Właścicielka Rawbud miała 6,4 mln zł długów. Oszukała kontrahentów

Akt oskarżenia trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Białymstoku. Wkrótce na ławie oskarżonych zasiądzie tam 60-letnia Bogumiła R.-Sz. i jej 39-letni syn Andrzej Sz.

- Dwa zarzuty przedstawione oskarżonym dotyczą udaremnienia zaspokojenia 56 wierzycieli na łączną kwotę nie mniejszą niż 6 452 639 złotych poprzez usunięcie zagrożonego zajęciem składnika majątku spółki, której byli właścicielami - mówi Adam Kozub z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

Choć śledczy nie informują, o jaką firmę chodzi, wiadomo, że mowa o Rawbudzie. Już kilka lat temu było głośno w białostockich mediach o jej kłopotach finansowych.

Spółka działała na rynku budowlanym od 1988 roku. Od 2000 roku większość udziałów należała do Bogumiły R.-Sz., a pozostałe do jej syna Andrzeja Sz. Wiadomo, że oskarżeni kontrolowali działalność jeszcze pięciu innych spółek.

Rawbud dobrze prosperował do 2012 roku. Potem spółka miała coraz większe problemy finansowe i przestała wywiązywać się z zawieranych umów. Choć w tym czasie realizowała kilka inwestycji: rozbudowę jednego z białostockich szpitali, przebudowę budynku innego szpitala, budowę sali sportowej przy jednej ze szkół w Zambrowie, budowała także dwa bloki mieszkalne w Białymstoku.

Głównej oskarżonej grozi od roku do nawet 10 lat pozbawienia wolności

W grudniu 2012 roku sądy zaczęły wydawać przeciwko spółce pierwsze nakazy zapłaty w sprawach wytaczanych przez jej kontrahentów.

- Oskarżeni podjęli działania mające na celu usunięcie majątku spółki - mówi prokurator Adam Kozub.

Zdaniem śledczych, zła sytuacja finansowa nie przeszkodziła Bogumile R.-Sz. kontynuowania rozbudowy szpitala. Zawierała z dostawcami i podwykonawcami nowe umowy ze świadomością, że nie będzie w stanie ich zrealizować. Namawiała kontrahentów do kontynuowania prac, zapewniała, że ureguluje wszystkie należności. Były to - zdaniem śledczych - zupełnie gołosłowne twierdzenia. Dlatego prokuratura oskarżyła ją jeszcze o oszustwa na szkodę 31 firm.

Oskarżeni nie przyznali się do popełnienia zarzuconych czynów. Nie chcieli też składać żadnych wyjaśnień.