Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witold Pyrkosz - Wichura, Pyzdra, Duńczyk czy Balcerek? Najważniejszy jest uśmiech widza!

Jerzy Doroszkiewicz
Z Witoldem Pyrkoszem, serialowym Wichurą, Pyzdrą, Balcerkiem, Duńczykiem czy Lucjanem Mostowiakiem rozmawia Jerzy Doroszkiewicz.
Z Witoldem Pyrkoszem, serialowym Wichurą, Pyzdrą, Balcerkiem, Duńczykiem czy Lucjanem Mostowiakiem rozmawia Jerzy Doroszkiewicz. Fot. Jerzy Doroszkiewicz
Szaleństwa związanego z "Czterema pancernymi i psem" nie da się do niczego porównać - mówi Witold Pyrkosz. Rozmawia Jerzy Doroszkiewicz.

Kurier Poranny: Podwójnie urodzony. Dlaczego tak zatytułował Pan swoje wspomnienia?

Witold Pyrkosz: Dlatego, że naprawdę urodziłem się w 1926 roku, 24 grudnia, w Krasnymstawie. Kiedy usłyszała o tym moja babcia, zapytała, gdzie jest ta wieś. I oznajmiła, że urodziłem się we Lwowie. Bo jej wnuk musi się urodzić we Lwowie, a taka data? Wykluczone. Będzie miał liczone sześć dni za cały rok i rok wcześniej pójdzie do wojska. I tak dzięki mojej babci rok później poszedłem… na emeryturę (śmiech).

Wspomnienia, a więc nie sposób wrócić do popularności Pana i innych aktorów z czasów "Czterech pancernych". Obwozili was po kraju jak jakiś cyrk.

- Brałem udział w tych wspaniałych spotkaniach na stadionach piłkarskich, gdzie najtrudniejsze było, żeby nikogo na trasie naszego przejazdu nie przejechać. Czyli żeby po nikim nie przejechać się tym gazikiem, który był nami obsadzony - aktorami z "Czterech pancernych".

Drugi wielki serial to "Janosik". Czy w latach 70. też ludzie tak szaleli za aktorami?

- Już nie było takiej euforii. Szaleństwa związanego z "Czterema pancernymi" nie da się do niczego porównać ani opisać. To był pierwszy taki serial w ogóle nakręcony w Polsce.

A potem inne czasy. Pan nie wstydzi się zarabiać. O margarynie, co daje "serce jak dzwon", mówił Pan nawet z partnerem z "Janosika" - Boguszem Bilewskim.

- Tak, nie żyje już. Bardzo piękny aktor i wspaniały człowiek. Szkoda, że go już nie ma, ale takie jest życie.

Warto było wystąpić w reklamie, środowisko nie kręciło nosem?

- To środowisko było obrażone, ale mniej się jakoś obrażało za reklamowanie pochodów pierwszomajowych niż na mnie i Bogusza Bilewskiego za reklamowanie dobrej margaryny Kamy za bardzo uczciwe pieniądze.

Przeczytałem uważnie Pana książkę i tam w latach 50., 60., 70., a nawet 80. to wy strasznie dużo pijecie alkoholu...

- Oj tak, tak. Niestety, a może chwała Bogu, to już się skończyło. Życie towarzyskie zamarło.

Dlaczego?

- Dlatego, że motoryzacja je zabiła. Jak się pije, to się nie jedzie.

Ale w książce przyznaje się Pan do jazdy na bani.

- No, to były bardzo unikalne sprawy i nie wspominam tego za dobrze, ale dla dobra sprawy napisałem prawdę.

Czy Pan wie, że większość ludzi po czterdziestce ogląda "M jak miłość" dla pana roli? Czy Pan się stał taką instytucją, idealnym seniorem rodu?

- Nie (stanowczo). Nie mogę się z tym zgodzić. Ten serial idzie przez dziewięć lat, gdybyśmy byli tylko we dwoje, to by się znudziło, a tak każdy widz ma pewnie swoich ulubionych bohaterów, dużo się dzieje w tym serialu. No i najlepszy dowód na wszechstronność to fakt, że oglądalność nie spada.

W latach 60. popularny aktor mógł dostać w mięsnym kiełbasę spod lady, a teraz na co przydaje się sława z serialu oprócz pieniędzy?

- Na uśmiech - tylko i wyłącznie!

Warto?

- No peeewno. Warto zobaczyć uśmiech młodych i starszych - wtedy wszyscy się uśmiechamy!

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny