Strażacy podkreślają, że takie akcje są bardzo kosztowne. Trzeba zapłacić za użycie sprzętu przeciwpożarowego, koszty przejazdu i zaangażowanie ludzi, którzy często mogą być potrzebni w miejscach bardziej zagrożonych.
- Paliły się zasuszone nieużytki, pobocza dróg i skarpy kolejowe, w dziesięciu przypadkach były to użytki rolne. Coraz mniej jest wypalanych łąk i pastwisk. Wiąże się to zapewnie z dopłatami europejskimi, które są wstrzymywane przy stwierdzeniu wypalania wyschniętych roślin - dodaje Krzysztof Czarnowicz.
Na szczęście w tym roku nie doszło do tragedii, ale np. w Gliniszczach Wielkich od palących się traw stanęła w ogniu stodoła, która uległa całkowitemu zniszczeniu. W Wojnowcach koło Kuźnicy pastwą płomieni padły dwa hektary 50-letniego lasu mieszanego, a tylko szybka interwencja jednostek strażackich uchroniła przed spaleniem budynki gospodarcze przy ulicy Dolnej w Sokółce oraz Rozedrance Starej. W jedenastu pożarach lasu spaliło się 12 hektarów. W większości wypadków paliło się poszycie, ale zdarzało się i tak, że ogień strawił cały drzewostan. Ofiar w ludziach w ostatnim okresie nie było, choć i takie w minionych latach się zdarzały.
- Dwie osoby zostały ukarane mandatami, spraw karnych nie zakładaliśmy, bo najczęściej podpalanie traw jest trudne do udowodnienia. Duży w tym udział mają osoby nieletnie. Ilość pożarów wzrasta w dniach wolnych od zajęć lekcyjnych w szkołach - mówi kapitan Czarnowicz.
Strażacy apelują o rozsądek i przypominają, że wypalanie traw to nic innego niż niszczenie biosfery i drobnych żyjątek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?