Jeżeli chce się dobić branżę hotelarską, to podniesienie stawek VAT za jej usługi jest najlepszym sposobem – mówi zdecydowanie Marek Grzesiak, dyrektor Hotelu Branicki w Białymstoku. – Jest to groźba, która słyszymy już od kilku lat. A my przecież nie możemy przenieść podwyżki stawki z 7 na 22 procent na klientów. Wzrost cen jest po prostu niemożliwy. Przecież korporacje, które są odbiorcami naszych usług twardo walczą o obniżki.
Podwyżki dobiją biznes i zirytują ludzi
Jego zdaniem, dorzucanie przedsiębiorcom obciążeń podatkowych grozi załamaniem branży hotelarskiej, która już i tak w ubiegłym roku została przetrzebiona w wyniku kryzysowego zachwiania rynku.
-– Nie wyobrażam sobie po prostu realizacji takiego pomysłu – podkreśla szef Branickiego.
Zobacz: Marek Grzesiak: Norweskiego powietrza nie da się opisać. I widoku z 1000-metrowego fiordu.
Również czarno widzi skutki podwyżek stawek podatku VAT Jacek Zaniewski, prezes koszykarskiego klubu Żubry Białystok. Bo w dyskusji okołopodatkowej mówi się także o obciążeniu biletów wstępu na imprezy sportowe 22 zamiast 7-procentowym VAT-em.
– Musiałoby się to odbić na cenie biletu, a ta ograniczyłaby znacznie dostęp młodych ludzi do oglądania wydarzeń sportowych. Oni nie mają za dużo gotówki – ocenia prezes Zaniewski. – A przecież na młodym odbiorcy nam bardzo zależy. Dlatego uważam, że nie tędy droga.
Ale nie tylko pogłoski o podwyżkach podatku VAT bulwersują. Minister Michał Boni zelektryzował także Polaków informacją o ewentualnej podwyżce składki rentowej. – To by się fatalnie odbiło na samopoczuciu polskich rodzin – uważa Lech Pilecki, prezes PKB. – Ta zmiana oznaczałby wyjęcie ludziom z pensji kilkudziesięciu złotych. Może nie majątek, ale w odczuciu społecznym ruch fatalny.
Zdaniem Lecha Pileckiego ta zapowiedź podwyżek podatkowych jest tylko balonem psychologicznym wypuszczonym przez Michała Boniego. Nie pierwszym zresztą.
– Jest to teraz pożywka i dla opozycji, i dla społeczeństwa – kontynuuje przedsiębiorca – budząca fatalne nastroje. My, przedsiębiorcy, protestujemy przeciwko takiej zagrywce. Rząd liberalny nie powinien mieć takich zakusów. Zamiast mówić o podnoszeniu podatków, powinien debatować nad ograniczaniem wydatków.
Podatki zamiast Smoleńska
Dziś rząd ma się zająć zmianami w podatkach. Ale ostatnie godziny przed posiedzeniem gabinetu Tuska przyniosły mnóstwo sprzecznych informacji na temat dalszych zamiarów rządu odnośnie polityki finansowej państwa i sposobu na załatanie długu publicznego.
– Na ten temat jest sporo zamieszania, ale na pewno nie grozi nam podniesienie podatków – komentował w TVN 24 Andrzej Halicki, rzecznik PO. Jolanta Fedak, minister pracy z kolei obruszyła się na propozycje podniesienia składki rentowej. Sam minister Boni w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” łagodził swoje wcześniejsze wypowiedzi.
– Boni jest w gospodarce tym, kim Palikot w polityce – mówi Lech Pilecki. – Teraz, gdy toczy się spór o Smoleńsk, rząd potrzebuje tematów zastępczych, żeby tę wywołaną przez PiS furię przenieść gdzie indziej.
Białostocki przedsiębiorca uważa, że to, co czyni PiS dla ogarnięcia umysłów ludzi jest karygodne i rząd ma prawo się bronić. I Boni jest tu użyty trochę jak chłopiec do bicia.
A co na to ekonomiści? Profesor Robert Ciborowski, dziekan wydziału ekonomi UwB twierdzi, że rząd powinien ciąć wydatki, a podatki obniżać.
– Bo prawa ekonomii mówią, że podatki można do pewnego momentu obniżać i dochody budżetu będą rosły, a nie spadały – dowodzi profesor Ciborowski. – A badania sprzed kilku lat wykazały, że w Polsce obciążenia podatkowe są ciągle za wysokie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Polska będzie potentatem zielonego wodoru?