Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysoka trawa, dziury, nierówności... Boisko przy Rzymowskiego nie nadaje się do gry

Magdalena Kuźmiuk
fot. Magdalena Wasiluk
Ostatnio, jak grałem z bratem, nadepnąłem na szkło. Rozciąłem sobie korek i palec - mówi 13-letni Kuba. Razem z kolegami z bloku przy Rzymowskiego 23 uwielbia kopać piłkę. Ale młodzi nie mają prawdziwego boiska. Jesienią wiele osób deklarowało pomoc. Minęło jednak kilka miesięcy, a boisko, jak stało odłogiem, tak stoi...
Wysoka trawa, dziury, nierówności... Boisko przy Rzymowskiego nie nadaje się do gry
fot. Magdalena Wasiluk

(fot. fot. Magdalena Wasiluk)

Nie możemy grać na całym boisku, a tylko na jednej połowie. Bo na drugiej jest pełno dziur. Tak nierówno, że nogę można skręcić - 8-letni Maciek kręci głową.

- Ja ostatnio nadepnąłem na szkło. Rozciąłem sobie korek i palec. Leciała krew - skarży się jego brat, Kuba.

Chłopcy mieszkają w bloku przy ulicy Rzymowskiego 23. Prawie codziennie przychodzą grać w piłkę na sąsiadujące z blokiem boisko. Jednak nie jest to ich wymarzone pole do gry. Stare, odrapane z farby bramki, wysoka trawa. Wszędzie pełno dziur, nierówności.

- Jeszcze kilka miesięcy temu przychodziło tu więcej chłopaków. Ale przestali, bo już nie wierzą, że to boisko może kiedyś wyglądać normalnie. Że da się na nim rozegrać choć jeden porządny mecz - tłumaczy Krzysztof Wysocki, tata Kuby i Maćka.

Sami nie dadzą rady

W połowie października ubiegłego roku dostaliśmy sygnał, że młodzi fani futbolu z Nowego Miasta mieli kłopoty. A boisko, na którym spędzali popołudnia, wołało o pomstę do nieba.

Po naszym artykule zgłosiły się osoby, które chciały pomóc piłkarzom. Padły zapewnienia, że gdy skończy się zima, ruszą prace. Przede wszystkim trzeba było wyrównać cały teren. Ale zima minęła i nadal nic.

- Zbliża się Dzień Dziecka, idą wakacje. Szkoda... - pan Krzysztof jest bezradny. Tylko on, jako jedyny dorosły, zainteresował się problemem nastolatków. Chciałby im pomóc, ale sam nie da rady.

Prawo jest prawem

- Teren należy do miasta. Żebyśmy mogli wykonać na nim jakiekolwiek prace, potrzebny jest prawny użytkownik tej ziemi. Instytucja, stowarzyszenie, spółdzielnia... Nikt się jednak do nas nie zgłosił - tłumaczy Karol Świetlicki z biura komunikacji społecznej.

- Zapewnimy chłopakom opiekuna, cały sprzęt. Ale nie możemy stać się formalnym użytkownikiem boiska. Nie mamy takiej mocy prawnej - tłumaczy Marzanna Grabarczyk, koordynatorka programu "Wychowawca podwórkowy".

Terenu boiska nie chce też wziąć pod swoje skrzydła spółdzielnia, do której należy blok przy ul. Rzymowskiego 23.

- To nie jest takie proste. Zadaniem spółdzielni jest eksploatowanie budynków, a nie zapewnianie dzieciom czasu wolnego. Mamy inne obowiązki - rozkłada ręce Jan Korzeniecki, prezes spółdzielni Budowlani.

Pan Krzysztof się jednak nie poddaje. Będzie starał się znaleźć przychylną instytucję, która zechce zaopiekować się zapuszczonym boiskiem. I spełnić marzenia młodych piłkarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny