Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Szelachowski i jego osobliwe spojrzenie na sztukę lalkarstwa

Anna Kopeć
Wojciech Szelachowski
Wojciech Szelachowski Wojciech Wojtkielewicz
Niezwykły był to jubileusz, bo niezwykła jest twórczość tego artysty. Na scenę wrócił też osobliwy wodewil, który dwie dekady temu pokochała publiczność.

Wojciech Szelachowski to nietuzinkowa postać białostockiej bohemy. Reżyser teatralny, autor oryginalnych scenariuszy, spektakli przepełnionych muzyką, krotochwilnych wierszy i przewrotnych tekstów piosenek dla teatru lalek i teatru literacko-muzycznego, wykładowca na białostockim Wydziale Sztuki Lalkarskiej, nauczyciel w Policealnym Studium Wokalno-Aktorskim, były dyrektor artystyczny Białostockiego Teatru Lalek, twórca przedziwnego teatralnego bytu - efemerycznego Teatru Najnowszego. Jego twórczość charakteryzuje wyjątkowy i charakterystyczny styl, który nie wykracza poza granice dobrego smaku. W niedzielę ten nieprzeciętny artysta obchodził jubileusz 35-lecia pracy artystycznej. Uroczystość nie mogła być zwyczajna, bo i sam jubilat jest niezwyczajny.

Pragnienie sztuki

Przez kilka lat mnie nie było. Miałem przesyt teatru. To nie było wypalenie, ale przesyt do bólu. Prawdziwa gehenna, łącznie z koszmarami sennymi. Ale w tym czasie pisałem, czytałem, uczyłem. A teraz znów mam głód teatru. Bardzo duży - mówił Wojciech Szelachowski.

Artystycznego natchnienia i niezwykłej intuicji nie sposób mu jednak odmówić. Na jubileuszowe uroczystości przygotował coś szczególnego i właściwie skazanego na sukces - „reprapremierę” swojego słynnego widowiska „Krótki Kurs Piosenki Aktorskiej” z charakterystyczną scenografią Andrzeja Dworakowskiego i muzyką Krzysztofa Dziermy graną na żywo. Po dwóch dekadach od premiery ten wodewil dla dorosłych, który w 1997 roku zrobił furorę na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, w odświeżonej obsadzie wrócił na rodzimą scenę BTL. Kultowe już przedstawienie z kabaretowym sznytem było przełomowe nie tylko w karierze Wojciecha Szelachowskiego. Rozsławiło białostockich aktorów-lalkarzy, których wkrótce cała Polska poznała i pokochała za niepowtarzalne kreacje w filmowej sadze Jacka Bromskiego „U Pana Boga...”

Banalna fabuła, ale jaka gra!

Akcja „Krótkiego Kursu Piosenki aktorskiej” dzieje się w pokoju Dość Nieznanego Kompozytora (Krzysztof Dzierma). Starodawne łóżko, stół, kilka krzeseł, przepastna szafa, fotel bujany i rozstrojone pianino. W takiej przestrzeni krząta się pałający „patologiczną niechęcią do kultury” troskliwy Karolek (Andrzej Beya-Zaborski), który monolog brata komentuje jedynie gestem i mimiką. Kompozytor na różne sposoby próbuje przekonać Karolka do magii teatru. Pokój nawiedzają przedziwne zjawy i widma. To duchy artystów, które obnażają kulisy teatralnego światka. Z różnych perspektyw opowiadają o pracy nad rolą, interpretacją tekstu, obsesji poprawnej dykcji, tremie związanej z koniecznością improwizacji (świetny popis Krzysztofa Pilata), frustracji związanej z nierzetelnym tłumaczeniu tekstów czy wreszcie o odpowiednim entrée, czyli wejściu na scenę lekko niedomagającego aktora (kapitalna scena Ryszarda Dolińskiego), rozwiązłości aktorów czy złodziejskim charakterze teatralnego rzemiosła. „Cudza kwestia, cudza mina, ściągaj, kradnij, zrzynaj, zbieraj, cudzym grepsem się podpieraj. Zapożyczaj i podglądaj, ściągaj maski, gesty zbieraj, kreatywność przeogromna! Teatr, teatr, teatr, teatr!” - to chyba najbardziej uderzający głos samokrytyki tego wodewilu.

„Krótki Kurs Piosenki Aktorskiej” to wyborne musicalowo-kabaretowe widowisko balansujące na granicy liryki i groteski, autoironii i sztuki z ważnym przesłaniem. Nie brakuje tu refleksji nad sensem zawodu aktora, a także nad rolą teatru w naszym życiu. Teatru, który dla jednych jest świątynią sztuki, dla innych po prostu miejscem pracy, a dla jeszcze innych giełdą artystycznej próżności. Upiorne i w pierwszym odczuciu zabawne piosenki o różnych sztuczkach i gagach, które powszechnie stosują artyści zestawiono z takimi, które mówią o kwestiach najważniejszych dla aktora. Finał nie jest jednoznaczny. Można przyjąć, że Dość Nieznany Kompozytor udowodnił Karolkowi, że w życiu są wyższe wartości niż tylko kaszanka i kiszone ogórki przygotowywane przez żonę Zofię. To jednak może być pozorny happy end. Aktorzy bowiem sięgają na koniec po takie pieśni jak „Rozkwitały pąki białych róż” i „Rozszumiały się wierzby płaczące”, które chętnie podłapują widzowie. Czyżby właśnie takiej narodowo-biesiadnej rozrywki byli spragnieni?

Dla wiernej publiczności BTL „Krótki Kurs Piosenki Aktorskiej” będzie sentymentalną podróżą w czasie. Zaś dla młodych widzów, którzy zapoznają się z tą sceną, to okazja do poznania niebanalnej estetyki, która tak wysoko wywindowała białostocki zespół. Jeszcze w grudniu spektakl ten powinien pojawić się repertuarze BTL. Gorąco polecamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny