Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystko co kocham czyli cierpienia młodego punka. Tak było.

(dor)
Olga Frycz i Mateusz Kościukiewicz jako Basia i Janek
Olga Frycz i Mateusz Kościukiewicz jako Basia i Janek Fot. Mat. dystrybutora
"Wszystko co kocham" pokazuje, że w czasie karnawału Solidarności i stanu wojennego można było kochać, tworzyć, nienawidzić. Przypomina też legendarne piosenki formacji WC. To "Yesterday" lat 80.

Ten film jest pełen szczerości i uroku, a w młodych bohaterach można się wręcz zakochać. Zawadiacki, łobuzerski Kościukiewicz, ulotna i czuła Frycz, klimaty z Helu, radio Jowita i radiomagnetofon Kapral, a nawet papierosy Klubowe i Zefir. Zaczyna się projekcja niezwykłych wspomnień. W pamięci rusza film, który sprytnie miesza prawdę z fikcją.

Nie było zespołu WCK, ale był zespół WC i to jego piosenki graja młodzi punkowcy z Helu. Reżyser pozwala im nawet zagrać na punkowym festiwalu w Koszalinie. I jest świat Polski lat 80. XX wieku. Picie tanich win, przejażdżki motorynką Romet. Muzycy mają wzmacniacz Eltron, a gitarzysta gra na gitarze Kosmos, z charakterystycznymi wycięciami. I jest czas na uczucia.

Basia podoba się Jankowi i pozwala się zabrać na "Wejście smoka". I pocałować. Ale ojciec Janka jest wysokim oficerem marynarki wojennej a Basi działaczem Solidarności. I nie lubi mundurowych. A kiedy zostanie internowany, Basia choć cierpi, przegania Janka. Romeo i Julia stanu wojennego? Tak, ale delikatni jak w czasach Szekspira. Bez grama kombatanckiego patosu. Majstersztyk, który pokazuje, że dzieciaki często cierpią przez rodziców, ale w końcu sa ich wsparciem. Tak jak wtedy, kiedy genialnie grającemu Chyrze (ojciec Janka) umrze matka. Jak on płacze.

Świat w filmie Jacka Borcucha jest piękny i kolorowy. Taki jaka powinna być młodość, bez względu na okoliczności. Dlatego Janek kupuje młodym żołdakom papierosy, a jego ojciec, utrwalający stan wojenny, pozwala na próby punkowców w klubie garnizonowym. I zapłaci za to. Bo, kto powiedział, że każdy oficer za komuny musiał być świnią? Otóż, nie musiał.

Film skrzy się od wyjątkowo prawdziwych dialogów. Główny bohater przeżywa inicjację seksualną ze starszą sąsiadką, kocha się na wydmach ze swoją Julią i cierpi, kiedy polityka i rodzina zmuszą jego kochankę do emigracji. Bez patosu. A scena, w której zespół rzuca wszystko na jedna kartę i zaczyna śpiewać legendarną 'Łazienkę" WC może przejść do historii polskiego kina.

Od czasu "Yesterday" Piwowarskiego, nie było filmu, który opowiadałby o miłości mając w tle polską politykę i obyczaje. Tyle, że tamten obraz traktował o fascynacji Beatlesami, a tu muzyka jest tylko jednym z elementów dojrzewania młodych ludzi. Teraz czekam na kogoś, kto pokazę blaski i cienie świata polskich hipisów, nie tych od zaćpanego Riedla, tylko dekadę wczęsniejszych, opisanych już w książce Kamila Sipowicza. Będzie jakiś odważny? Na razie "Wszystko co kocham"" powinni zobaczyć nie tylko 40-latkowie i starsi. Dla młodych to może być wspaniały film o młodości, miłości, przyjaźni. O wszystkim, co warto kochać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny