Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysław Bartoszewski: Kaczyński raz w życiu powiedział coś sensownego (wideo)

Marta Gawina
Władysław Bartoszewski o przemianie Jarosława Kaczyńskiego: - To, że raz w życiu powiedział coś sensownego - w momencie walki wyborczej - to nie bądźmy dziećmi.
Władysław Bartoszewski o przemianie Jarosława Kaczyńskiego: - To, że raz w życiu powiedział coś sensownego - w momencie walki wyborczej - to nie bądźmy dziećmi. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Ja nie widzę żadnej przemiany. Pojawiły się tylko okulary. To dostrzegam, bo ja okulary noszę całe życie - o przemianie Jarosława Kaczyńskiego mówi Władysław Bartoszewski.

Pana wypowiedź, że ojciec pięciorga dzieci będzie lepszym prezydentem, niż ktoś mający doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych wywołała falę krytyki. Nie żałuje Pan teraz tych słów?

Prof. Władysław Bartoszewski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów: Co to ma do rzeczy, że ktoś żartobliwie powiedział, że ma większe zaufanie do ojca pięciorga dzieci? Dlaczego mam oszczędzać dorosłych ludzi? Jak ktoś jest pogrążony w żałobie, co w tych okolicznościach jest zrozumiałe, to nie musi zajmować się czymś innym. Dlatego byłem zdziwiony pewnymi przejawami histerii. Ja histerii nie ulegam.

Nie uważam posiadania dzieci za szczególna cnotę, ale Kościół katolicki mówi o wartościach chrześcijańskich rodziny, że to fundament, że powinniśmy to brać pod uwagę. To nie ja, to mówią biskupi. Wśród tych wszystkich kandydatów nie widzę innego katolickiego harcerza jak Bronisław Komorowski, który lata całe jest wierny swym poglądom. Jedyna praca zawodowa, jaką wykonywał w PRL-u to praca nauczyciela historii w niższym seminarium duchownym Franciszkanów. Jedyna, bo innej nie miał i klepał biedę. To powinien być wzorzec dla biskupów, nie dla mnie.

Czy osoba samotna nie może być dobrym prezydentem?

- Tak, gdyby to był człowiek typu Władysława Chrzanowskiego. Prawica jak najbardziej. Współzałożyciel ZCHN-u, nie lewica. Jest on wierny swoim poglądom od chłopca, a urodził się w 1923 roku. Jest powszechnie szanowany, nie prowadzi wojen z PiS-em, ani z PO.

Często krytykuje Pan Jarosława Kaczyńskiego, nazywając go jednym z najbardziej agresywnych polityków ostatnich lat. Jednak w tej kampanii wyborczej tej agresywności nie widać.

- To, że raz w życiu powiedział coś sensownego - w momencie walki wyborczej - to nie bądźmy dziećmi.

Każdy człowiek może się zmienić. Nie widzi Pan przemiany kandydata PiS?

- Ja nie widzę żadnej przemiany. Pojawiły się tylko okulary. To dostrzegam, bo ja okulary noszę całe życie. Albo mu się wzrok popsuł albo uważa, że tak jest dostojniej. Nie wiem, czy fortepian musi stać z tyłu, mnie to nie obchodzi. Dlaczego zamiast przeczytać ciekawy fragment jakiejś książki mam zajmować się tym, co się rozgrywa w duszy człowieka, który mnie ani ziębi, ani grzeje. Życzę mu wszystkiego najlepszego, bardzo szanuję jego przywiązanie do matki. Oby tylko nie wtrącał się do spraw politycznych Polski.

Ale sondaże wyborcze pokazują, że takiego prezydenta chciałoby mieć ponad 30 procent Polaków.

- Znam przykłady w ustrojach autorytarnych, kiedy więcej obywateli popierało różnych polityków, a później byli innego zdania. Tak się działo w różnych krajach. To niczego nie dowodzi. Nawet w naszym kraju około 90 procent obywateli popierało PZPR. Nie sądzę, aby dziś uważali, że to było na serio.

Jak się Panu podoba ta kampania wyborcza?

- W tej sytuacji jaką mamy, tej kampanii prawie nie ma, bo być nie może. Jest nacechowana wzorowym spełnianiem obowiązków przez marszałka Bronisława Komorowskiego, który w przeciwieństwie do innych kandydatów ma obowiązki. I on to wie. Stary harcerz będzie je spełniał bez względu na wyniki. Pracuje dla państwa. Dla niego nie jest kwestią życia i śmierci być prezydentem. Nie on siebie wykreował, zrobiła to Platforma Obywatelska. Nie brałem w tym udziału, bo nie jestem członkiem PO. Obserwuję to trochę, ale tylko przez media. Nie wtrącam się.

O urząd prezydenta Polski walczy 10 kandydatów, ale tak naprawdę widocznych jest tylko dwóch. Czy pozostali nie potrafią się odnaleźć w tej szczególnej sytuacji?

- Jest ich o sześciu czy siedmiu za dużo. To ich sprawa, że nie potrafią się odnaleźć. Muszą kandydować? Dlaczego ja nie muszę? Mnie proponował Raczyński powołanie na prezydenta, proponował mi to Kazimierz Sabat. Ryszard Kaczorowski o tym wiedział. Zawsze do mnie mówił: panie Władysławie, ja jestem z przypadku, bo pan miał być. Opowiadam o tym, bo to są anegdoty.

20 czerwca ludzie chętnie pójdą do urn wybierać prezydenta Polski?

- Myślę, że przy tym wstrząsie, który był: gospodarczym, powodziowym w wyborach nie weźmie udziału więcej, niż 40 kilka procent. I to w najlepszym razie. Teraz ludzie naprawdę mają inne zmartwienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny