Wyścigi Mydelniczek brzmią tajemniczo i od razu kojarzą się z czymś co najmniej absurdalnym. Jednak absurdu w nich nie ma. Można się o tym przekonać już 23 września.
Mydelniczki to pojazdy własnej konstrukcji, których napędem są wyłącznie mięśnie ludzkie i siła grawitacji. Teraz Mydelniczkami poruszają się również ekipy z Białegostoku.
Wszystko zaczęło się dawno temu w Belgii, w czasach kiedy mydło sprzedawano w dużych, drewnianych skrzynkach. Skrzynie były solidnie wykonane i świetnie nadawały się na pojazd. Wystarczyło przyczepić kółka, znaleźć stromą górkę i zjeżdżać. W 2000 roku Red Bull odświeżył dawną zabawę belgijskich dzieci. I tak powstał znany na całym świecie Wyścig Mydelniczek.
O zawodach usłyszeli też ludzie w Białymstoku. I teraz, kiedy po blisko dekadzie (pierwsze Mydelniczki ścigały się w Polsce w 2003 roku) wyścig wrócił postanowili wziąć w nim udział.
- Wcześniej jeździliśmy razem na zloty motocyklowe. To nasza pasja - mówi Maciej Niewiński z drużyny Czerwona Fanga. - Postanowiliśmy razem wystartować w wyścigu. Drużynę tworzą cztery osoby: Tomek Siemieniuk, Adam Kuklik, Adam Napiórko-wski i Maciej Niewiński.
- Nasza Mydelniczka będzie przypominała stary, PRL-owski odkurzacz - mówi Tomek. - To będzie takie dwa w jednym - odkurzacz i bolid. I oczywiście ma być w czerwonym kolorze.
Jak zapewniają, nazwa drużyny wzięła się od zespołu rockowego Red Fang, którego teledyski podobały się chłopakom.
- Dlaczego bierzemy udział w wyścigach? - zastanawia się Adam. - Chodzi o przygodę. A przy okazji każdy z nas chce się zabawić i zdobyć nowe doświadczenia.
Na dobrą zabawę liczy też Flevox Team. To drużyna mieszana, nie tylko pod kątem płci, ale też miejsca zamieszkania. Ekipa poznała się w gorzowskiej firmie weterynaryjnej, w której wszyscy pracują. To właśnie tam Jacek Techmański, Magdalena Babkiewicz, Daniel Adamski i Adam Ambroziak wspólnie zajmowali się projektem preparatu przeciwko kleszczom i pchłom dla psów i kotów. Stąd wziął się pomysł na nazwę i kształt pojazdu, który powstaje w Białymstoku.
- Nasza Mydelniczka wygląda jak pies - śmieje się Jacek. - W momencie konstrukcji wychodziłem z założenia, że żeby wygrać czasowo ten wyścig, muszą być jak najmniejsze opory toczenia. Co za tym idzie pojazd powinien mieć wąskie opony i w miarę dobrą równowagę. Stąd pomysł, by był to rower. Na dwukołowiec nałożony jest szkielet wielkiego, niebieskiego psa. Żeby dopełnić całości, członkowie drużyny będą mieli na sobie srebrne płaszcze i marynarki.
- Liczę na to, że białostockie drużyny obstawią pierwsze i drugie miejsce na podium - mówi Marcin Sosnowski z Red Bulla. - Innego wyjścia nie widzę. Projekty pojazdów są wynikiem ich kreatywności i długich spotkań. A zbudowanie zwycięskiej Mydelniczki nie jest wcale taką prostą rzeczą. W dzień wyścigu mam zamiar dopingować swoje lokalne drużyny. Miło byłoby usłyszeć, że symulatorem Formuły 1, na którym trenują Vettel i Weber, jeździł ktoś z Białegostoku.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?