Włamanie do komisu z telefonami w sylwestra. Tomasz P. oskarżony

Tomasz P. miał nietypowe plany na sylwestra. Nadejście Nowego Roku postanowił "uczcić" włamaniem. Dlatego wkrótce zasiądzie na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Białymstoku. Trafił tam już akt oskarżenia przeciwko niemu.

Oskarżony zrobił skok na komis - m.in. z telefonami komórkowymi i tabletami - mieszczący się przy ulicy Bohaterów Monte Cassino. To było w nocy z 31 grudnia ubiegłego roku na 1 stycznia tego roku. Zdaniem śledczych, Tomaszowi P. towarzyszył kolega, którego danych nie udało się ustalić. Oskarżony 21-latek twierdzi jednak, że tej nocy był sam.

Prokuratura ustaliła, że włamywacze sforsowali drzwi do komisu za pomocą śrubokręta. Tak dostali się do środka. To było ok. godziny 23.30. Monitoring zarejestrował, jak włamywacz wchodził z plecakiem do komisu i wychodził jeszcze dwa razy tej nocy: o godz. 0.20 i o 3 w nocy. Ustalono, że z salonu zginęło 35 telefonów, 9 tabletów, 10 laptopów, 16 nawigacji samochodowych, a także konsole, kamery, aparaty fotograficzne. Właściciel wyliczył szkody na co najmniej 30 tysięcy złotych.

To nie wszystko. Wcześniej tej nocy oskarżony Tomasz P. próbował śrubokrętem otworzyć okno w mieszkaniu w bloku przy ulicy Wyszyńskiego. Spłoszył go jednak właściciel, który usłyszał podejrzane hałasy.

Na trop złodzieja policjanci wpadli dopiero miesiąc później. Zatrzymali go w mieszkaniu jego matki. Znaleźli fanty skradzione z komisu. Matka próbowała kryć syna, bo powiedziała, że Tomasz przywiózł kartony z tym sprzętem z Holandii, kiedy przyjechał z nią spędzić święta.

Właściciel komisu odzyskał część sprzętu. Zażądał jednak od oskarżonego 5000 złotych jako naprawienie szkody i 21-latek już mu zapłacił. Tomasz P. przyznał się do włamania.