Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie pszczoły są dzikie

Agata Masalska [email protected]
Ule w pasiekach Marcina Śledzia wykonane są z drewna. - To najlepszy surowiec - przekonuje pszczelarz.
Ule w pasiekach Marcina Śledzia wykonane są z drewna. - To najlepszy surowiec - przekonuje pszczelarz. Andrzej Śledź
W ulu żyje około 80 tysięcy pszczół, ale tylko latem. Później co czwarta umiera. - To najbardziej pracowite stworzenia - mówi Marcin Śledź, suwal-czanin i właściciel pasieki. - Aby wytworzyć kilogram miodu, muszą zebrać nektar z ponad miliona kwiatów.

Muszą też wykonać przy tym co najmniej 160 tysięcy lotów. - Mordercza praca - zauważa pszczelarz. I apeluje, aby mimo to spożywać jak najwięcej miodu. Jest bowiem bardzo zdrowy, a dochód ze sprzedaży tego produktu umożliwia utrzymanie pasiek.

- Nie mamy unijnych dopłat - przypomina Marcin Śledź. - A hodowla pszczół, przy coraz większym zanieczyszczeniu środowiska oraz chemizacji to bardzo kosztowne zajęcie.

Albo miód, albo syrop

Życie pszczelich rodzin fascynowało go od dziecka. Pragnął mieć własną pasiekę. Gdy był nastolatkiem, rodzice spełnili marzenie i podarowali mu trzy ule z pszczołami. Dziś ma 110 rodzin produkcyjnych, czyli takich, które wytwarzają miód.

- To nie wszystko - zastrzega Marcin Śledź. - W pasiece znajdują się jeszcze ule, w których wychowywane są matki oraz młode robotnice.
Pasieki ustawione są w kilku miejscach Suwalszczyzny. Jedna stoi nad Rospudą, gdzie pszczoły mają do swojej dyspozycji pola pełne ziół, kwiatów oraz liczne sady. Te rodziny wytwarzają miód wielokwiatowy. Druga pasieka znajduje się na skraju lasu pełnego malin, głogu, kruszyny, czy lipy. - Wysiewamy też facelię, doskonałą roślinę miododajną - dodaje Marcin Śledź.

W pszczelim gospodarstwie suwalczanina są także pasieki wędrowne. To znaczy, pszczelarz ustawia ule tam, gdzie akurat kwitną rośliny. Są to przede wszystkim pola zasiane rzepakiem, czy gryką. Dzięki temu pszczoły mogą wytwarzać więcej gatunków miodu. W tym przypadku, aż dwanaście. Który jest najlepszy?

- Nie można tak oceniać - uważa rozmówca. - Każdy gatunek ma nieco inne właściwości. A wybór zależy od gustu klientów. Jedni cenią lekko gorzkawy miód lipowy, inni łagodny i słabo słodki spadziowy, który pszczoły zbierają z iglastych oraz liściastych drzew.

Pszczelarz mówi, że nie ma miodu dobrego i złego. Jest albo miód, albo syrop. Często bardzo trudno je odróżnić. Próba stożkowa (gdy produkt leje się z łyżki, tworzy się stożek) nie zdaje egzaminu. Dobrze przyrządzona mikstura też tworzy stożek. Dlatego najłatwiej rozróżnić produkty dopiero wtedy, gdy rozpocznie się proces krystalizacji. Syrop nigdy nie gęstnieje.

Mówią tańcem

Aby właściwie dbać o pszczoły, trzeba znać ich zwyczaje. Warto wiedzieć, że są to owady, które rozróżniają tylko cztery kolory: biały, czarny, żółty i niebieski. Orientują się na słońce i widzą tylko w promieniu 50 metrów. Mimo to, nie błądzą. Na głowie posiadają bowiem specjalne czułki, które odbierają fale magnetyczne. Potrafią bezbłędnie wrócić do domu z odległości kilku kilometrów.

Pszczoły porozumiewają się za pomocą tańca. Przy jego pomocy opowiadają rodzinie, gdzie znajduje się nowe źródło nektaru. Wówczas każdy ruch ma znaczenie. Jeśli kręcą się w kółko, to znaczy, że kwieciste pole jest blisko, najwyżej sto metrów. Jeśli wykonują ósemki, znak, że trzeba lecieć dalej.
Każda pszczela rodzina ma królowę. To bardzo ciężko pracujący osobnik, który wylatuje z ula jedynie trzy razy w życiu: podczas pierwszego lotu zwiadowczego, na okres zapłodnienia i ewentualnie na czas wymiany matek. Żyje nawet pięć lat i cały czas składa jajeczka. Niektórzy hodowcy wymieniają matki co rok.

Twierdzą, że są wówczas one bardziej efektywne.
Przeciwieństwem królowej są trutnie, których dewizą życiową jest dobrze zjeść i nic nie robić. Żerują na pokarmie wytwarzanym przez robotnice. Dlatego przetrwać mogą wyłącznie latem. W innym okresie, brakuje pożywienia. Pszczelarze mówią, że w ulu znajduje się około tysiąca trutni, przy czym potrzebnych jest kilka, do zapłodnienia królowej.

Długość życia robotnic zależy od pory, w której się wylęgną. Wiosenne i letnie przetrzymują średnio miesiąc. Te z jesieni mogą żyć nawet dziewięć miesięcy. Jeden rój waży około dwóch kilogramów, a w jednym kilogramie mieści się około dziesięć tysięcy osobników.

Ginie co piąta pszczoła

Greenpeace - organizacja ekologiczna alarmuje, że co roku w naszym kraju wymiera około 20 procent pszczół. To efekt stosowania przez rolników nawozów, czy szkodliwych środków chemicznych, a także rozwoju cywilizacji. Szkodzą im spaliny, anteny telefonii komórkowej, czy wiatraki. Tymczasem pszczoły są niezwykle pożyteczne. Nie tylko produkują miód, ale też zapylają rośliny. Szacuje się, że dzięki tym owadom aż 70 procent roślin wydaje plony.

O współczesnych zagrożeniach rozmawiano m.in. podczas "Dnia Pszczoły", który obchodzono kilka dni temu. Z tej okazji w Wigierskim Parku Narodowym odbyły się prelekcje poświęcone potrzebie ochrony dzikich pszczół, które nie są gorsze od tych, z przydomowych pasiek. Jak mówi Tadeusz Wasilewski, nadleśniczy z Augustowa wszystkie pszczoły są dzikie. Gdy tylko nadarzy się okazja, uciekają do lasu. Także wtedy, gdy przegrywają walkę o miejsce w ulu. Wówczas szukają szczęścia w lesie i na ogół skazane są na zagładę. Stanowią bowiem łakomy kąsek dla kun, a poza tym, nie mają gdzie się skryć. Dziuple są zajęte i zbyt małe, by zgromadzić tam potrzebną do przeżycia zimy ilość miodu.

W naszym regionie tradycje bartne próbuje się przywracać od ośmiu lat. Na terenie trzech parków narodowych: Biebrzańskiego, Wigierskiego i Białowieskiego zostało zamontowanych 12 kłód, ale nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. W minionym roku, w akcję zaangażowały się nadleśnictwa: w Browsku, Supraślu, Maskulińskich i w Augustowie. Grupa Baszkirów dokonała przeglądu i wskazała te, które nadają się do zawieszenia kłód. Np. w lasach augustowskich zamontowano trzy takie ule. W jednej z kłód zadomowiły się pszczoły i doskonale sobie radzą. - Rój jest bardzo liczny - mówi Adam Sieńko, zastępca nadleśniczego w Augustowie. - Miodu też jest dużo.

Kilka tygodni temu leśnicy zamontowali kolejne kłody i barcie. Nie ukrywają, że w działaniach mających na celu ratowanie pszczół liczą na współpracę z pszczelarzami. Problem w tym, że niektórzy właściciele pasiek obawiają się owadów z lasu. Uważają, że mogą one być źródłem choroby i, że są "wredne". Mogą podkradać miód.

Marcin Śledź ocenia, że chociaż praca w pasiece jest ciężka, to daje satysfakcję i poczucie harmonii. - Poza tym, warto mieć pasję - podkreśla.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny