- Gdybym miał 100 tysięcy złotych długu, to nawet powinienem spodziewać się windykatora - mówi pan Radosław. - Ale nigdy bym nie pomyślał, że wyślą "karka" w skórze po 267 złotych.
Kiedy pan Radosław usłyszał dzwonek, było około godz. 18. Podszedł do drzwi, spojrzał przez wizjer, było ciemno. Otworzył jednak. W progu stał mężczyzna o dużej posturze. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę, a do torby przypięty gaz. Zapytał, czy ma przyjemność z Radosławem Puśko.
Wyrwał legitymację i wyszedł z mieszkania
- Trochę zdezorientowany odpowiedziałem, że tak - mówi nasz Czytelnik. - Wtedy machnął mi przed nosem legitymacją i powiedział, że jest windykatorem i żebyśmy porozmawiali w środku.
Pan Radosław zaprosił mężczyznę do mieszkania, aby ten wyjaśnił cel wizyty.
- Gdy był już w środku, od razu podniesionym tonem zaczął wypytywać kiedy spłacę zaległość, czy pracuję, czy mam z czego zapłacić - opisuje nasz Czytelnik. - Miał przy sobie wszystkie moje dane, które podałem w banku.
W mieszkaniu był akurat aplikant na radcę prawnego, kolega pana Radosława. Bardzo zaciekawiło go to zamieszanie i chciał obejrzeć legitymację mężczyzny podającego się za windykatora. Ten jednak zabrał swoją legitymację i wyszedł z mieszkania. Domownicy dosłownie osłupiali. Pan Radosław chciał wyjaśnić całą sytuację. Twierdzi, że podpisując umowę o kartę kredytową miał mieć 45 dni na jej spłatę. Ale w białostockich oddziałach Kredyt Banku nie otrzymał żadnych konkretnych odpowiedzi.
Bank nie potrafił się wytłumaczyć
- W jednym byli zdziwieni, że odwiedził mnie windykator - mówi. - A w drugim powiedzieli, że mogę złożyć skargę do działu windykacji.
Nikt nie potwierdził, czy bank rzeczywiście wysłał do niego windykatora i dlaczego to zrobił bez wcześniejszego kontaktu z zadłużonym klientem. Nikt też nie potrafił powiedzieć naszemu Czytelnikowi, czy jest to stała praktyka. Sprawa wyjaśniła się dopiero po naszej interwencji.
- Termin spłaty minął 25 stycznia, a każdy wierzyciel ma prawo dochodzić swoich należności od dłużników - mówi Monika Nowakowska dyrektor biura public relations w Kredyt Bank S.A. - Procedury windykowania zaległych należności są jednolite dla banku.
Zakładają one kontakt z dłużnikiem, jeśli w ciągu sześciu dni nie spłacił on należności. Według niej bank nie mógł skontaktować się z naszym Czytelnikiem. Dopiero po 36 dniach od planowego terminu spłaty wysłał windykatora.
To rutynowa procedura
- Bank w żadnym razie nie podejmuje działań windykacyjnych "na zapas", przed terminem, gdyż byłoby to działanie bezprawne - tłumaczy Nowakowska. - Ponadto nie są to działania bezkosztowe i byłoby nierozsądnym ponosić zbędne wydatki.
Dodaje również, że każdy windykator ma legitymację służbowe, pełnomocnictwo oraz informacje dotyczące zadłużenia i dane teleadresowe dłużnika. Po upewnieniu się, że ma do czynienia z właściwą osobą zadłużoną, zobowiązany jest przedstawić legitymację służbową oraz informacje o celu wizyty. Windykatorzy w kontaktach z dłużnikami mają obowiązek zachować wysoką kulturę osobistą.
- Są profesjonalistami i potrafią prowadzić trudne rozmowy z dłużnikami - chwali Nowakowska.
Skargę na działania windykatora nasz Czytelnik może złożyć w placówce prowadzącej rachunek lub przesłać ją do Centrum Restrukturyzacji i Windykacji (Lublin, ul. Zana 39). Według Nowakowskiej dotychczas nie wpłynęła do banku żadna skarga na tego typu zachowanie windykatorów.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?