Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protesty na Białorusi: pały, gaz łzawiący i gumowe kule na demonstrantów

Kazimierz Sikorski
Kazimierz Sikorski
AP/Associated Press/East News
Kolejna nerwowa noc w Mińsku i innych miastach Białorusi. Manifestanci uznali niedzielne wybory prezydenckie za sfałszowane. Zapowiadają, że nie złożą broni, Łukaszenko idzie na zwarcie.

Milicja i oddziały specjalne brutalnie rozprawiają się z demonstrantami, którzy drugą noc protestowali przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim na Białorusi.

Wybory prezydenckie na Białorusi. Śmiertelna ofiara starć w Mińsku, Łukaszenka ogłasza zwycięstwo, opozycja mówi o sfałszowanych wyborach

Wybory prezydenckie na Białorusi. Śmiertelna ofiara starć w ...

Aleksander Łukaszenka nie odpuszcza, zaostrza kurs, oskarża zagranicę za podsycanie niepokojów w jego kraju. Przybywa aresztowanych nie tylko w Mińsku, jest coraz więcej rannych w starciach z siłami porządkowymi, białoruski resort spraw wewnętrznych potwierdził śmierć jednego z demonstrantów.

Wedle wersji rządowej mężczyzna chciał odpalić ładunek wybuchowy. Do tragedii doszło w poniedziałek około godziny 23 w samym centrum Mińska, na ulicy Prytyckaha. Jak podały źródła milicyjne, ładunek wybuchł mu w dłoniach. Jest to pierwsza potwierdzona przez władze ofiara od początku starć.

We wspomnianym rejonie doszło do największych i najbardziej zaciętych starć. Kiedy tłum zablokował ruch uliczny, tworząc barykady z czego się tylko dało, do akcji ruszyły oddziały specnazu. Uzbrojeni w broń długą z latarkami milicjanci strzelali kulami gumowymi do manifestantów.

Kiedy tłum rozbiegł się na pobliskie osiedla zaczęło się prawdziwe polowanie na pojedynczych uczestników zajść. Wielu ludzi zostało rannych, ale oficjalne źródła na ten temat jak na razie milczą.

Do nocnych starć w Mińsku doszło mimo zablokowania dróg dojazdowych do miasta.

Ludzie skandowali pod adresem Łukaszenki, który miał zdobyć 80 procent poparcia, by wreszcie odszedł. Jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska nie przyjęła tych wyników. Mówi, że to ona i naród białoruski są prawdziwymi wygranymi niedzielnych wyborów. Ona sama, prawdopodobnie w obawie o własne życie wyjechała z kraju, przebywa teraz na Litwie.

Brak kontroli - brak obserwatorów - doprowadził do zarzutów o powszechne fałszowanie głosów. Z dziennikarskich doniesień wynika, że niektórzy demonstranci walczyli, rzucając koktajle Mołotowa i próbowali też budować barykady.

Wiele osób zostało aresztowanych. Jeden z dziennikarzy został ranny, powiedzieli jej koledzy i naoczni świadkowie.
Później w poniedziałek ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że protestujący zmarł, kiedy „próbował rzucić niezidentyfikowanym ładunkiem wybuchowym w funkcjonariuszy organów ścigania”.

Wybuchł w jego dłoni - powiedział minister w oświadczeniu.

Kilka stacji metra w mieście zostało zamkniętych, a internet był niedostępny już przez drugi dzień.

Protesty odbywały się także w innych białoruskich miastach. Kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska mówiła, że opublikowane w poniedziałek wyniki wyborów „całkowicie zaprzeczają zdrowemu rozsądkowi” i władze powinny zastanowić się, jak pokojowo przekazać władzę.

- Widzieliśmy, że władze próbują utrzymać swoje pozycje siłą - powiedziała.Bez względu na to, jak bardzo prosiliśmy władze, aby nie zwracały się przeciwko własnym ludziom, nie słuchano nas.

Jej kampania zapowiedziała, że ​​w głosowaniu podważa „liczne fałszerstwa”.

Wyniki wyborów ogłoszone przez Centralną Komisję Wyborczą nie odpowiadają rzeczywistości i całkowicie zaprzeczają zdrowemu rozsądkowi - powiedziała jej rzeczniczka Anna Krasulina.

Ale Łukaszenko z pogardą tylko przyjął jej komentarze i uwagi Cichanouskiej.

Prezydent: Więc Łukaszenko, który jest na szczycie struktury władzy i głową państwa, po uzyskaniu 80 procent głosów, musi dobrowolnie przekazać im władzę? Rozkazy idą stamtąd [z zagranicy].

Nasza odpowiedź będzie solidna - dodał. „Nie pozwolimy, by kraj się rozpadł.

Łukaszenko otrzymał gratulacje od przywódców Chin, Rosji, przyłączył się do nich także prezydent Turcji oraz liderzy Kazachstanu, Uzbekistanu, Mołdawii i Azerbejdżanu

Agencje zwróciły uwagę, że Władimir Putin pogratulował wygranej Łukaszence, mimo że ten oskarżał Rosję o wpływanie na wybory.

Z kolei niemiecki rząd powiedział, że ma „poważne wątpliwości” co do wyborów i że minimalne standardy nie zostały spełnione.

Stany Zjednoczone stwierdziły, że są „głęboko zaniepokojone” wyborami i wezwały rząd do „poszanowania prawa do pokojowego gromadzenia się i powstrzymania się od użycia siły”.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wezwała do opublikowania wyników wyborów.

- W Europie nie ma miejsca na prześladowanie i brutalne represje wobec pokojowych demonstrantów - powiedziała.

storyful/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Protesty na Białorusi: pały, gaz łzawiący i gumowe kule na demonstrantów - Portal i.pl

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny