Łapski magistrat każe Barbarze Jankowskiej z bloku przy ulicy Sikorskiego, zapłacić za remont sąsiedniej ulicy Śliskiej. - Przecież burmistrz umorzył opłatę, tym do których pod koniec października 2008 roku nie należały działki przy Sikorskiego. A tak jest w moim przypadku - zapewnia kobieta. - Sprawę rozstrzygnie Samorządowe Kolegium Odwoławcze - odpiera Roman Czepe.
To bardzo niesprawiedliwe - denerwuje się Barbara Jankowska, mieszkanka bloku przy ulicy Sikorskiego 70 w Łapach. Otrzymała z magistratu nakaz zapłaty na 39 złotych tzw. opłaty adiacenckiej.
Władze Łap każą jej dołożyć się do remontu sąsiedniej ul. Śliskiej. - Jestem jedyną osobą, której burmistrz Roman Czepe nie zwolnił od opłaty - twierdzi pani Barbara.
Przypomnijmy, że o sprawie było głośno przed dwoma miesiącami. Lokatorzy trzech bloków przy ul. Sikorskiego skarżyli się, że magistrat kazał im dopłacić 9 tysięcy złotych opłaty adiacenckiej do remontu sąsiedniej ulicy. Według łapskich urzędników ziemia granicząca z wyremontowaną ulicą zyskała bowiem na wartości.
Ludzie zaprotestowali zapowiadając, że nie zapłacą. Mówili, że mieszkają przy ul. Sikorskiego, a nie przy Śliskiej. Przekonywali, że po remoncie wartość ich działek nie wzrosła. O całej sprawie i swoim sporze z burmistrzem Łap zawiadomili "Kurier Poranny" i podlaskiego posła PiS Krzysztofa Jurgiela. Ten interweniował u burmistrza Łap prosząc, by miasto rozważyło możliwość rezygnacji z opłaty. W końcu burmistrz Roman Czepe ustąpił.
- Z opłaty adiacenckiej zwolniliśmy osoby, które przed 30 października 2008 roku nie były właścicielami działki przy ulicy Sikorskiego. Zapłaci za nich spółdzielnia mieszkaniowa. - zapowiedział w lipcu Roman Czepe.
- Burmistrz nie dotrzymał słowa. Przecież przed dwoma laty, w październiku mieszkanie i grunt jeszcze do mnie nie należały. Dlaczego naliczono mi opłatę adiacencką - denerwuje się kobieta. I jako dowód pokazuje nam akt notarialny wykupu mieszkania. Rzeczywiście, widnieje na nim data - 29 czerwca 2009 roku.
Pani Barbara jest osobą niepełnosprawną, kilka lat temu przeszła ciężki wylew. Nie porusza się samodzielnie, a mimo tego postanowiła wyjaśnić to, jej zdaniem, nieporozumienie w urzędzie.
- Do tej pory nic nie wiem. Burmistrz nie raczył mi wyjaśnić dlaczego naliczono mi tę opłatę, skoro moim sąsiadom ją umorzono - denerwuje się Barbara Jankowska.
Jak mówi Dariusz Polakowski, kierownik referatu nieruchomości w łapskim urzędzie miejskim, decyzja jest prawomocna. - Odwołanie pani Jankowskiej przesłano do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które rozstrzygnie sprawę - dodaje Dariusz Polakowski.
- Opłatę naliczono na podstawie informacji Spółdzielni Mieszkaniowej "Kolejarz"- dodaje Roman Czepe, burmistrz Łap.
Zapytaliśmy więc o to Edwarda Szejbaka, prezesa spółdzielni. - Gmina wystąpiła do nas z prośbą o informację, kto był współwłaścicielem nieruchomości przy ulicy Sikorskiego 3 września 2009 roku, więc odpowiedzieliśmy - mówi Edward Szejbak. - Urzędnicy magistratu idą na łatwiznę, bo powinni wiedzieć, które lokale są wyodrębnione. Podejrzewam też, że pomylili daty.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?