Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiktor Grygiencz: Uzdrowić uzdrowisko

Redakcja
Na zakład przyrodo-leczniczy trzeba wyłożyć 20-30 mln zł. Takich inwestorów jeszcze nie spotkałem. Są mniejsi. Te kilka hoteli, które mają Spa, idzie w stronę uzdrowisk, ale to nie są zakłady przyrodo-lecznicze. Inwestor, który chciałby wybudować zakład z prawdziwego zdarzenia, jeszcze się nie zgłosił.

Kurier Lokalny: Tomasz Ołdytowski mówi, że nie może Pana przekonać do rozwoju Supraśla jako uzdrowiska, a argumenty o blokowaniu ziemi pod uzdrowisko przez Zacherta to tylko tarcza.

Wiktor Grygiencz: Pan Tomek nie ma racji, mówiąc że to tylko tarcza. Nikt w te 28 hektarów (najbardziej atrakcyjne tereny), o które procesuje się Zachert nie zainwestuje, bo wojewoda zablokował sprzedaż ziemi. Dopóki sprawy nie rozstrzygnie sąd, żaden inwestor nie pozyska tego terenu. Oczywiście, możemy zaplanować tam uzdrowisko, ale do tej inwestycji może dojść dopiero po wyroku. A proces może trwać i trwać. Na papierze możemy mieć piękne uzdrowisko i strefy pod sanatoria, które nigdy nie powstaną. To fikcja. Zresztą to Tomek robił owe strefy uzdrowiskowe, a dzisiaj to jakby neguje. My, dostosowując się do przepisów z 2005 roku, przenieśliśmy strefę uzdrowiska poza zabudowania. Poza klasztor, w stronę Podsupraśla. To dosłownie dziewiczy teren. Teraz przystępujemy do planu zagospodarowania przestrzennego strefy A. W lutym zostanie podjęta uchwała dotycząca tylko i wyłącznie strefy A. Tam architekci będą mogli popisać się wyobraźnią. Jeśli będzie inwestor, będzie już miał warunki zabudowy. Kupi działkę od osoby prywatnej i buduje. A Tomek mówi, że to nieważne. Ważne, bo jeśli ktoś chce budować i nie może kupić działki, to jest "pic na wodę fotomontaż". Tomek przyznaje, że strefa A, którą zaplanował przy ulicy Białostockiej (gdzie był duży ruch) była niewygodna. Jeśli wszystko się ułoży, będzie wzorcowe uzdrowisko - jedyne w Polsce, w układzie: 75 proc. zieleni miejskiej i 25 proc. zabudowy sanatoryjnej. To jakby obok Supraśla powstało nowe miasto.

Prawda, że przez brak planów na przyszłość Supraśl może stać się sypialnią Białegostoku?

- Jeżeli ktoś dziś mówi, że Supraśl staje się sypialnią Białegostoku, a ja mam tu budowy pięciu dużych pensjonatów, to pytam, czy w mieście-sypialni buduje się pięć hoteli i to w strefie B (nie wspominając o strefie A)? Co roku rusza przynajmniej jeden taki obiekt i będą następne. Sypialnia to za mocne określenie.

Nie obawia się Pan, że Supraśl przestanie być uzdrowiskiem?

- Uzdrowisko może zniknąć z Supraśla wtedy, gdy żaden inwestor nie zbuduje zakładu przyrodo-leczniczego z prawdziwego zdarzenia. Na to nie mamy wielkiego wpływu. Musi być dobra koniunktura albo moment w lecznictwie uzdrowiskowym, że to się będzie opłacało. Każdy mówi: "Dobrze, ja zainwestuję, ale za ile lat to mi się zwróci?" W służbie zdrowia i w uzdrowiskach stopa zwrotu jest bardzo niska. Gdy ma się do wyboru: zwrot nakładu w ciągu pięciu lat lub w ciągu dwudziestu, to wiadomo, że sięga po szybszy. A może pasjonat, który mówi: "Jestem zachwycony. Mam pieniądze i zainwestuję je w uzdrowiska", myśli przyszłościowo. I pójdzie na to.

Czy przeniesienie stref, plany zagospodarowania przestrzennego, to nie są działania zbyt późne? Ołdytowski twierdzi, że w sprawie uzdrowiska, przez ostatnie sześć lat, nic się w Supraślu nie działo.

- W strefie A, którą zaplanował Tomek, nic nie mogło się dziać, bo te grunty blokowały nam możliwości rzeczywistego rozwoju zakładu przyrodo-leczniczego.

Może wcześniej trzeba było przenieść te strefy?

- Tomek, gdy robił tę koncepcję, uważał, że będzie najlepsza. To był jego pomysł.

Według Ołdytowskiego, obojętnie czyja to ziemia, gmina powinna robić swoje. Inwestor i tak dogada się z właścicielem.

- Ale to byłoby na papierze. Żeby to urzeczywistnić, trzeba mieć wyrok sądu. Zgadzam się, że można narysować plan zagospodarowania na terenach Zacherta, gdzie miałby być zakład przyrodo-leczniczy. Ale nie można tego urzeczywistnić do zakończenia spraw w sądzie. Uzdrowisko Supraśl w 90 proc. funkcjonuje, bo każdy, kto tu przyjedzie, oddycha jodem bezpłatnie. Dlatego mamy tak długie sesje, bo jak każdy się nawdycha, to jest pełen energii. W starostwie czy w Wasilkowie radni wytrzymują trzy godziny. W Supraślu tak są napompowani zdrowym powietrzem, że im sił na dziewięć godzin starczy.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny