Kilkadziesiąt złotych „kary” za nie stawienie się na zaplanowaną wizytę u specjalisty lub operację - taki pomysł rozważa ministerstwo zdrowia. Kolejki do lekarzy są bowiem ciągle długie, a wielu pacjentów i tak nie przychodzi na umówioną wizytę, blokując miejsce innym. Nie pomaga nawet wysyłanie SMS-ów z przypomnieniem.
- Gdyby Polacy odpowiednio wcześniej odwoływali wizyty, moglibyśmy rocznie przyjmować o 17 milionów pacjentów więcej – przyznaje Łukasz Szumowski, minister zdrowia i dodaje że w resorcie trwa dyskusja na temat wprowadzenia opłat.
Oficjalnych stawek nie ma, ale według niektórych mediów, za nieodwołanie wizyty pacjent miałby zapłacić 20-50 zł.
Podlaski oddział NFZ, jako jeden z pierwszych w kraju, już w październiku 2016 roku wprowadził program wysyłania do pacjentów wiadomości SMS z przypomnieniem o zbliżającym się terminie wizyty u lekarza specjalisty.
– Miesięcznie wysyłamy do podlaskich pacjentów kilkanaście tysięcy SMS-ów (np. w grudniu 2019 r. -14 500) – informuje Izabella Bołtruczuk z podlaskiego oddziału NFZ. – Najwięcej smsów wysyłanych jest o wizytach u kardiologa, ortopedy, onkologa czy endokrynologa. Przypominamy pacjentom również o zbliżającym się terminie rezonansu magnetycznego, tomografii komputerowej, gastroskopii, kolonoskopii czy zabiegu usunięcia zaćmy. Usługą wysyłania smsów jest objętych kilkadziesiąt procedur medycznych.
Mimo tego w 2019 roku tylko w kilku monitorowanych przez podlaski NFZ zakresach na umówione wcześniej wizyty nie zgłosiło się 6587 osób. Najwięcej - ponad 2,6 tys. - nie skorzystało ze świadczenia z zakresu kardiologii, a niemal 2 tys. - z zakresu ortopedii i traumatologii ruchu. Ponad 1,3 tys. chorych nie zgłosiło się do endokrynologa, na gastroskopię - 294 osób, kolonoskopię - 272, a do onkologa nie przyszło 107 pacjentów.
Co można, a czego nie można robić, kiedy jesteśmy na zwolnieniu lekarskim
To tylko ułamek problemu. W ponad 30 poradniach Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku w 2019 r. na wizyty u specjalisty zapisało się 177 850 osób. Przyszło 144 664. – Średnio miesięcznie 2,5 -3 tys. pacjentów nie przychodzi na wizyty – przyznaje Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka USK. – To ok. 18,7 proc.
Np. w grudniu ub.r. najwięcej chorych - aż 28 proc. zapisanych, nie zgłosiło się do kardiologa, do endokrynologa nie przyszło 16,8 proc. pacjentów a do ortopedy -14,4 proc.
– Dlatego już podczas rejestracji zapisujemy nieco więcej pacjentów na dany dzień, bo trzeba założyć, że ta zgłaszalność będzie mniejsza – przyznaje rzeczniczka.
Pacjenci, którzy na umówioną wizytę nie przyjdą, blokują kolejki. A te do najkrótszych nie należą. Np. w USK do kardiologa trzeba czekać ok. 4 miesięcy, a endokrynologa - niemal rok.
Czy pomysł ministra aby pacjent ponosił opłaty za nie zjawienie się na wizytę jest dobry? Zdania co do takiego „karania” są podzielone.
– Może lepsze byłoby wprowadzenie niewielkiej opłaty za wizytę już podczas rejestracji – przyznaje Katarzyna Malinowska-Olczyk.
Wielu ekspertów już od dawna podnosi, że taka nawet kilkuzłotowa opłata mobilizowałaby bardziej do przychodzenia na wizytę albo przekładania jej, gdy termin nam nie odpowiada.
To cię zainteresuje
Wizyta u lekarza i badanie bez wychodzenia z domu
Źródło: TVN24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?