[galeria_glowna]
Przed meczem trener białostoczan Michał Probierz podkreślał, że bardzo zależy mu na zwycięstwie. Za jednym zamachem można było zrewanżować się Ruchowi za dotkliwą porażkę 2:5 w Chorzowie i umocnić się na podium ekstraklasy. Jego podopieczni nie zawiedli i niczym wytrwany bokser wypunktowali Niebieskich.
Trener Probierz ostatnio lubił zaskakiwać niespodziankami w wyjściowym składzie i podobnie zrobił wczoraj. Na szpicy zamiast Patryka Tuszyńskiego wystawił Jana Pawłowskiego. To posunięcie mogło szybko przynieś powodzenie. Po rzucie rożnym głową uderzał Michał Pazdan, golkiper gości Matus Putnocky zdołał odbić futbolówkę, ale za chwilę wyciągałby ją z siatki, bo do dobitki wystartował Pawłowski. Gola jednak nie było, gdyż jeden z rywali zapaśniczym rzutem powalił białostockiego napastnika na murawę. Widzieli to wszyscy, oprócz warszawskiego sędziego Tomasza Kwiatkowskiego, który z sobie tylko znanych przyczyn nie podyktował rzutu karnego. Na nic zdały się rozpaczliwe protesty żółto-czerwonych - arbiter pozostał przy swojej skandalicznej decyzji o kontynuowaniu gry.