Nasza Loteria

WORD Białystok: Przemysław Sarosiek zwolnił radnego Macieja Biernackiego. Choć jest prawnikiem, myślał że nie trzeba zgody rady [ZDJĘCIA]

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Rozpoczął się proces ws. zwolnienia Macieja Biernackiego z funkcji wicedyrektora WORD Białystok. Przemysław Sarosiek myślał, że nie potrzebuje zgody.
Rozpoczął się proces ws. zwolnienia Macieja Biernackiego z funkcji wicedyrektora WORD Białystok. Przemysław Sarosiek myślał, że nie potrzebuje zgody. Wojciech Wojtkielewicz
PiS-owski dyrektor WORD-u Przemysław Sarosiek wyrzucił z pracy związanego przez lata z PO zastępcę – Macieja Biernackiego. Tyle że ten ostatni jest radnym, więc na zwolnienie musi się zgodzić rada miasta. Sarosiek stwierdził, że przekonano go, że występowanie o zgodę nie jest potrzebne. A z wykształcenia jest ... prawnikiem.

Wynikało to z bałaganu i niewiedzy – tak odpowiedział dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego Przemysław Sarosiek. A sąd spytał go wczoraj, dlaczego zwolnił zastępcę bez wcześniejszego uzyskania zgody rady miasta.

Chodzi o głośną sprawę radnego Macieja Biernackiego, który przez lata związany był z Platformą Obywatelską i to za jej rządów został decyzją zarządu województwa zatrudniony na stanowisku zastępcy dyrektora WORD-u. Zajął miejsce ówczesnego radnego PO Zbigniewa Nikitorowicza, który w marcu 2017 roku został wiceprezydentem Białegostoku.

Czytaj też: Maciej Biernacki idzie na bruk. Nie jest już zastępcą szefa WORD-u

Gdy sąd dopytywał, czy na stanowisko przeprowadzony był jakiś nabór i czy Biernacki miał jakąś konkurencję, ten przyznał, że to Zbigniew Nikitorowicz zadzwonił do niego i spytał, czy jest zainteresowany stanowiskiem zastępcy dyrektora WORD-u.

– Był to awans w ramach urzędu marszałkowskiego. Poprzednio pracowałem bowiem w Podlaskim Zarządzie Dróg Wojewódzkich. Czyli jednostce podległej marszałkowi – stwierdził Biernacki.

Czytaj także: Przemysław Sarosiek nowym dyrektorem WORD w Białymstoku. Zastąpił Macieja Kudryckiego

Dodał, że w WORD zajmował się m.in. wdrażaniem „nowych mediów”. – Prawie udało mi się założyć ośrodkowi profil facebookowy. Pierwszy post pojawił się w dniu mojego zwolnienia – stwierdził Biernacki.

O to, jak trafił na zajmowane stanowisko, sąd dopytywał również Przemysława Sarosieka. Ten stwierdził, że była to decyzja zarządu województwa. A gdy sąd spytał, czy miał znaczenie fakt, że Sarosiek jest członkiem PiS, ten stwierdził: „przypuszczam, że moje poglądy polityczne miały na to wpływ”.

Zamieszanie z poprzednim dyrektorem: Nowy dyrektor WORD, Maciej Kudrycki, z przeszłością.

Przemysław Sarosiek przekonywał sąd, że zwolnił Macieja Biernackiego, bo etat zastępcy dyrektora był w WORD-zie niepotrzebny. – Jego obowiązki dublowały się z obowiązkami dyrektora i głównej księgowej – mówił.

Sąd dopytywał na jakiej podstawie prawnej Przemysław Sarosiek wyrzucił Macieja Biernackiego, skoro przepisy jasno mówią o tym, że bez zgody rady miasta nie można tego zrobić. Reprezentująca dyrektora WORD-u adwokat Ewelina Iwaniuk nie potrafiła podać podstawy prawnej.

Czytaj również: Białostocki radny Maciej Biernacki odchodzi z Platformy i Koalicji Obywatelskiej. Dlaczego? Są dwie wersje

Natomiast Przemysław Sarosiek tłumaczył, że przekonano go, że występowanie o zgodę do rady miasta nie jest potrzebne. Kto konkretnie go przekonał, jednak nie powiedział. Przyznał za to, że to on ponosi odpowiedzialność za tę decyzję, bo to on podpisał zwolnienie. Tłumaczył też, że gdy w marcu rozpoczynał pracę, WORD akurat zmieniał kancelarię obsługującą ośrodek.

Gdy reprezentujący Macieja Biernackiego mec. Łukasz Prokorym (jest też przewodniczącym rady miasta – przyp. red.) zwrócił uwagę na wykształcenie Sarosieka, ten przyznał, że jest prawnikiem karnistą. Zaraz wyjaśnił, że skończył studia prawnicze, po czym przez lata był dziennikarzem.

Sędzia Maciej Łukaszewicz nie krył, że pierwszy raz spotyka się z taką sytuacją, że pracodawca nie potrafi wskazać artykułu, na podstawie którego zwalnia kogoś z pracy. Stwierdził też, że nie będzie słuchać zeznań świadków, skoro bezsporne jest, że radny w czasie pełnienia swojej funkcji podlega ochronie przed zwolnieniem, a został zwolniony bez uzyskania zgody rady miasta.
Niemniej sąd postanowił odroczyć wydanie wyroku aż adwokat reprezentująca Sarosieka znajdzie podstawę prawną.

od 16 lat
Wideo

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 58

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
, Gość:

zwolnił to zwolnił - w prywatnej firmie nikt by nie zadawał pytań !

Ale to nie jest prywatna firma.....

G
Gość
, ania:

teraz za błędną decyzję administracyjną trzeba zwolnić dyrektora. jeśli to jest państwo prawa. co za wstyd, że doczekałam takich czasów, wstydzę się że już jestem Polką, wszystko przez pis

Rozumiem, że jest Pani również za zwolnieniem Truskolaskiego, bo ma na swoim koncie kilka błędnych decyzji?

G
Gość
, Gość:

Jak był partyjnym pismakiem tak biadał nad złym traktowaniem pracowników a jak tylko sam dostał stołek za hejtowanie opozycji - od razu cytuję wyrzucił człowieka na zbity pysk z naruszeniem prawa

Tak oto biadał jako "dziennikarz" :

Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska ...Na co dzień pracuje w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Białymstoku, gdzie jest konsultantem w dziale świadczeń rodzinnych. Jak twierdzi, dyrekcja stosuje wobec niej szykany i prześladowania.

– Praktycznie od samego początku byłam poddawana szykanom, ponieważ pochodzę z mieszanej rodziny katolicko-prawosławnej. Słyszałam też, że nigdy nie zostanę kierownikiem, bo czego można się spodziewać po córce alkoholika – skarży się Siewiereniuk-Maciorowska.

Zarzuca też dyrektor MOPR, że pokrzyżowała jej plany osobiste.

– Utrudniła mi zawarcie związku małżeńskiego, miałam bowiem narzeczonego Australijczyka, z którym mieliśmy się pobrać. W wyniku komplikacji urzędowych i pobytowych łatwiej było to zrobić w Australii – opowiada pani Agnieszka. – Musiałabym wyjechać właśnie po to, by zawrzeć związek małżeński. Ambasada Australii zażądała ode mnie m.in. zaświadczenia o zatrudnieniu oraz zgody pracodawcy na wyjazd do Australii, by wziąć tam ślub. Zwróciłam się na piśmie o takie zaświadczenie, lecz go nie otrzymałam.

Krewni narzeczonego dzwonili nawet do MOPR, ale dyrektor z nimi nie rozmawiała, bo nie zna angielskiego. – Tłumaczyła mi, że przecież udzieliła mi ustnej zgody. Rzecz w tym, że ja do ambasady musiałam dostarczyć dokument z pieczęcią – podkreśla Siewiereniuk-Maciorowska. – Słyszałam potem, że jestem Australijką od siedmiu boleści.

Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska twierdzi, że gdy przebywała na zwolnieniu lekarskim, kierownicy w godzinach wieczornych przeszukiwali jej komputer. Mieli jej o tym mówić naoczni świadkowie (ale żaden oficjalnie wypowiadać się nie chce).

– Przykro mi, ale obowiązuje mnie ustawa o ochronie danych osobowych. Nie dostałam od żadnego ze swoich pracowników upoważnienia do wypowiadania się na jego temat w mediach – odparła dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie Zdzisława Sawicka, gdy poprosiliśmy ją o skomentowanie sprawy.

Niedawno pani Agnieszce odebrano upoważnienia do podejmowania i podpisywania decyzji, ale nikt z MOPR jej o tym nie poinformował.

– Dopiero po telefonie z magistratu dowiedziałam się, że nie mam upoważnień. Podpisywałabym dokumenty nie wiedząc, że nie mogę tego robić, bo wniosek w mojej sprawie trafił już do prezydenta. Gdybym to zrobiła, straciłabym pracę i nawet groziłoby mi więzienie – opowiada pani Agnieszka. – Na szczęście, telefon pracownika urzędu miejskiego uchronił mnie od takich konsekwencji.

– Nic nie wiemy o mobbingu w MOPR, poza informacjami uzyskanymi od pani Siewiereniuk-Maciorowskiej – twierdzi rzecznik prezydenta Białegostoku Urszula Mirończuk. – Jeśli zaś chodzi o upoważnienia, prezydent miasta nie ma obowiązku podawania przyczyn odbierania lub przyznawania takich upoważnień. To jest wewnętrzna sprawa MOPR – dodaje rzecznik.

– Mnóstwo osób pytało mnie, dlaczego nie odeszłam z pracy, żeby się więcej nie męczyć? A dlaczego to ja mam skazywać się na niedostatek? Dlaczego ja, a nie szefostwo, które postępuje nieuczciwie? – pyta Siewiereniuk-Maciorowska. – Nie widzę żadnego powodu, dla którego to ja mam odchodzić choć uczciwie pracuję, a osoby postępujące niegodziwie mają zajmować wysokie stanowiska i zarabiać duże pieniądze?

Nasza rozmówczyni zawiadomiła o sprawie urząd wojewódzki i złożyła doniesienie na policję.

to prawda ten tekst o córce pijaka poje..nej?

F
Foka
Ten nowy dyrektor to jest porażka na całej linii. Prawnik, ale przepisów nie zna, zwolnił zastępcę, ale nie wie na jakim podstawie. Do tego nie ukrywa, że poglądy polityczne mialy wpływ na jego zatrudnienie. No brawo.
G
Gość
Jak był partyjnym pismakiem tak biadał nad złym traktowaniem pracowników a jak tylko sam dostał stołek za hejtowanie opozycji - od razu cytuję wyrzucił człowieka na zbity pysk z naruszeniem prawa

Tak oto biadał jako "dziennikarz" :

Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska ...Na co dzień pracuje w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Białymstoku, gdzie jest konsultantem w dziale świadczeń rodzinnych. Jak twierdzi, dyrekcja stosuje wobec niej szykany i prześladowania.

– Praktycznie od samego początku byłam poddawana szykanom, ponieważ pochodzę z mieszanej rodziny katolicko-prawosławnej. Słyszałam też, że nigdy nie zostanę kierownikiem, bo czego można się spodziewać po córce alkoholika – skarży się Siewiereniuk-Maciorowska.

Zarzuca też dyrektor MOPR, że pokrzyżowała jej plany osobiste.

– Utrudniła mi zawarcie związku małżeńskiego, miałam bowiem narzeczonego Australijczyka, z którym mieliśmy się pobrać. W wyniku komplikacji urzędowych i pobytowych łatwiej było to zrobić w Australii – opowiada pani Agnieszka. – Musiałabym wyjechać właśnie po to, by zawrzeć związek małżeński. Ambasada Australii zażądała ode mnie m.in. zaświadczenia o zatrudnieniu oraz zgody pracodawcy na wyjazd do Australii, by wziąć tam ślub. Zwróciłam się na piśmie o takie zaświadczenie, lecz go nie otrzymałam.

Krewni narzeczonego dzwonili nawet do MOPR, ale dyrektor z nimi nie rozmawiała, bo nie zna angielskiego. – Tłumaczyła mi, że przecież udzieliła mi ustnej zgody. Rzecz w tym, że ja do ambasady musiałam dostarczyć dokument z pieczęcią – podkreśla Siewiereniuk-Maciorowska. – Słyszałam potem, że jestem Australijką od siedmiu boleści.

Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska twierdzi, że gdy przebywała na zwolnieniu lekarskim, kierownicy w godzinach wieczornych przeszukiwali jej komputer. Mieli jej o tym mówić naoczni świadkowie (ale żaden oficjalnie wypowiadać się nie chce).

– Przykro mi, ale obowiązuje mnie ustawa o ochronie danych osobowych. Nie dostałam od żadnego ze swoich pracowników upoważnienia do wypowiadania się na jego temat w mediach – odparła dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie Zdzisława Sawicka, gdy poprosiliśmy ją o skomentowanie sprawy.

Niedawno pani Agnieszce odebrano upoważnienia do podejmowania i podpisywania decyzji, ale nikt z MOPR jej o tym nie poinformował.

– Dopiero po telefonie z magistratu dowiedziałam się, że nie mam upoważnień. Podpisywałabym dokumenty nie wiedząc, że nie mogę tego robić, bo wniosek w mojej sprawie trafił już do prezydenta. Gdybym to zrobiła, straciłabym pracę i nawet groziłoby mi więzienie – opowiada pani Agnieszka. – Na szczęście, telefon pracownika urzędu miejskiego uchronił mnie od takich konsekwencji.

– Nic nie wiemy o mobbingu w MOPR, poza informacjami uzyskanymi od pani Siewiereniuk-Maciorowskiej – twierdzi rzecznik prezydenta Białegostoku Urszula Mirończuk. – Jeśli zaś chodzi o upoważnienia, prezydent miasta nie ma obowiązku podawania przyczyn odbierania lub przyznawania takich upoważnień. To jest wewnętrzna sprawa MOPR – dodaje rzecznik.

– Mnóstwo osób pytało mnie, dlaczego nie odeszłam z pracy, żeby się więcej nie męczyć? A dlaczego to ja mam skazywać się na niedostatek? Dlaczego ja, a nie szefostwo, które postępuje nieuczciwie? – pyta Siewiereniuk-Maciorowska. – Nie widzę żadnego powodu, dla którego to ja mam odchodzić choć uczciwie pracuję, a osoby postępujące niegodziwie mają zajmować wysokie stanowiska i zarabiać duże pieniądze?

Nasza rozmówczyni zawiadomiła o sprawie urząd wojewódzki i złożyła doniesienie na policję.
H
Hehe
"Sędzia nie krył, że pierwszy raz spotyka się z taką sytuacją, że pracodawca nie potrafi wskazać artykułu, na podstawie którego zwalnia kogoś z pracy". To jedno zdanie wystarczy by można było ocenić kompetencje dyrektora WORD. Zwolnił człowieka i nie wie na jakiej podstawie prawnej go zwolnił
a
ania
teraz za błędną decyzję administracyjną trzeba zwolnić dyrektora. jeśli to jest państwo prawa. co za wstyd, że doczekałam takich czasów, wstydzę się że już jestem Polką, wszystko przez pis
G
Gość
Cześć Panowie :) Szukam mężczyzny na namiętne spotkania. Mam 20 lat i zgrabne ciało, moje nagiie zdjęcia i kontakt na stronie: http://sexmalwina.pl i wyszukaj mnie po niku: Malwina88 napisz do mnie lub zadzwoń o każdej porze, odpisuje zazwyczaj do 5 minut, czekam
G
Gość
To prywatna firma peło, czeba radę nadzorcza peło i koktajlu z truskaweczek zapytac
G
Gość
Szkoda Sarosieka, bo lepiej to by się sam obronił, wszystko po jego stronie.
G
Gość
Nie ma co dyskutować, prawda jest zawsze najprawdziwsza, a jaka jest, a taka ze dobry chłop był, dobry pracownik był, Facebooka kilka lat zakładał, ja bym zostawił, mógł wogle go nie założyć, niektórzy nic w pracy całe życie nie robią, a on coś zrobił. Taki pracownik to skarb, sąd przywróci i WORD wystrzeli finansowo, on prZyniesie nowy fanpage, który zwiększy dwukrotnie liczbę zdających i zdawalnosc. Ja bym przywrócił bez rozprawy. Rynek rozrywać się będzie by tylko dorwać, będzie przebierał w ofertach, a WORD ma prawo pierwokupu , ja bym skorzystał. Amen
G
Gość
Jaki radny , takie pożegnanie się z robota :D
s
swój chłop
On też nie wiedział z jaką szybkością jeździmy w terenie zabudowanym :-)

Takie są pisowskie kadry
Z
Zenek
Prawie założył profil na FB, prawie był dyrektorem, prawie był w PO , prawie był redaktorem , prawie był kompetentny , prawie wszystko było ... Tylko kasa na koncie nie była prawie , bo za zasługi dla PO trzeba było zapłacić .
G
Gość
Zadzwonił pan z PO do pana z PO i mówi , chcą mnie na stołek viceprezydenta, chcesz wskoczyć na stołek vicedyrektora ( definicja awansu wewnętrznego - słownik PO )
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny