Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włodek Pawlik, zdobywca Grammy z trio i muzykami OiFP nagrywa w Białymstoku koncert na wideo

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
OiFP Białystok. Włodek Pawlik, zdobywca Grammy z trio i muzykami OiFP nagrywa w Białymstoku koncert na wideo
OiFP Białystok. Włodek Pawlik, zdobywca Grammy z trio i muzykami OiFP nagrywa w Białymstoku koncert na wideo Jerzy Doroszkiewicz
Włodek Pawlik Trio płytą „Pawlik/Moniuszko: Polish Jazz” udowodnił Polsce i światu, że muzyka Stanisława Moniuszki może być znakomitym materiałem do improwizacji. Teraz postanowił nagrać te kompozycje z orkiestrą OiFP w Białymstoku pod dyrekcją Mirosława Jacka Błaszczyka.

- Wcześniej nikt nie nagrał całej takiej płyty – przypomina Włodek Pawlik. Znalazł czas, żeby tuż przed próbą generalną do rejestracji audio i wideo koncertu z białostockimi filharmonikami podzielić się wspomnieniami z koncertów w USA i pracy w czasach pandemii koronawirusa.

- Na początku 2019 roku pojawiła się na moim mini koncercie na Dworcu Centralnym w Warszawie, związanym z odsłonięciem tablicy pamięci Stanisława Moniuszki, patrona od tamtego momentu dworca, Barbara Bliszta. To dyrektorka Paderewski Symphony Orchestra z Chicago. Po naszym wykonaniu dwóch kompozycji Moniuszki na jazzowo, zaproponowała żebym zaaranżował kompozycje Moniuszki na trio jazzowe plus orkiestra. I w pewnym momencie otrzymałem z Chicago zamówienie i kontrakt na ten pomysł i większość utworów, które graliśmy w trio zaaranżowałem na taki skład. Pod koniec października 2019 roku wykonaliśmy tę wersję jazzowo-orkiestrową w Copernicus Hall w Chicago. To były dwa duże koncert z amerykańskimi filharmonikami, na perkusji zagrał sam Paul Wertico, a na kontrabasie mój przyjaciel sprzed lat, z którym współpracowałem z BillyHeartem, Thomas Knific.

Trudno nie zapytać o odbiór muzyki Moniuszki przez Amerykanów – zarówno tych na widowni, jak i grających w orkiestrze symfonicznej. Włodek Pawlik odpowiada niemal anegdotyczną, ale zastrzega, że prawdziwą, historią.

- Jedna z kontrabasistek, Amerykanka, z Paderewski Symphony Orchestra po koncercie zapytała, czy mogłaby pożyczyć ode mnie te jazzowe nuty, bo ma też jazzowy zespół i bardzo chętnie by te utwory pograli – opowiada Włodek Pawlik. - I niech to będzie puenta! Niezależnie od okoliczności, czy Amerykanie wcześniej znali, czy nie znali Moniuszkę, okazuje się, ze w tej formule jazzowej ta muzyka okazała się na tyle intrygująca, że chcieli od razu ją grać ze swoim jazzowym zespołem tak jak inne standardy jazzowe.

Niestety pandemia koronawirusa pokrzyżowała cały kalendarz koncertów zdobywcy Grammy.

- Konsekwencją tych dwóch koncertów, które odbiły się bardzo szerokim echem nie tylko wśród amerykańskiej Polonii, ale w Chicago i w ogóle w USA, miały być tegoroczne występy w Carnegie Hall w Nowym Jorku i w John f. Kennedy Center w Waszyngtonie, ale w związku z epidemią zamiast tego jesteśmy w Białymstoku i bardzo się z tego cieszymy – mówi Pawlik. To jego drugie spotkanie z naszą orkiestrą. Wcześniej muzycy mieli zagrać w Wilnie na Dniach Miasta w filharmonii wileńskiej.

- Kilka dni przed koncertem zaplanowanym na 6 września 2020 roku zostały wprowadzone dodatkowe obostrzenia ze strony litewskiej i łotewskiej. Muzycy ni zdążyli poddać się testom na koronwirusa i w efekcie sfilmowali i nagrali koncert rano w przepięknej sali im. Andrzeja Wajdy w Suwalskim Ośrodku Kultury, a żona Włodka Pawlika, będąca zarazem jego menadżerką, zawiozła nagranie do Wilna. Tam tego samego dnia po południu koncert został odtworzony na wielkim telebimie w samym sercu Wilna.

Okazuje się, że w dobie pandemii koronawirusa jest olbrzymie zainteresowanie profesjonalną rejestracją wartościowych koncertów.

- Zgłosiło się do nas kilka międzynarodowych instytucji związanych z kulturą, także ze Stanów Zjednoczych – zdradza Włodek Pawlik. Już wie, że nagrany w filharmonii przy Podleśnej koncert będzie streamingowany w listopadzie za Oceanem. - Czekamy na potwierdzenie kilku instytucji z różnych krajów, choćby z Rygi. Teraz jest moda i konieczność zarazem na pokazywanie koncertów online.

I tak okazuje się, że Włodek Pawlik dzięki połączeniu jazzu z pieśniami twórcy opery narodowej stanie się w świecie najlepszym ambasadorem twórczości Stanisława Moniuszki.

- To jest ten paradoks, mówię sobie – dlaczego nie? - odpowiada Pawlik. - Ten projekt mnie autentycznie cieszy, czuję się z tą muzyką dobrze i wiem, że ma w tej formule duży potencjał muzyczny i estetyczny, który mimo trudności przedziera się poza granice Polski.

Aranżując Moniuszkę na orkiestrę Włodek Pawlik nie przestaje być jazzmanem.

- Improwizacji jest tu mniej więcej tyle, co w nutach – tłumaczy Pawlik. I podkreśla, że stworzył pełne aranżacje orkiestrowe do sześciu kompozycji Moniuszki, w tym do mającej w Polsce status przeboju, „Prząśniczki”. - Cztery utwory na tym koncercie zagramy tylko w trio – zdradza Pawlik. - Będzie można odczuć różnorodność, a fani jazzu będą mogli odpocząć od koncepcji symfonicznej, która dominuje w tych wersjach.

Okazuje się, że mimo pandemii muzyk nie próżnował, a nawet dał koncert, kiedy wszyscy inni milczeli.

- Wydałem, jak ją określam, płytę czasów pandemii, czyli „Tryptyk Rzymski”, gdzie Artur Żmijewski recytuje słowa Jana Pawła II, a ja gram fortepianowe impresje – odpowiada Pawlik. Ukazała się tuż przed 18 maja 2020 roku, czyli przed setną rocznicą urodzin Papieża Polaka.

- Mieliśmy też koncert w Bazylice Św. Krzyża w Warszawie dokładnie 18 maja i to z publicznością – mówi z dumą Włodek Pawlik. - Podobno to był w tamtym czasie jedyny koncert z publicznością na świecie, tak mówią media. To możliwe, bo wtedy cały świat stanął w miejscu.

Zapytany, czy była to swego rodzaju odwaga, Włodek Pawlik odpowiada:

- Zależy jak to sobie wszystko poukładamy w głowie. Czy jesteśmy bezrefleksyjnymi czcicielami tej medialnej papki, która do nas dociera, bombarduje nas i wmawia, że powinniśmy się ciągle wycofywać i uciekać od siebie i czekać na Bóg wie co, czy patrzeć na wszystko rozsądnie i znaleźć luki w tym całym systemie, który mówi „nie, nie, nie”. To nie był przejaw jakiegoś szaleństwa, że wtedy zagraliśmy. Bardzo pomógł nam proboszcz bazyliki, który stwierdził, że w tym wielkim kościele może się zmieścić 180 osób, wtedy na jedną osobę musiało przypadać 10 metrów kwadratowych i dzięki luce w prawie, tyle osób mogło przyjść na koncert. To było niesamowite doświadczenie dla nas, dla ludzi którzy przyszli. Po dwóch, trzech miesiącach całkowitego wyłączenia od tego co robiłem, bo ostatni publiczny koncert zagrałem 7 marca, to było wielkie przeżycie, także duchowe, bo to była setna rocznica urodzin Jana Pawła II.

Pytam zatem, czy nie czuli, że święty Jan Paweł II trochę czuwał nad artystami i uczestnikami tego koncertu.

- Na pewno trochę pomógł, żebyśmy mogli powiedzieć sobie samym, ze nie do końca jesteśmy tak podatni na tę przeciwną ludzkiej naturze izolację, ucieczkę od samych siebie. To nam nie służy – ani muzyce, ani w ogóle – sztuce. Muzycy potrzebują kontaktu z drugim człowiekiem, tej wspólnoty w przeżywaniu tego, co daje muzyka. Nie odbierajmy sobie tego! Chcemy być i przeżywać ją tu i teraz i róbmy co się da.

W takim razie jak nagranie ma się do rzeczywistego przeżywania koncertu?

- Spróbujmy potraktować to jako profesjonalne nagranie tej muzyki – mówi Pawlik. - Przecież wspólnie tworzymy tę magię, która daje nam możliwość tworzenia muzyki.

Przypominam, że Włodek Pawlik już nagrywał w filharmonii przy Podleśnej z naszymi muzykami, w 2008 roku, rejestrując „Jazz Suite Tykocin”.

- Dobre i bardzo ważne wspomnienia wracają – mówi z uśmiechem Pawlik. - Białystok zawsze wita mnie bardzo chętnie, zwłaszcza teraz, kiedy trzeba się otworzyć na nowe kwestie i spotkanie z ludźmi. Wspólnie robimy to, co się w tym momencie da i uważamy, ze to ma sens.

Sens pracy z laureatem Grammy w kategorii „najlepszy album dużego zespołu jazzowego” widz też kierownik artystyczny Opery i Filharmonii Podlaskiej, prof. Mirosław Jacek Błaszczyk.

- Z jazzmanami nagrywa się znakomicie, choć aranże nie są łatwe, ale bardzo logicznie rozpisane, więc mamy frajdę z powodu nieco innego rodzaju muzyki – przyznaje Błaszczyk. - Musimy też zachować dużą dyscyplinę rytmiczną – zarówno w sekcji smyczkowej, jak i w instrumentach dętych. Współpraca z ambasadorem nie tylko już polskiego jazzu, ale w ogóle muzyki Włodkiem Pawlikiem to czysta przyjemność.

Mirosław Jacek Błaszczyk przyznaje, że od momentu nagrania tego materiału na potrzeby retransmisji w Wilnie, uległ on pewnym zmianom.

- Znaleźliśmy kilka miejsc, gdzie poprawiliśmy te akompaniamenty pod względem muzycznym po pierwszej próbie w Białymstoku – mówi dyrygent. - Myślę, że to będzie kawał dobrej muzyki. To przecież muzyka Stanisława Moniuszki, więc tym bardziej cieszymy się, że opera imienia Moniuszki gra jego kompozycje w wersjach jazzowych.

Mirosław Jacek Błaszczyk zastrzega, by nie traktować tego nagrania w kategorii eksperymentu.

- Czy muzyka filmowa Johna Williamsa czy Ennio Morricone też w niektórych fragmentach miała dużo muzyku quasi jazzowej – przypomina dyrygent. - A muzyka Gershwina? To przecież jest bardzo podobne do tego, co dziś prezentujemy jeśli chodzi o rytm. Ta współpraca jest ciekawa i rozwijająca orkiestrę. Musi być skoncentrowana, grac w odpowiednim tempie, tu nie ma możliwości na rubata, dowolności – musi być to, co jest zapisane.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny