Jak to możliwe, że w tak wielkim wieżowcu, jak nasz, nie można korzystać ze zsypu? - dziwi się pan Tomasz, mieszkaniec budynku przy ul. Sikorskiego 6. - Drzwi zaspawali, a na tablicy informacyjnej powiesili karteczkę z napisem: "... Klapy na półpiętrach oraz dolne komory będą sukcesywnie zamykane". Skąd taka decyzja?
Zdania podzielone
I zrobił się problem, bo zwłaszcza starsze osoby zaczęły demonstrować swoje niezadowolenie, ustawiając worki ze śmieciami pod drzwiami, za którymi stały do tej pory kontenery na odpady...
- Bo dla takich osób to problem - przyznaje jedna z mieszkanek bloku. - Zsyp na piętrze to większa wygoda.
Podobnego zdania jest też Ewelina Grygorczuk. - Mam małe dziecko - tłumaczy. - I co? Za każdym razem muszę zbiegać z brudną pieluchą na dół?! Wolałabym, żeby zsyp był otwarty.
Ale wśród mieszkańców jest też wiele osób, które pomysł popierają... - I bardzo dobrze - cieszy się pan Marek. - Przynajmniej nie będzie żadnych insektów. A worek ze śmieciami mogę wyrzucić przy okazji, idąc do pracy lub sklepu.
Zlikwidują wszystkie
A zsypy to problem ze względu na bezpieczeństwo przeciwpożarowe.
- Dlatego zdecydowaliśmy się je zlikwidować - tłumaczy Jerzy Cywoniuk, prezes "Słonecznego Stoku".
To dotyczy wszystkich wieżowców na terenie tej spółdzielni. W zamian na klatkach schodowych pojawią się klapy i czujki przeciwpożarowe.
Łatwiej o pożar i insekty
Kiedy wybucha pożar, zsyp stanowi największe zagrożenie - potwierdza Marcin Janowski, rzecznik podlaskich strażaków. - Łączy wszystkie piętra.
Większość kondygnacji nie ma izolowanych stref ogniowych, to wszystko otwarta przestrzeń. Gdyby doszło do pożaru, cały pion bloku jest jak wielki komin: od razu napełni się dymem. A jednocześnie jest to jedyna droga ewakuacji.
Strażacy o nowych przepisach już poinformowali białostockie spółdzielnie mieszkaniowe. Te we własnym zakresie mają rozwiązać sprawę bezpieczeństwa przeciwpożarowego w swoich wieżowcach.
Czyżby nowy trend?
Większość zsypów wykonana jest z płyt cementowych, po których łatwo wspinają się szczury czy karaluchy. Często też są zapychane odpadami. Dlatego w niektórych spółdzielniach mieszkańcy sami domagają się ich zamknięcia. Na przykład w Białostockiej Spółdzielni Mieszkaniowej na 35 wieżowców, w jednej trzeciej już ich nie ma.
- Jednym z powodów było bezpieczeństwo przeciwpożarowe, innym życzenie mieszkańców związane z higieną - przyznaje Stanisław Hołu-bowski, prezes spółdzielni.
W "Rodzinie Kolejowej" jest podobnie. "Piaski" też przymierzają się do takiego rozwiązania. - To jeden z tematów, który mamy zamiar podjąć w przyszłym roku - zauważa Teodor Klimuk, wiceprezes spółdzielni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?