Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Sawicki: Poznałem prawdę o Czarnobylu - to wymarłe miasto (zdjęcia)

Aneta Boruch
Pierwszy raz w życiu widziałem czarne bociany, i było to w strefie zamkniętej - mówi Wojciech Sawicki, białostoczanin, pasjonat atomistyki.
Pierwszy raz w życiu widziałem czarne bociany, i było to w strefie zamkniętej - mówi Wojciech Sawicki, białostoczanin, pasjonat atomistyki. Fot. Achiwum
Z Wojciechem Sawickim, białostoczaninem i pasjonatem atomistyki rozmawia Aneta Boruch.

[galeria_glowna]
Kurier Poranny: Dlaczego pojechał Pan do Czarnobyla?

Wojciech Sawicki, białostoczanin, pasjonat atomistyki: Temat elektrowni w Czarnobylu interesował mnie od wielu lat. Pojechałem tam z grupą naukowców. Chciałem zobaczyć prawdę o Czarnobylu.

I jaka jest ta prawda?

- Okazało się, że tam są trzy elektrownie: ta, w której był błąd ludzki, druga niedokończona, atomowa i trzecia węglowa, awaryjna, na wszelki wypadek. Na pewno muszą jak najszybciej odbudować ten sarkofag, który jest nieszczelny. On był robiony na 15 lat, a już minęły 23 lata. Pierwsze, na co zwróciłem uwagę, gdy tam stanąłem, to cisza. Z miasta Prypeć, 4 km od reaktora, w ciągu jednego dnia zostali wywiezieni wszyscy mieszkańcy.

Pierwszy raz w życiu widziałem czarne bociany, i było to w strefie zamkniętej. Żyją tam żubry, zobaczyłem rosomaka. Mieszka tam i pracuje trochę ludzi, głównie starsze osoby. Byliśmy tam przed Wielkanocą, sprzątali cerkiew, przygotowywali się do Paschy.

Coś Pana tam zaszokowało?

- Przedszkola. Widok porzuconych bucików, zabawek. W tej ciszy wręcz słychać było dzieci, które tu wcześniej się bawiły. I szpitale. Weszliśmy do jednego, a tam stoją stoły operacyjne, porozrzucane karty pacjentów, wydruki EKG w kącie. W jednym z pomieszczeń na ścianie wisiało zdjęcie dziewczynki z pieskiem - człowiek zatrzymuje się i myśli, czy ona jeszcze żyje. Jeśli tak, to gdzie.

Nie bał się Pan?

- Nie. Oczywiście, człowiek jadąc na taką wyprawę, musi się przygotować. Nie można tam podnosić żadnych przedmiotów, a jeśli już, to w rękawiczkach. Gdy wchodzi się do budynków, to zalecane są maski przeciwpyłowe. Jeżeli pijemy wodę, to taką, którą wzięliśmy ze sobą w zakręcanej butelce. Pierwszy łyk to przepłukanie ust i wyplucie, a dopiero później pijemy.

Jeśli chodzi o promieniowanie, to są miejsca, gdzie przekracza ono kilkaset razy normę, a parę metrów dalej mamy tylko trochę więcej od normy.

My chodziliśmy w normalnych ubraniach, ale ci, którzy przebywają w pobliżu sarkofagu, mają specjalną odzież. W strefie zamkniętej jeżdżą samochody, które nie mogą wyjeżdżać poza strefę. Nie można też wjechać autem ze strefy normalnej do skażonej.

Zaspokoił już Pan swoją ciekawość na temat Czarnobyla?

- Nie. Planuję kolejną wyprawę.

Dziękuję za rozmowę.

Więcej jutro w Magazynie Kuriera Porannego. Zapraszamy także do obejrzenia wstrząsającej galerii z wyprawy do Czarnobyla na stronach Kuriera Porannego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny