Wszystko dla służb medycznych

Rozmowa z Ryszardem Zawadzkim, głównym specjalistą ds. marketingu firmy FADBET S.A.

KP: Bliskość centrum miasta a jednocześnie dworców kolejowego i autobusowego to już i tak ogromny walor inwestycji przeznaczonej pod usługi. Ale wy stawiając budynek przy ulicy Stołecznej postanowiliście pójść na całość i dostosować go do najbardziej wymagającej z branż, czyli medycznej?
- Faktycznie. W pomieszczenia przeznaczone dla lekarzy, na potrzeby przychodni czy wręcz klinik, może wejść każda inna usługa. Ale dla branży medycznej nie każda oferta deweloperska jest jednakowo dobra. Bo przystosowując zwykłe lokale usługowe do swoich potrzeb, właściciel apteki czy gabinetu specjalistycznego musiałby pruć ściany, aby mieć gabinety do diagnozowania lub pomieszczenia do specyficznych celów gospodarczych albo pod laboratoria. Dlatego postanowiliśmy zrobić odwrotnie: cały trzon techniczny jest tu przygotowany pod medyków, włącznie z niezbędnymi instalacjami i windą typu szpitalnego, czyli otwierającą się na dwie strony i na tyle szeroką, aby można było do niej wnieść lub wwieźć leżącego pacjenta.
Można po niego zjechać zarówno do podziemnego garażu, jak i odebrać go od ulicy przez rozsuwane drzwi.

Nie wy pierwsi w mieście otworzyliście się na potrzeby służby zdrowia
- Nie pierwsi i pewnie nie ostatni, ale nikt jeszcze nie zrobił tego w tak szerokim zakresie. Poza wymienionymi udogodnieniami każde pomieszczenie ma tu węzeł sanitarny. Można zamontować umywalkę, fartuch z glazury, ale jak trzeba to i wannę, prysznic. Wszystko w zależności od potrzeb. Zgodnie z logiką takiego obiektu przewidzieliśmy tu także pomieszczenie pod aptekę, którego i wymiary, i podział odpowiada branżowym normom.

Rozumiem, że lokując się z taką inwestycją właśnie w tym miejscu liczyliście się z faktem, że jest tu już wiele obiektów służby zdrowia, a więc wzmocnicie specyfikę tego fragmentu miasta. I wstrzelicie się w przyzwyczajenia białostoczan?
- Nie tylko białostoczan. Ze znajdujących się tu przychodni czy do niedawna szpitala dermatologicznego korzystali mieszkańcy całego regionu. Ponadto, gdy miasto się przebudowuje, jak np. w rejonie ulicy Botanicznej i Dąbrowskiego, niektóre obiekty znikają. W rezultacie takiego procesu trafił do nas np. specjalista oferujący pacjentom aparaty słuchowe. Teraz jego dawni klienci mają blisko do nowego obiektu.

Nie boicie się, że pomysł na specjalizację budynku nie wypali?
- Zdajemy sobie świetnie sprawę, że rynek jest rynkiem. Gdy te kilka lat temu ruszaliśmy z projektem, to aż się prosiło, żeby w tym rejonie właśnie lekarzom stworzyć takie warunki. Obiekty medyczne znajdujące się w okolicy mają swoje lata. Chcąc unowocześniać ofertę dla pacjenta i poprawiać sobie warunki pracy, specjaliści byli zainteresowani specjalnie dla nich przygotowanym obiektem za rozsądną cenę. Jednak kryzys ma to do siebie, że wszyscy stajemy się ostrożniejsi i mniej skorzy do zmian. Tak stało się i w tym wypadku.
Ale mamy nadzieję, że branża dostrzeże, że drugiego takiego budynku nie ma w mieście i to jednak służba zdrowia weźmie go we władanie.