam jeszcze nie był - odpowiadał radny.
Terenem wysypiska w Karczach od trzech lat zarządza spółka Zakład Zagospodarowania Odpadów Euro-Sokółka. Udziały w niej ma prywatna firma oraz gmina. Zakład działa na podstawie decyzji wydanej przez starostwo.
- Była ona wydana w 2009 roku zgodnie z wojewódzkim planem gospodarki odpadami. Kiedy ją wydawaliśmy, podjęliśmy najbardziej racjonalną decyzję z możliwych, dbając o interes mieszkańców - tłumaczył Tadeusz Tumiel.
Decyzja ta nie jest jednak tak oczywista z punktu widzenia prawa. Rok temu do Naczelnego Sądu Administracyjnego wpłynął wniosek o kasację wyroku wydanego przez sąd niższej instancji. Złożył go ZZO Euro-Sokółka. Zarząd nie zgodził się z orzeczeniem, jakoby decyzja starosty w sprawie przyjmowania odpadów do Karcz została wydana z naruszeniem prawa. - Nie ma jeszcze rozstrzygnięcia, więc wciąż obowiązuje decyzja starosty z 2009 roku - wyjaśniał Aleksy Oleksza, członek zarządu powiatu.
Zaniepokojeni sytuacją na wysypisku w Karczach są niektórzy radni. Swoich wątpliwości nie ukrywał Stanisław Kozłowski. - Co już się stało na tym wysypisku, to już się stało. Historii nie cofniemy, ale musimy patrzeć na to, co dalej - mówił. - Nic nie wiemy na temat budowy zakładu przetwarzania odpadów. Poza uroczystością wmurowania kamienia węgielnego nic więcej tam się nie dzieje.
Odpady są składowane w Karczach od połowy 2009 roku. W jednym miejscu mogą być przechowywane tylko trzy lata. Po tym czasie muszą być zutylizowane. Według informacji Tadeusza Tumiela, z końcem października z wysypiska w Karczach powinno więc zniknąć 7.427 ton odpadów.
- Mamy dokładne informacje liczbowe od spółki. Według nich od czerwca do końca września spółka wywiozła z Karcz 7.964 tony odpadów. Czyli tyle, ile trzeba - mówi Tadeusz Tumiel.
Radni chcieli też wiedzieć, czy prawdą są pogłoski, że w Karczach składowany jest azbest. Komendant policji w Sokółce powiedział, że nic nie wie na ten temat.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?