Wojewódzcy Inspektorzy Transportu Drogowego zawrócili miejskie autobusy z tras. Miały szereg usterek

Miały nieszczelny układ pneumatyczny, brak wystarczającej liczby młotków do rozbijania szyb, uszkodzone manometry, brak oznakowania wyjść awaryjnych - wylicza Dariusz Carewicz, naczelnik wydziału inspekcji w Wojewódzkiej Inspekcji Transportu Drogowego w Białymstoku.

Białystok: Pożar autobusu na wiadukcie. W środku było 50 osób [ZDJĘCIA]

To jego pracownicy właśnie kontrolują miejskie autobusy. I w czterech przypadkach musieli interweniować. Wszystkie autobusy należały do jednej spółki - Komunalnego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.

CZYTAJ: Komunikacja Miejska. Awaria autobusu BKM. Zgubił koło na Warszawskiej

W dwóch przypadkach poszło o detal - chodziło o przepalone światła cofania. Ale dwa kolejne w ogóle nie zostały dopuszczone do dalszej jazdy. Zjechały do bazy.

Najpoważniejsza usterka to układ pneumatyczny. - Bo najprawdopodobniej chodzi o hamulce - dodaje Carewicz.

Potwierdza to Ewa Rzepecka z serwisu Renault Trucks Wimex. - Również uszkodzone manometry, czyli wskaźniki poziomu ciśnienia w układzie pneumatycznym są poważną sprawą. Bo kierowca nie wie, że dzieje się coś złego - podkreśla.

Ale spółka bagatelizuje sprawę. - Ubytek powietrza w układzie pneumatycznym był nieznaczny. Służby techniczne wymieniły jeden przewód powietrza i autobus całkowicie sprawny został oddany do eksploatacji - mówi rzecznik KPK Adam Horodeński. I twierdzi, że żadna z usterek nie miała wpływu na bezpieczeństwo pasażerów.

- Naprawdę? Kierowca przed wyruszeniem w trasę powinien sprawdzać takie rzeczy jak młoteczki - przypomina Leszek Kadłubowski, specjalista z zakresu BHP. - W przypadku pożaru szybka ewakuacja to podstawa.

Przykład już mieliśmy. Latem w ubiegłym roku ponad 20-letni autobus zapalił się na wiadukcie Dąbrowskiego. Na szczęście 50 pasażerów zdążyło uciec.

Władze Białegostoku chwalą się, że takich wraków już w naszej komunikacji nie ma. Ale nadal na 250 autobusów 59 wyprodukowano przed 2006 rokiem.