Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory prezydenckie 2020. O wiele większą niewiadomą są wyniki drugiej tury wyborów - mówi dr Maciej Białous, socjolog z UwB

Tomasz Maleta
Tomasz Maleta
Dr Maciej Białous, socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku
Dr Maciej Białous, socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku Wojciech Wojtkielewicz
Tegoroczne wybory wielu Polaków widzi jako realną możliwość przełamania trwającej od 5 lat hegemonii Prawa i Sprawiedliwości, inni z kolei jako stempel przypieczętowujący dominację obozu Zjednoczonej Prawicy - mówi dr Maciej Białous, socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku.

Zaskoczyły pana wstępne wyniki wyborów?
Większość sondaży przedwyborczych, które powstawały w ostatnich dniach było dość zbieżnych jeśli chodzi o kolejność miejsc kandydatów i ich szacowane wyniki procentowe, dlatego trudno byłoby tu o jakieś wyjątkowo duże zaskoczenie. Z pewnością o wiele większą niewiadomą są wyniki drugiej tury wyborów.

To był najdłuższy maraton wyborczy. Jaka z niego wyszła Polska?
Mam wrażenie, że nieco bardziej poturbowana. Po pierwsze, przedłużona kampania odbywała się w cieniu pandemii, która wytrąciła życie wielu Polaków z codziennych ram. Zresztą, jak do tej pory, rok 2020 zdaje się być niekończącym się pasmem katastrof. Po drugie, poprzez długość i wyjątkowość kampanii temperatura sporu politycznego znacznie wzrosła, w czym - moim zdaniem - dużą i niechlubną rolę odgrywają media, niestety również te publiczne, które powinny stać na straży obiektywnego przekazu. Po trzecie, obok dużej mobilizacji społecznej, która wyraża się m. in. wysoką prognozowaną frekwencją w wyborach, obserwuję narastające w wielu ludziach poczucie frustracji, związane z tym, że kampania wyborcza nie była szansą na rozmowę o kwestiach dla Polski fundamentalnych - np. więdnącej demokracji, rzeczywistej roli Polski na arenie międzynarodowej, czy wyzwań związanych ze zmianami klimatycznymi.

Czy podziały, które ujawniły się w kampanii będą się zaostrzać czy wraz z opadnięciem kurzu wyborczego większość Polaków zajmie się bolączkami dnia codziennego?
Trudno powiedzieć, aby w czasie kampanii ujawniły się jakieś nowe podziały. Należałoby raczej powiedzieć, że politycy umiejętnie zarządzają już istniejącymi podziałami, skutecznie je pogłębiając. Dzieje się tak na przykład poprzez dobór najbardziej gorących kampanijnych wątków. Bardzo ubolewam, że jednym z głównych tematów tej kampanii była sprawa tzw. ideologii LGBT. Należy głośno powiedzieć, że kreowanie przez niektórych polityków atmosfery rzekomego zagrożenia ze strony środowisk homoseksualnych jest wyjątkowo smutnym przykładem cynicznego pogłębiania takich podziałów. Trudno mi sobie wyobrazić, czy osoby niesprawiedliwie piętnowane przez obóz władzy łatwo strzepią z siebie kurz kampanii wyborczej, czy też będą musiały zmagać się z nowymi szykanami podsycanymi przez polityków. Mam nadzieję, że najczarniejsze scenariusze, które przychodzą mi do głowy, nie spełnią się.

Cieniem na wyborach położyła się pandemia. Czy gdyby nie było koronawirusa, to wybory i kampania nie wzbudzałaby aż tyle emocji?. Jak zdroworozsądkowo zrozumieć to, że opozycja larum grałą, gdy PiS chciał za wszelką ceną przeprowadzić wybory 10 maja. Tymczasem teraz, gdy zakażeń jest znacznie więcej, nikt nie pisnął liberum veto?
Myślę, że należy rozróżnić tu dwie kwestie. Po pierwsze, społeczny odbiór pandemii jest bardzo dynamiczny. Pomimo ciągłego wzrostu liczby zakażeń Polacy są obecnie w dużej mierze zmęczeni ograniczeniami. Warto przypomnieć na przykład, że nakaz noszenia maseczek w przestrzeni publicznej został ograniczony w sytuacji, kiedy wielu ludzi na ulicach i tak go nie przestrzegało. Nieprzypadkowo też coraz więcej osób poddaje w wątpliwość zagrożenia związane z wirusem. Swoją drogą jest to niepokojące zjawisko, ale najistotniejsze, że przekaz o zagrożeniu epidemicznym uniemożliwiającym przeprowadzenie wyborów nie miałby już dzisiaj takiej siły oddziaływania. Inna sprawa, że opozycja - mam tu na myśli przede wszystkim Koalicję Obywatelską - jest dziś w o wiele bardziej komfortowej sytuacji. Pikującą w sondażach Małgorzatę Kidawę-Błońską zastąpił Rafał Trzaskowski, który dysponuje potencjałem powalczenia z Andrzejem Dudą w II turze jak równy z równym.

No właśnie, wybory prezydenckie rozpalają emocje niewspółmierne chyba do pozycji konstytucyjnej prezydenta. W gruncie rzeczy mimo wszystko jest on tym przysłowiowym strażnikiem żyrandola. Dlaczego właśnie przy tych wyborach Polacy tak bardzo dają upust swoim emocjom. Wyrazem tego jest duża frekwencja/
W dużej mierze jest to wynik charakteru tych wyborów. Mamy do czynienia z bardzo przejrzystą sytuacją, mamy kandydatów, których znamy z imienia i nazwiska, ten który dostanie najwięcej głosów - wygrywa. Nie ma tu skomplikowanej arytmetyki charakterystycznej dla wyborów parlamentarnych czy samorządowych, w których wielu kandydatów nie jest też wyborcom
szerzej znanych. Dość często w ciągu ostatnich lat zdarzało się jednak również, że wybory prezydenckie przedstawiane były jako szansa na symboliczną zmianę w polityce. Tegoroczne wybory wielu Polaków widzi jako realną możliwość przełamania trwającej od 5 lat hegemonii Prawa i Sprawiedliwości, inni z kolei jako stempel przypieczętowujący dominację obozu Zjednoczonej Prawicy.

Kandydaci obiecywali w swoim programach rzeczy, które przypisane są władzy wykonawczej. Tak łatwiej było zbudować programy czy w zasadzie nie mieli pomysłu na swoją prezydenturę?
Wydaje się, że dla osób choć trochę interesujących się polską polityką nietrudno jest sobie wyobrazić, jak mogłaby wyglądać kadencje prezydenckie faworytów na to stanowisko. Andrzej Duda dalej będzie zajmować drugoplanową, dość pasywną rolę, którą złośliwi określają jako bycie "długopisem Prezesa". Prezydentura Rafała Trzaskowskiego oznaczałaby z kolei permanentny klincz i spór na linii prezydent-rząd. Trudno jednak, aby tego rodzaju wizje były paliwem kampanii wyborczej. Do jej stałych elementów należą obietnice, nawet jeśli kompetencje prezydenta są w tym zakresie znikome.

Wybory po raz kolejny pokazały, że Polacy niby narzekają na partyjniactwo, ale jak przychodzi do bitew wyborczych bardzo chętnie chowają się pod sztandary partyjne?
W Polsce, przy stosunkowo niskim zaangażowaniu społeczeństwa w sprawy obywatelskie, często decydującym kryterium w wyborach nie jest rozsądny program albo dotychczasowe dokonania danego kandydata, ale jego rozpoznawalność, którą daje znana twarz lub sztandar partyjny. Poza tym partie, szczególnie te, które otrzymuje dotacje z budżetu państwa, dysponują dużymi środkami, które inwestują raczej w budowanie wizerunków, aniżeli np. solidnego zaplecza eksperckiego. Poza tym, im dłużej zabetonowana jest polska scena polityczna - a przypomnijmy, że spór PO-PiS ma już piętnastoletnią historię - tym trudniej jest ją skruszyć.

Jakie propozycje kandydatów dla naszego regionu czy miasta utkwiły panu w pamięci?
Szczerze mówiąc, większość takich propozycji puszczałem mimo uszu, przede wszystkim ze względu na kwestię omówioną wcześniej – kompetencje prezydenta raczej nie przekładają się na sytuację w poszczególnych miastach lub regionach. Być może w pamięci zapadły mi szczególnie słowa Roberta Biedronia, który będąc w Białymstoku, mówił o potrzebie budowania mostów, wzmacniania współpracy z Białorusią. Jest to z pewnością bardzo ważna kwestia dla naszego regionu, a polityka zagraniczna w jakiejś części należy do kompetencji prezydenckich.

Ulżyło panu, że to już w zasadzie koniec tasiemca wyborczego, a jakiekolwiek kolejne wybory dopiero za trzy lata?
Z jednej strony, dzisiejsza polityka jest coraz bardziej spektaklem, w którym krótkoterminowe perspektywy kolejnych wyborów narzucają tematy debat, mnożą obietnice i podgrzewają niepotrzebne spory. Z pewnością jest to męczące i sprzyjające podtrzymywaniu podziałów społeczno-politycznych we współczesnej Polsce. Z drugiej, to na ile mi ulżyło, będzie pewnie zależało od wyników drugiej tury. Bez względu na sympatie polityczne pamiętajmy, że trzy lata to bardzo długi okres, a Polska stoi przed wyzwaniami, które wymagają szybkich i pełnych namysłu rozwiązań

Sztab białostockiego PiS podczas ogłoszenia wyników Wyborów Prezydenckich 2020

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny