Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyklęty żołnierz

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Dziś wyjątkowo prezentuję zdjęcie nie z Białegostoku. A tekst poprzedzam prośbą o pomoc w ustaleniu nazwiska ofiary "wojny po wojnie", partyzanta "Bąka".

Piotr Łapiński napisał między innymi: "Wśród działających w latach 1945-47 na terenie województwa białostockiego oddziałów partyzanckich WiN był dowodzony przez sierż. podchorążego Leona Suszyńskiego "P-8". Został utworzony we wrześniu 1945 roku (…), funkcjonował w północnej części powiatu białostockiego, na terenie Puszczy Knyszyńskiej, do czasu ujawnienia się 15 kwietnia 1947 roku w Sokółce.

Jego aktywność koncentrowała się głównie na terenie gmin: Knyszyn, Obrubniki, Krypno, Czarna Wieś oraz Wasilków. Oddział liczył około 20-25 żołnierzy podzielonych na trzy sekcje.

Ogółem przez jego szeregi przewinęło się wówczas blisko 60 żołnierzy. Pochodzili przeważnie z okolicznych wsi".

Pominę dalszy dokładny opis działań "P-8", zasadzek organizowanych na szosach, rozbrajania patroli MO, pododdziałów LWP i Armii Czerwonej, likwidowania funkcjonariuszy i współpracowników bezpieki.

To ci partyzanci 7 stycznia 1946 roku opanowali posterunek MO w Knyszynie. Byli odważni, dobrze wyszkoleni i doświadczeni, znali teren.

Latem 1946 roku nieopodal Rybnik zdarzył się szczególny przypadek. "Partyzant schodząc z fury, zahaczył o coś zamkiem pepeszy. Niezabezpieczona broń wypaliła, oddając serię niekontrolowanych wystrzałów, trafiając przy tym żołnierza.

Na nic zdała się pomoc udzielona przez lekarza. Ciężko ranny niebawem zmarł.
Pochowany został przez swą rodzinę na cmentarzu w Knyszynie".

To był właśnie "Bąk", przez kolegów zwany "Bączkiem". Prawdopodobnie pochodził z Kopiska.

Są wśród osób utrwalonych na zdjęciu młodzi, którzy z pewnością dobrze pamiętają ten moment. W tle ściana domu krytego strzechą, chyba rodzinnego, zatroskane, ale nie zalęknione twarze, czarne chustki żałobne.

Kto mógł wykonać to zdjęcie? Przypominają mi się opowieści z podgrodzieńskich Sopoćkiń. Sowieccy tropiciele "wrogów ustroju" mieli taki zwyczaj, że zabitych "zielonych" (tak nazywano leśnych powojennych partyzantów) zwożono do miasteczka, ich ciała układano w miejscu publicznych.

Ukryty w pobliżu funkcjonariusz obserwował osoby przychodzące obejrzeć ciało zabitego. Liczył, że matka, ojciec, ktoś z rodzeństwa lub sąsiadów zapłacze, załka, coś zawoła, a wtedy będzie można poprowadzić śledztwo w celu ustalenia tożsamości partyzanta.

Trochę zaskakujące, ale bezpieka białostocka chyba nie dociekała, kim był "Bąk". Nie przeszkodzono w pogrzebaniu jego ciała na cmentarzu. To dlaczego do dziś "wyklęty żołnierz" pozostał anonimowy?

Piotr Łapiński zakończył swój tekst prośbą o pomoc w ustaleniu personaliów zabitego i daty wydarzenia. "Najwyższy czas przywrócić pamięć o żołnierzu walczącym o wolność i niezawisłość Ojczyzny".

Rzeczywiście najwyższy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny