Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysoki Stoczek. Reduta to pomnik chwały tych, którzy chcieli podjąć walkę, uratować honor miasta. (zdjęcia)

Adam Czesław Dobroński
Reduta na Wysokim Stoczku to znakomite miejsce do nauki patriotyzmu
Reduta na Wysokim Stoczku to znakomite miejsce do nauki patriotyzmu Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Myślę, że też nie mieli złudzeń co do finału. Spełnili jednak swój obowiązek wobec Ojczyzny i miasta, z którym byli tak serdecznie związani - pisze prof. Adam Dobroński. Dziś obchody 70. rocznicy obrony Białegostoku.

Program obchodów

Wysoki Stoczek. Reduta to pomnik chwały tych, którzy chcieli podjąć walkę, uratować honor miasta. (zdjęcia)
Fot. Wojciech Wojtkielewicz

(fot. Fot. Wojciech Wojtkielewicz)

Program obchodów

Obchody rozpoczną się o godz. 11 mszą św. w kościele pw. Zmartwychwstania Pańskiego przy ulicy Jałbrzykowskiego.

Potem nastąpi przemarsz pod pomnik Obrońców Białegostoku. Tam zostanie wystawiona warta honorowa, złożenie wieńców oraz poświęcenie nowego monumentu.

Zakończeniem obchodów ma być spotkanie plenerowe na placu przy kościele parafialnym.

Nie powstała jeszcze publikacja o losach Białegostoku we wrześniu 1939 roku. Gorzej, Samodzielna Grupa Operacyjna "Narew", jako jedyny ówczesny związek operacyjny (armia), nie ma monografii naukowej. Piszę to z uczuciem zażenowania, choć można i zapytać, co zrobiła w tej mierze instytucja powołana dla badania i popularyzowania dziejów wojskowych, pozostająca na budżecie miasta.

Białystok wojskowy

Przez całe dwudziestolecie międzywojenne nasze miasto cieszyło się obecnością 42. Pułku Piechoty (koszary na Wygodzie), 10. Pułku Ułanów Litewskich (ul. Kawaleryjska) i 14. Dywizjonu Artylerii Konnej (ul. J. Bema), także dowództwa Podlaskiej Brygady Kawalerii i ośrodków zapasowych (koszary przy ul. Piwnej, obecnie znajduje się tu PSK), innych mniejszych pododdziałów, instytucji, ośrodków. Wojsko dawało poczucie bezpieczeństwa, wzmacniało popyt na towary i usługi, wzbogacało przebieg uroczystości, dobrze przysłużyło się życiu kulturalnemu i sportowi. Szybciej na widok "chłopców malowanych" biły serduszka płci powabnej, o karierach zbrojnych marzyli chłopcy, co poświadczał wielokrotnie i Ryszard Kaczorowski.

Przy tej okazji dodam, że miał Białystok i mały panteon, czyli Cmentarz Wojskowy na Zwierzyńcu. Tak jak Warszawa ma wojskowe Powązki. Dlaczego nasz Cmentarz Wojskowy zamienił się (patrz tablica przed wejściem) na Wojenny, tego nie rozumiem, choć urzędnicy trwają w uporze, że tak powinno być.

W dniach wojny

Prawdą jest, że kolumny wojsk niemieckich aż do 7 września 1939 roku nie podeszły ku Narwi i Biebrzy, czyli do pierwszej linii obronnej polskiej na flance północnej. Prawdą jest jednak i to, że już 1 września na Białystok spadły bomby, ucierpiały zwłaszcza okolice dworców kolejowych i koszar. Stało się tak dlatego, że stolica województwa odgrywała bardzo ważną rolę na zapleczu frontu. Był to duży węzeł kolejowy, przez który przejeżdżały nadal pociągi z pułkami stacjonującymi na północno-wschodnich Kresach II Rzeczypospolitej. Tu rozwinięto szpital wojenny nr 303 i w lazarety zamieniono szpitale czasu pokoju. W ośrodkach zapasowych kawalerii formowały się pułki rezerwowe, które odeszły do Wołkowyska i wzięły potem udział w obronie Grodna. Wzrosła rola białostockich central łączności, wysyłano z miejscowych magazynów zaopatrzenie (również amunicję) dla oddziałów walczących, prowadzono akcje propagandowe. Zatarły się częściowo różnice między wojskiem a cywilami, wspólnie walczono z pożarami i pomagano rannych oraz uchodźcom, likwidowano oznaki paniki, starano się (niezbyt skutecznie) obezwładnić V kolumną niemiecką, a czaili się również zwolennicy bolszewizmu.

Kto nie przeżył w Białymstoku tamtych dramatycznych dni, temu trudno zrozumieć, że miasto nasze brało znaczący udział w zmaganiach z najeźdźcą od początku wojny, choć leżało z dala od pierwszej linii obrony.

Obrona

Po przełamaniu linii Narwi pancerne i zmotoryzowane kolumny niemieckie popędziły na Włodawę i Brześć, by zamknąć w okrążeniu wojska polskie walczące na południe od środkowego Bugu i na wschód od Wisły. Dlaczego nie pojechały na Białystok i Wilno? Bo obowiązywał tajny zapis z układu Ribbentrop-Mołotow, część Mazowsza i cała Białostocczyzna miały wpaść w ręce Sowietów. Ci jednak odwlekali moment agresji, więc dywizje hitlerowskie wysunęły się poza projektowaną nową granicę. W tej sytuacji wypadło Niemcom zająć i Białystok, by zabezpieczyć lewe (północne) skrzydło swych głównych sił. Miała to zrobić drugorzutowa Brygada "Lotzen", bez wsparcia czołgów, z lekkim tylko przykryciem z powietrza.

Białystok w polskich planach nie był przewidziany do obrony, tutejsze wspomniane pułki i dywizjon zajęły pozycje daleko od swego garnizonu. Jednak wieści dochodzące znad Narwi sprawiły, że zapadła decyzja o stawieniu oporu. Ppłk Zygmunt Szafranowski i kpt. Tadeusz Kosiński mieli do dyspozycji przede wszystkim batalion marszowy 42. Pułku i niepełny batalion wartowniczy nr 33. Dołączono i inne pododdziały zapasowe, zbierano piechurów przybyłych spod Wizny, skorzystano z pojawienia się dwóch szwadronów 2. Pułku Ułanów Grochowskich (z Suwałk). Więc jednak obrona, ale na skraju miasta, od Dojlid i Nowego Miasta, przez Wysoki Stok, do Pietrasz. Kontakt bojowy z nieprzyjacielem nawiązano 13 września pod Żółtkami. Dysproporcja była porażająca, choć obie strony wystawiły do tej walki rezerwy.

Nie będę relacjonował z braku miejsca dokładnie zdarzeń w następnych dniach. Piechota niemiecka wyszła na przedpola Białegostoku 15 września z rana. Były to właściwie pododdziały rozpoznawcze z samochodami pancernymi i artylerią. Obrońcy powitali ich ogniem z dwóch działek i kilku ciężkich karabinów maszynowych. W tej sytuacji opór mógł trwać kilka (trzy, cztery?) godzin, ciężko ranny został K. Kosiński (zmarł, został pochowany na cmentarzu św. Rocha). Najpierw nasza kawaleria, a potem i piechota wycofały się ku miastu, by po krótkim odpoczynku odejść wieczorem dalej na wschód. Niemcy nie organizowali pościgu, zwlekali z wejściem w obszar zabudowany. Nic więc dziwnego, że nie wszyscy mieszkańcy dowiedzieli się tego dnia o walce na Wysokim Stoczku.

Potem przekazywano sobie coraz bardziej fantazyjne opowieści. Według jednej z nich Niemców próbowała powitać delegacja białostockich Żydów, jednak oficer kopnął w tacę z chlebem i solą. Wiadomo, że agresorzy nie rozwinęli administracji cywilnej, czekali na podejście Armii Czerwonej i przekazanie miasta sojusznikom. Nie można zatem mówić o pierwszej okupacji niemieckiej Białegostoku, choć były już wówczas ofiary.

Zapomniana relacja

11 sierpnia 1987 roku Antoni Malewski zaprosił na Cmentarz Wojskowy w Zwierzyńcu ks. infułata dr. Piotra Maziewskiego, Waldemara Monkiewicza z Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, Kazimierza Kapustę i mnie. Od księdza infułata i pana Kazimierza dowiedzieliśmy się, że do szpitala (lazaretu wojskowego) przy ul. Piwnej (obecnie M. Curie-Skłodowskiej) przywożono we wrześniu 1939 roku rannych i chorych żołnierzy polskich. Dyrektorem szpitala był dr Konrad Fiedorowicz, kapelanem ks. Maziewski, a pracownikiem administracyjnym Niemiec Hugo Lider. Ten ostatni przez kilka dni gromadził w trzech salach zwłoki zmarłych. Układał ich na stosach sięgających do sufitu, łącznie około 70 ciał. Lider chciał ponoć w ten sposób wchodzącym do Białegostoku Niemcom pokazać "polskie porządki". Dopiero 15 września Fiedorowicz zorientował się w tej dramatycznej sytuacji, zwrócił się wówczas o pomoc do ks. Maziewskiego. Zapadła decyzja, by szybko pochować żołnierzy na pobliskim Cmentarzu Wojskowym. Przywołano Kazimierza Kapustę (seniora), dwóch innych wozaków z platformami (Feliksa Dziedziula i Jana Zapolnego), kilku innych zaufanych mieszkańców Białegostoku. Kapusta zabrał ze sobą synów harcerzy: Kazimierza (juniora), Mieczysława, Stanisława, Tadeusza.

"Ciała zmarłych żołnierzy znajdowały się w daleko posuniętym rozkładzie i do ich chowania używano masek, dlatego ich nie zidentyfikowano. Przewożono zmarłych wymienionymi platformami w metalowych i drewnianych trumnach i chowano za pomnikiem na Cmentarzu Wojskowym w dwóch długich rowach". Robiono to w pośpiechu, by zdążyć przed nadejściem Niemców.

Na miejscu mogliśmy przekonać się, że zachowała się jedna długa mogiła (słabo zarysowana) z nieznanymi żołnierzami polskimi, pochowanymi 15 września 1939 roku. Sporządzony został protokół, złożyliśmy pod nim podpisy. Byliśmy zgodni, że trzeba ustawić na mogile tablicę pamiątkową, co się stało dzięki wysiłkom i zaradności A. Maleckiego. Ufundowała ją Okręgowa Izba Lekarska.

Reduta

W 1973 roku, a więc aż 34 lata po walkach, zawiązał się w Białymstoku Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika Obrońców Białegostoku. W mieście po objęciu stanowiska I sekretarza KW PZPR przez Zdzisława Kurowskiego powiał nowy duch, szykowano się też do ogólnopolskich dożynek. Zespół w składzie: Andrzej Chwalibóg, Jerzy Grygorczuk, Antoni Malecki i Mirosław Zbichorowski zaproponował wyeksponowanie wierzb, które "pamiętały" tamten wrzesień. Żyjący jeszcze żołnierze mówili mi, że to były ich towarzyszki walki, wzmacniały poczucie bezpieczeństwa, można było stanąć w ich cieniu, odpocząć chwilę.

Pomysł zespołu autorskiego zrobił furorę, realizacja została nagrodzona przez ministra gospodarki i ochrony środowiska. Znakomity architekt, prof. Adolf Ciborowski, uznał, że "jest to Pomnik wspaniały, tak dramatyczny, jak dramatyczną była walka na tej reducie. Tak oczywisty - jak oczywistą była obrona niepodległej Ojczyzny" (darujmy sobie w tym miejscu interpretację określenia "dramatyczna walka"). Niestety, czas niszczył staruszki wierzby, więc trzeba je było zastąpić metalem, a Antoni Malecki pomnażał liczbę tablic pamiątkowych w mieście i na jego obrzeżach. Na koniec pan Antoni ("Antoś") wraz z ks. kanonikiem Tadeuszem Krawczenką doprowadzili do powstania mauzoleum obrońców Białegostoku w cudownej, zbudowanej obok świątyni pw. Zmartwychwstania Pańskiego.

Tę pieśń radości, że nareszcie jest upamiętnienie, i to tak piękne, brutalnie tłumili durnie, którzy zamieniali pomnik w miejsce picia bełtów i przy okazji demonstrowali swą siłę fizyczną, niszcząc tablice. Przykre to i okrutne, a niezależne od ustroju. Ciekawostkę natomiast stanowi fakt, że w czasie wojny polsko-jaruzelskiej co jakiś czas "cichociemni" zwracali stojące tam działko lufą na wschód, choć 15 września 1939 roku strzelało ono na zachód.

Interpretacja końcowa

Okazało się, że rok 2009 sprzyja odkrywaniu prawd i półprawd o polskiej kampanii jesiennej 1939 roku. Przez nasz region przetoczyła się fala emocji związanych z obroną Wizny. Nie mam żadnych wątpliwości, że trzeba poprawiać błędne opisy, statystykę walk (podobnie i represji), sprawiedliwiej oceniać rolę dowódców. Nie wylewajmy jednak dziecka z kąpielą. Nie pomniejszamy skali i roli czynu bojowego polskich żołnierzy. Apel to głównie do sensatów wszelkiej maści.
Nie ma żadnych wątpliwości, że obrona Białegostoku 15 września 1939 roku to był tylko epizod w całej kampanii i nie można pisać o strategicznym jej znaczeniu (!), opóźnieniu marszu niemieckiego, zadaniu wielkich strat wrogowi, uratowaniu miasta itp. A jednak bardzo się cieszę, że dokonano rekonstrukcji pomnika na Wysokim Stoczku, że on jest i oby omijali go wspomniani durnie.

Bo jest to pomnik chwały tych, którzy chcieli podjąć walkę, uratować honor miasta. Myślę, że też nie mieli złudzeń co do finału, o potędze niemieckiej opowiadali im koledzy, którzy zdążyli wrócić znad Narwi. Spełnili jednak swój obowiązek wobec Ojczyzny i miasta, z którym byli tak serdecznie związani! I jeszcze jedno: proponuję, by patrzeć na "Redutę obrońców Białegostoku" jak i na symbol uznania (wdzięczności) dla ludności cywilnej, która dzielnie przetrwała bombardowania miasta, wspierała, jak mogła swych żołnierzy, a potem przed długie lata zmagała się z dwoma okupantami.

Cześć Ich Pamięci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny