Początkowo sąd miał rozpatrywać odwołanie także i Stanisława B. - kolejnego wręczającego łapówki przedsiębiorcy - ale ten wycofał swoją apelację.
Ustalono, że Jan G. obiecał kierownikowi koszar Władysławowi M. pieniądze za możliwość naprawienia dróg na terenie jednostki. Takie aluzje padły w trakcie rozmów dotyczących kosztu remontu jesienią 2010 roku.
Władysław M., omawiając z Janem G. kwestie remontu mówił: "Tak trzeba liczyć, żeby tu coś było" i wskazał swoją kieszeń. Na to przedsiębiorca odpowiedział: "Panu też coś zostanie".
W trakcie procesu odwoławczego obrońca Jana G. przekonywał sąd, że sąd pierwszej instancji dokonał nadinterpretacji materiału dowodowego. A to, co wydarzyło się w gabinecie szefa WAK, sąd ustalił tylko w oparciu o wyjaśnienia samego komendanta, który też był oskarżony w tej sprawie, ale poddał się karze. Adwokat podkreślał, że nie wiadomo, czy w rozmowie chodziło o pieniądze i w jakiej kwocie. Prosił o uniewinnienie Jana G.
- W trakcie spotkania między panami niewątpliwie - poza ustaleniami kwestii związanych z remontem - doszło też do pojawienia się elementu korupcyjnego w ich dyskusji. Nie ma żadnych wątpliwości, w jaki sposób Jan G. zrozumiał zachowanie i intencje komendanta WAK - powiedział w uzasadnieniu piątkowego wyroku sędzia Dariusz Gąsowski.
Kierownik Wojskowej Administracji Koszar w Białymstoku Władysław M. został jako pierwszy skazany za przyjmowanie łapówek. Przyznał się do winy i poddał się karze. Usłyszał wyrok 4 lat więzienia w zawieszeniu na 8. Zgodnie z decyzją sądu, musiał zapłacić grzywnę w wysokości blisko 130 tysięcy złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?