Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wolontariuszki fundacji SFL apelują: żywność dla potrzebujących jest, tylko pomóżcie ją przywieźć

mj
Wolontariuszki pracujące na rzecz fundacji SFL martwią się o częstotliwość dostaw paczek z Banku Żywności w Białymstoku.
Wolontariuszki pracujące na rzecz fundacji SFL martwią się o częstotliwość dostaw paczek z Banku Żywności w Białymstoku.
Wolontariuszki pracujące na rzecz Sokólskiego Funduszu Lokalnego skarżą się, że nie mają znikąd pomocy, jeśli chodzi o przywożenie paczek z Banku Żywności w Białymstoku. Władze gminy są zdziwione takimi słowami, bo fundacja dostaje samochód zawsze, kiedy zgłasza taką potrzebę

Dla nas te paczki z żywnością są naprawdę ważne. Dostajemy je, korzystamy z tych produktów. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie te problemy z transportem - zaczynają kobiety z Sokółki.

Zgłosiły się do naszej redakcji z prośbą o pomoc. Są wolontariuszkami działającymi na rzecz fundacji Sokólski Fundusz Lokalny. To ta organizacja zajmuje się dystrybucją żywności wśród mieszkańców gminy Sokółka.

Żywność, która trafia do naszych mieszkańców pobierana jest w Banku Żywności w Białymstoku. I tu jest cały problem. Bo jak twierdzą kobiety, sen z powiek spędza im problem z przywiezieniem paczek do Sokółki.

- To są tony jedzenia. Tego nie da się przywieźć zwykłym samochodem osobowym. Staramy się jak możemy, własnym sumptem to jakoś organizować, ale nie zawsze dajemy radę. Czasami prosimy kogoś z rodziny, znajomych, którzy mają przyczepkę. Ale jak długo tak można? - żalą się wolontariuszki.

Podkreślają przy tym, że od czasu do czasu pomaga im miasto. Na swoje potrzeby dostają samochód z Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sokółce. Ale jak twierdzą, to za mało.

- To się zdarza raz na miesiąc, a my chciałybyśmy częściej jeździć po tę żywność. Nawet raz w tygodniu - tłumaczą.

Dodają, że częstotliwość odbioru żywności nie wpływa na ilość paczek, które trafiają do Sokółki. Dostają jej około 2 ton, bez względu na to, czy jeżdżą tam raz na miesiąc, czy co tydzień.

- Ale nam to robi różnicę. Jeżeli ta pomoc płynie do nas regularnie, w małych odstępach czasu, to dla nas jest lepiej. Poza tym też wtedy kolejki po żywność są mniejsze i wszystko odbywa się dużo sprawniej - podkreślają kobiety.

Adam Kowalczuk, zastępca burmistrz Sokółki, nie ukrywa zdziwienia problemem związanym z transportem żywności.

- Jeżeli tylko nasze samochody są dyspozycyjne i zostaniemy poinformowani z odpowiednim wyprzedzeniem, że za dwa, trzy dni fundacja chce jechać po paczki, to z tego, co wiem, nigdy nie było z tym żadnego problemu - deklaruje Adam Kowalczuk.

Dodaje, że trudne mogą być sytuacje, kiedy fundacja z taką prośbą zgłosiłaby się z dnia na dzień. Takie wyjazdy trzeba bowiem planować przynajmniej z kilkudniowym wyprzedzeniem. Gdy to zostaje zachowane, takich problemów nie powinno być.

O całej sprawie rozmawialiśmy z szefową fundacji SFL.

- Owszem, gmina nam pomaga, ale samochód OSiR-u często jest zajęty. A nam zależy, żeby móc co wtorek jeździć po żywność. Chcielibyśmy, żeby ktoś nam pomógł - mówi Maria Talarczyk.

Z pomocy Banku Żywności w gminie Sokółka korzysta około 600 osób. Regularnie dostają m.in. kasze, mąki, sery, oleje, konserwy, makarony, cukier.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sokolka.naszemiasto.pl Nasze Miasto