MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wspomnienie lata. Adam Guziński opowiadał o najnowszym filmie (zdjęcia, wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Kino Forum. Adam Guziński opowiadał o swoim filmie "Wspomnienie wakacji"
Kino Forum. Adam Guziński opowiadał o swoim filmie "Wspomnienie wakacji" Jerzy Doroszkiewicz
"Wspomnienie lata" Adam Guziński formalnie nakręcił w 2016 roku, Na premierę czekało do 2019 roku. Warto było czekać.

Tak mocnego, wyrazistego, pozbawionego wad dramatu psychologicznego dawno w polskim kinie nie było. Właściwie oprócz jednej sceny ( z zabłąkaną sarenką - jakby metaforą dziecka błąkającego się pomiędzy rodzicami, aczkolwiek w estetyce Davida Lyncha) film urzeka spójnością, a jednocześnie opowiada historię niedopowiedzeniami, gestami, wyrazem oczu.

Wielkie małe kino, rozgrywające się w małym miasteczku, podczas wakacji. Dla Piotrka - genialny Max Jastrzębski - to będzie lato wchodzenia w dorosłość i to w dwójnasób. Tę podwórkową, kiedy przekona się, że dziewczynki jednak wolą starszych i silniejszych, a nie słabszych i wrażliwych, i w dorosłość życiową - kiedy będzie walczył o zachowanie w całości własnej rodziny. Bez chwili wytchnienia, desperacko i podstępnie.

Kiedy widz zdaje sobie sprawę, że matka chłopca wychodzi na jakąś schadzkę, rozanielona, w najlepszej sukience, chłopiec delikatnie przechyla szklankę z kompotem wiśniowym. Czy wyleje ją na obrus, który jest w latach 70. wartością, bo to po babci? Jak u Czechowa, u Guzińskiego i ta strzelba wystrzeli. Bez zbędnych słów, minoderyjnych gestów i póz. Pierwsza miłość zbiegnie się z pierwszym kłamstwem, wspólne opalanie z mamą zamieni się na chodzenie tymi samymi ścieżkami z troszkę starszą koleżanką, taniec przy durnym przeboju Anny Jantar stanie się remedium na troski mamy, kiedy Piotrek przejdzie przyśpieszony kurs bycia dorosłym. Chociaż odpowiedzialności mógłby uczyć innych. Świat wokół niego wiruje, wystawia go na próby, a Guziński do końca nie odkrywa kart. Układa przed widzami świat chłopca z okruchów. Nachalny kolega zostawiony na kąpielisku może być topielcem, a może być synem kobiety, której męża uwiodła Piotrkowa mama. A że mama jest święta, od kurew zwyzywa koleżankę, która wolała starszego i silniejszego chłopaka. Typowe przeniesienie agresji połączone z alkoholową autodestrukcją. I to wszystko na głowie jednego chłopca. Absolutnie wspaniała reżyseria i poprowadzenie postaci przez Adama Guzińskiego zasługują na postawienie go obok takich tuzów polskiego dziecięcego dramatu jak Janusz Nasfeter. Nic dziwnego, że reżyser bardzo długo szukał odtwórców ról dziecięcych.

- W Łodzi przejechałem wszystkie podstawówki i gimnazja i w końcu znalazłem go w Warszawie - mówił na spotkaniu z widzami Adam Guziński. - Łącznie znalazłem ósemkę dzieci, wszyscy są amatorami, trzebi ch było znaleźć i wszyscy spełnili moje oczekiwania.

Przygotowania filmu zaczął od określenia tematu. Oto, co powiedział na spotkaniu w kinie Forum.

Tematem była więź między najbliższymi osobami – w tym wypadku – matki i syna. Interesowało mnie, co się musi wydarzyć w takiej najbardziej pierwotnej relacji, zbudowanej na szczerym zaufaniu dziecka do rodzica, kiedy zostaje wystawiona na ostateczną próbę. Temat wynikał z obserwacji różnych sytuacji z życia różnych osób.

Zacząłem szukać pewnego świata, w którym mogłoby się to wydarzyć. Z początku myślałem, że mógłby dziać się współczesnej, ale to co uruchamia cały mechanizm, ta nieobecność ojca mimo wszystko najczyściej mogła zapracować w świecie końca lat 70. XX wieku. Wtedy nie było internetu, telefonów, łatwości kontaktu z kimś, kto jest na drugim końcu świata. Wtedy czyjaś nieobecność – to był całkowity brak kontaktu, czasem jakiś telefon raz na miesiąc, cóż z tego można było wydobyć dla relacji. I to był punkt wyjścia do tego co się dzieje z matką i w relacji z chłopcem.

Wychowywałem się w tamtym okresie, zacząłem tę historii nasycać swoimi odczuciami, tym co wówczas odbierały moje zmysły – dźwięki, kolory, dziecięcy świat. Kostiumy i scenografia należały do fenomenalnych twórców, oni swoja wiją bardzo dużo wnieśli. Dorota Roqueplo wszystkie sukienki z lat 70. znalazła w jakichś szafach, zostały tylko przeszyte na Urszulę Grabowską. Ważne były detale – butelki, popielniczki, to wszystko tworzyło ten świat, a jeszcze chciałem go nasycić sposobem fotografowania – w słońcu. Żeby to wszystko żyło, było zmysłowe. I tak w tym scenariuszu urodziły się lata 70. Ale to nie jest sentymentalna podróż. Staram się wejść w świat bohatera i obserwować jego oczami zdarzenia. Na poziomie scenariusza ważna jest dla mnie dbałość, by każde słowo, zdanie, miało swój konieczny sens dla tej historii. Tak opowiadam. Bo film to jest obraz i tego uczył mnie mój mistrz – Wojciech Jerzy Has. Kamera filmowa może pokazać drgnienie oka, które coś znaczy. I to dla mnie najważniejsze o myśleniu o kinie. Nawet niepokazanie stwarza pewne znaczenie. Wierzę w inteligencję widza. Nie musi mieć wszystkiego dopowiedziane, wystarczy, że jest zasugerowane. To otwiera o wiele szerszą furtkę wyobraźni niż gdybym pokazywał konkretne obrazy. Staram się tak opowiadać, żeby było tylko to, co niezbędne, ważne i nie za dużo. By to widz mógł zbudować sobie ten świat.

Świat końca lat 70. oddany z wielką maestrią, dbałością o detal to tylko pretekst do uniwersalnej historii. "Wspomnienie lata" to jak dla mnie kino na światowym poziomie, zrozumiałe dla każdego. Poruszające, a zarazem kameralne. Warto czekać na kolejny seans.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zobacz Q&A z Mandaryną !

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny