MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek w szpitalu w Choroszczy. 65-letnia pacjentka wypadła z okna. Syn kobiety zarzuca placówce zaniedbania

Izabela Krzewska
Kobieta przebywa aktualnie na oddziale ortopedii USK w Białymstoku.  ma złamany w kilku miejscach kręgosłup, nogę, rękę oraz pęknięty mostek
Kobieta przebywa aktualnie na oddziale ortopedii USK w Białymstoku. ma złamany w kilku miejscach kręgosłup, nogę, rękę oraz pęknięty mostek Marcin Sokół
Złamany kręgosłup i kończyny. Kobieta z podejrzeniem udaru wypadła z I piętra oddziału neurologicznego szpitala w Choroszczy. Została tam przeniesiona z zamkniętego oddziału leczenia zaburzeń. Niedopełnienie obowiązków w zakresie opieki nad 65-latką zarzuca personelowi syn pacjentki. - Wszystkie elementy procedury zostały spełnione - zapewnia placówka. Sprawę wyjaśnia policja.

Wypadek w szpitalu w Choroszczy. 65-latka ciężko ranna. Rodzina domaga się wyjaśnień

- Jako rodzina nie odpuścimy tej sprawy. Oddaliśmy mamę z zaburzeniami. Zamiast poprawy stanu psychicznego, być może czeka ją kalectwo - nie przebiera w słowach Marcin Sokół.

Jego mama Danuta około 3 tygodni temu trafiła do szpitala psychiatrycznego w Choroszczy.

- Kilka lat temu przeżyła załamanie nerwowe po śmierci mojego brata. Ostatnio jej stan się pogorszył. Wpadła w paranoję, utrudniony był z nią kontakt. Trafiła na obserwację na oddział zamknięty, a po dwóch tygodniach na neurologię z podejrzeniem lekkiego udaru. Byłem z mamą w kontakcie telefonicznym. Ostatni raz w piątek 6 września. Prosiła o zdjęcie wnuka. Potem kontakt się urwał - opowiada syn 65-latki.

Czytaj też:

Telefon komórkowy był wyłączony. Dzwonił też wujek i jego żona. W końcu we wtorek (10.09) ustalili w szpitalu, że pani Danuta jest w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku, na ortopedii. Trafiła tam 7 września.

- Potwierdzam, że została do nas przewieziona pacjentka ze szpitala w Choroszczy. Jest hospitalizowana. Stan pacjentki jest stabilny, ale poważny. Ma wiele urazów - informuje Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik USK w Białymstoku.

Syn precyzuje: ma złamany w kilku miejscach kręgosłup, nogę, rękę, pęknięty mostek.

- Do tego wszystkiego doszło silne zapalenie płuc. Lekarze nie mogą przeprowadzić operacji, która i tak się bardzo ryzykowna - martwi się Marcin Sokół.

Ustalił, że jego mama wypadła z okna placówki w Choroszczy. O sprawie 11 września powiadomił policję.

Incydent w szpitalu w Choroszczy bada policja. Przesłuchała pierwszych świadków

- Wszczęte zostały czynności w kierunku narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo - starszy aspirant Katarzyna Molska-Zarzecka z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.

Za to przestępstwo grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Funkcjonariusze przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia i przesłuchali dwie osoby. Prócz syna, także lekarkę z SPP ZOZ w Choroszczy.

Zobacz także:

Zdaniem Marcina Sokoła, jego mama - jako osoba ze schizofrenią (tak wynikało z karty przyjęcia do USK) - była niewłaściwie zaopiekowana. Uważa, że szpital w Choroszczy próbuje "zamieść sprawę pod dywan", bo sam nie powiadomił o wypadku policji. W tym czasie mogło dojść do zatarcia śladów.

Jak tłumaczy Rafał Tomaszczuk, rzecznik szpitala w Choroszczy, placówka nie miała takiego obowiązku.

- Policja zawiadamiana jest w przypadku zgonu, udziału osób trzecich lub ucieczki pacjenta. Omawiany przypadek nie był powodem do zawiadomienia. Wszystkie elementy procedury zostały w tym przypadku spełnione - ocenia Rafał Tomaszczuk.

Warto przeczytać:
Błędy lekarskie. Pacjentki były chore, ale nie dostały pomocy. Jedna z nich nie żyje

Dodaje, że incydent z 7 września jest rozpatrywany przez szpitalny Zespół ds. Zdarzeń Niepożądanych (szkody wywołanej w trakcie lub w wyniku leczenia). Wcześniej personel wypełnił odpowiednią kartę zdarzenia, powiadomił o sprawie dyrekcję, a także (jeszcze w dniu wypadku) drugiego syna pokrzywdzonej - wskazanego do kontaktu w dokumentacji medycznej.

Szpital w Choroszczy: nie było wskazań do umieszczenia pacjentki w monitorowanej sali

Jak informuje Rafał Tomaszczuk pacjentka na oddział neurologii trafiła 3 września. Przebywała w sali kilkuosobowej, w której klamki okien zabezpieczone są specjalnym kluczem. Podczas dyżuru na oddziale miały przebywać trzy osoby z personelu medycznego, które natychmiast zareagowały na zdarzenie. Udzielono niezbędną pomoc medyczną, a następnie przewieziono ambulansem do USK.

Na pytanie, czy pacjentka z zaburzeniami (jak wynika z karty przyjęć do USK zdiagnozowaną schizofrenią) nie powinna być otoczona szczególną opieką i nadzorem, rzecznik choroszczańskiego szpitala odpowiada:

- Każdy nowoprzybyły pacjent w okresie pierwszych godzin swojego pobytu w oddziale, podczas zbierania wywiadu lekarskiego i pielęgniarskiego, oceniany jest pod kątem ryzyka wystąpienia zdarzenia niepożądanego. Wstępna ocena ryzyka nie wykazywała tendencji do samowolnego oddalenia się. Brak było wskazań do umieszczenia pacjentki w sali monitorowanej - tłumaczy.

Syn pani Danuty nie wyklucza złożenia do sądu cywilnego pozwu przeciwko szpitalowi o odszkodowanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kandydat PiS na prezydenta. Decyzja coraz bliżej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny