Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrany, czyli Gajos jest wielki, a życie ma smak

(dor)
od lewej: Janusz Gajos, Paweł Szajda i Marta Żmuda-Trzebiatowska
od lewej: Janusz Gajos, Paweł Szajda i Marta Żmuda-Trzebiatowska Fot. Mat. dystrybutora
Janusz Gajos wielkim aktorem jest. O tym wiedzą jego wielbiciele od lat. Ale ten film to także duża dawka optymizmu z odrobiną psychologii hazardu.

Wygrany to opowieść, która rozgrywa się na kilku poziomach. Jest historia jedynaka sterroryzowanego przez matkę. Wychowany surowo przejmuje jej marzenia o byciu wielkim pianistą i o włos przegrywa konkurs chopinowski.

Jest historia o samotności uczonego, którego dwa razy komuna wtrąciła do więzienia, a lojalna amerykańska rodzina wyparła się go, bo nie mogła uwierzyć, że w Europie idzie się za kratki za drukowanie ulotek.

Jest historia o kontrolowanej namiętności, czyli grze na wyścigach końskich. Grze dla przyjemności wygranej, nie dla pieniędzy. Jedną z najpiękniejszych, niemal kiczowatych scen, jest wizyta w stadninie koni uratowanych przed rzezią. Bo w tym filmie hazard jest po coś.

Po coś też potrzebna jest przemiana głównego bohatera. Z topowego pianisty staje się outsiderem, który odrzuca karierę, wielkie pieniądze, a przede wszystkim brudne układy. Polacy, przewrażliwieni na punkcie finałów konkursów chopinowskich, mogą z ekranu usłyszeć wiele gorzkich słów o preparowaniu zwycięzców. A padają one z ust samego Wojciecha Pszoniaka. Aktor balansuje na granicy parodii roli, ale jest jak zawsze niezwykły.

I jak zawsze niezwykły jest Gajos. Z siwym zarostem, twarzą pooraną bruzdami, swoim charakterystycznym głosem opowiada o prawdziwej szorstkiej przyjaźni - bez deklaracji, potwierdzanej czynami. Absolutnie świetny. Pozornie zimny czasem wybucha emocjami, które przynajmniej na ekranie, mogą niemal zabijać.

No i jest Paweł Szajda. Mówi z angielskim akcentem, jeździ na motorze, pije whisky szklankami i tylko w jednym momencie ożywa, robiąc kuku menedżerowi. Ale może młode kobiety będą miały inne zdanie. Reżyser ewidentnie chciał wykreować nowego gwiazdora, ale jakoś brakuje mu wdzięku i charyzmy choćby Kościukiewicza albo surowej męskości Lubosa.

Kobiety w Wybranym też są urocze. Nie ukrywająca zmarszczek Grażyna Barszczewska wciąż jest piękną aktorką o wspaniałym głosie, a młodziutka Żmuda-Trzebiatowska ma w sobie pokłady dziewczęcego uroku, który pewnie starczy na kilka następnych sezonów.

A Wybrany to dobry rozrywkowy film, z kilkoma optymistycznymi, acz nieco naiwnymi przesłaniami. Ale po to jest kino, by przeżyć podczas seansu trochę dobra, ciepła, czasem uczuć i wejść w inny świat.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny