Wszystkie odloty Cheyenne'a przeciw kinowym banałom

Ktoś może powiedzieć, że film: Wszystkie odloty Cheyenne'a jest nudny. Fakt. Narracja jest prowadzona leniwie i można odnieść wrażenie, że w niektórych momentach jest spowalniana celowo. Film jednak jest na tyle interesujący, że nie tylko w niczym to nie przeszkadza, ale wręcz dodaje mu smaku.

Tytułowy Cheyenne to, że tak powiem, gwiazda rocka na emeryturze. Po dawnych sukcesach zostały mu pieniądze, które pozwalają na wygodne życie. Cheyenne nie jest jednak człowiekiem szczęśliwym. Kiedy umiera jego ojciec (nie utrzymywali ze sobą kontaktów od lat), rusza przez ocean na pogrzeb. I tutaj zaczyna się wciągająca podróż, pełna tanich moteli, przygodnych przyjaźni i (bo dlaczego by nie) polowania na dawnych hitlerowców.

Szczególnie ten ostatni motyw jest bardzo ciekawy. Widz dowiaduje się, że ojciec Cheyenne'a był w obozie zagłady szczególnie poniżony przez jednego z oprawców (osobną kwestią jest, w jaki sposób go poniżono), który nie tylko przeżył wojnę, ale ponoć ma się dobrze. Cheyenne kupuje więc rewolwer i rusza w pościg. Finał tego pościgu jest genialnym pokazaniem (i niestety, na wielkim ekranie, dość rzadkim) relacji współczesnej popkultury z tematyka - wydawałoby się - zupełnie jej obcą.

Zresztą, wszystko w tym filmie idealnie ze sobą współgra i czemuś służy. Humorystyczne sceny nie są tylko po to, by widz mógł się pośmiać z gagów, ale dodają akcji rumieńców i sprawiają, że film można odebrać jako opowieść o życiu, w którym są i uśmiechy, i łzy. Tym bardziej, że sporo jest tu też scen, jak to się mówi, chwytających za serce.

Wszystkie odloty Cheyenne'a można polecić tym, którzy znużeni są kinem pełnym wartkiej akcji i utartych schematów. Coś dla siebie znajdą też miłośnicy klasyki rocka (chociażby Iggiego Popa). Ścieżka dźwiękowa filmu powala wprost na kolana.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport