Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek i jego przyczyny. Wiosną kierowca jest zdezorientowany

Z Moniką Dziobą, psychologiem analizującym zachowania na drodze, rozmawia Paweł Puzio
2 kwietnia. Wypadek na trasie Białystok-Łapy. Samochód osobowy zderzył się z busem
2 kwietnia. Wypadek na trasie Białystok-Łapy. Samochód osobowy zderzył się z busem Paweł Ostrowski
Źródła frustracji są inne u młodych i starszych kierowców. U młodych podstawą jest rywalizacja, złośliwość, chęć pokazania swojej wyższości. U starszych kierowców - postawa strażnika, osoby pouczającej.

Obserwator: Wiosną zaczyna się horror na drogach. Jakie są tego przyczyny? Czy tylko cieplejsza aura, a może wiosenne rozkojarzenie.

Monika Dzioba: Psychika kierowcy jest uzależniona nie tylko od aktualnego stanu ducha i ciała, ale także od warunków zewnętrznych - pogody, ciśnienia czy temperatury. Wpływ tych czynników, powoduje że nasza koncentracja za kierownicą jest nieco gorsza na wiosnę. Jest to jedna z przyczyn większej liczby wypadków w tym okresie. Wiosną kierowcy mają opóźniony czas reakcji, nieco spowolnione procesy psychomotoryczne. Ale jednocześnie wiosenna euforia, rozkojarzenie, czasami są przyczynami mniej zdecydowanych czy wolniejszych reakcji podczas jazdy samochodem.

Ulica aż kipi od agresji. Trąbienie, gesty, słowa - to codzienność na polskiej, lubelskiej jezdni…

- To też można wytłumaczyć cyklicznością natury. Wiosną mamy mniejszą odporność na stres. Tymczasem wraz z wyższą temperaturą na ulicach jest coraz więcej aut, rośnie natężenie ruchu, po zimie wyjeżdżają "niedzielni kierowcy". Podczas jazdy samochodem spotykamy się z większą liczbą nieoczekiwanych negatywnych bodźców. Emocje eksplodują za kierownicą i dochodzi do wybuchu.
Na wiosnę zwracamy także większą uwagę na własną osobę, popełniamy podstawowy błąd atrybucji. Na czym to polega. Otóż przypisujemy innym osobom złe intencje, złośliwość za kierownicą czy braki techniczne, czy niewielkie umiejętności jazdy samochodem. Natomiast w stosunku do własnych zachowań agresywnych znajdujemy usprawiedliwienie sytuacyjne - bo droga była zła, po policjant jest złośliwy, bo się śpieszyłem. Musimy mieć świadomość, że inne osoby także mogą popełniać błędy. Nie tylko my mało czasu, bo nie tylko na nas czeka dziecko w szkole - po prostu więcej zachowań społecznych, mniej egoistycznych.

Gdzie leżą źródła agresji na drodze?

- Literatura fachowa wskazuje na trzy źródła. Biologiczne - każdy z nas jest nastawiony na przetrwanie, czyli obronę własnych interesów. Także na jezdni. Drugie - to teoria frustracji i agresji. Wyobraźmy sobie, że śpieszymy się i trafiamy na spory korek. Jeśli mamy zapas czasu, to OK. Jeżeli nie, to podejmujemy ryzykowne decyzje i decydujemy się na agresywną jazdę. A to stwarza potężne zagrożenie wypadkiem. Trzecie źródło - obserwacja zachowań społecznych, czyli chłoniemy styl jazdy już od małego, bo samochód jest teraz obecny niemal od początku życia. Jeżeli ojciec jeździ szybko i agresywnie, to syn czy córka będzie naśladować ten wzorzec.

Czyli nie mamy szans na pokolenie bezpiecznych kierowców, bo błędy są wciąż powielane. Jak jest recepta na tę "chorobę"?

- Sposób jazdy, jest odzwierciedleniem sposobu życia. To stwierdzenie sformułowano w latach 40-tych XX wieku. Szybki, konsumpcyjny styl życie, brak regularnego odżywiania, permanentny stres są przyczynami agresywnych zachowań za kierownicą. Receptą jest zmiana trybu życia, wrzucenie na luz. Po pracy nie siadajmy z piwkiem przed telewizorem narzekając, jacy jesteśmy "zatyrani". Weźmy partnera, dziecko, psa i wyjdźmy na spacer. Wyłączmy mózg. Te proste zabiegi wprowadzą więcej spokoju, także do stylu jazdy.
Musimy wyhamować, uświadomić sobie, że życie i zdrowie są wartościami niezbywalnymi. Dlatego odpoczynek jest tu kluczem.

Często jednak spotkamy się z syndromem doktora Jekylla i pana Hyde. Spokojni panowie i panie, stateczni mężowie i żony za kierownicą zmieniają się w bestie…

- Oczywiście. To znak naszych czasów. Żyjemy szybko, wciąż borykamy się z kłopotami w pracy i w domu, przeważnie relacje z życiowym partnerem mają charakter dynamiczny. Samochód staje się jedynym miejscem, gdzie możemy bez przeszkód manifestować swoją osobowość. Jesteśmy panami sytuacji, królami drogi, ale jednocześnie zachowujemy anonimowość. Dlatego tak często decydujemy się na agresywny styl jazdy, aby jednocześnie odreagować stres codziennego życia, ale i też zamanifestować swoją wartość czy status na drodze.

Czy często spotyka się pani z kierowcami uzależnionymi od prędkości?

- Dotyczy to przede wszystkim młodych kierowców. Jest to forma autoprezentacji i uzależnienia od adrenaliny. Zawsze mówią, że nie ma równie pięknego uczucia, jak się wyjdzie z aut czy zsiądzie się motocykla, a nogi się trzęsą z podniecenia. Często ci ludzie mają żelazne przekonanie, że są niezniszczalni. Hołdują zasadzie, że ich wypadki nie dotyczą. Metodą leczenia jest pracą nad samoświadomością.

Te osoby często trafiają na kursy dla przekraczających przepisy ruchu drogowego. Czy zdają sobie sprawę z zagrożenia jakie powodują na drodze?

- Nie mają takiej świadomości. Zawsze wychodzą z założenia, że to inni źle jeździli, policja jest zła i się zawzięła. Nie chcą akceptować faktu, że łamią normy współżycia społecznego. Winę widzą we wszystkich, tylko nie w swoich zachowaniach.

Kiedyś ta refleksja musi przyjść. Niestety czasami jest za późno, bo skutki wypadku są nieodwracalne.

- Początkowo sprawca wypiera fakt wypadku. Stres powypadkowy w odroczonym czasie w 99 proc. przypadków dotyka sprawcę. Pojawia się poczucie winy. Jeśli się z tym nie zmierzy, może wejść w syndrom stresu pourazowego. A wtedy pozostaje często tylko leczenie farmakologiczne. Po czasie zawsze wraca świadomość winy. Nie wszyscy mają silne mechanizmy obronne.

Wróćmy do agresji. Czasami na ulicach widzi się wybuch agresji u młodego kierowcy lub podniesione tyrady starszego pana.

- Źródła frustracji są inne u młodych i starszych kierowców. U młodych podstawą jest rywalizacja, złośliwość, chęć pokazania swojej wyższości. U starszych kierowców - postawa strażnika, osoby pouczającej. Na skrzyżowaniu potrafią odkręcić okno i powiedzieć kilka słów, typu "kto cię uczył jeździć".

Jaki jest najlepszy sposób na agresywnych kierowców…

- Najlepszą metoda jest nieuchronność kary. Osobiście, jak każdy, nie lubię mandatów, ale świadomość, że nawet najmniejsza przewina na drodze będzie ukarana, działa odstraszająco Nie może być taryfy ulgowej, bo tzw., przymykanie oka mocno utrwala zachowania negatywne. Bez konsekwencji nie można liczyć na pozytywne efekty walki z agresją na drodze.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny