Wiesław Rakowicz: To jest ostatni dzwonek na zmiany w naszym mieście

Kurier Hajnowski: Czy w Hajnówce nadszedł czas na zmiany?

Wiesław Rakowicz: To jest ostatni dzwonek na zmiany. Dotychczasowa władza nie robiła źle, ale mogła zrobić 80 proc. więcej. Od kilku kadencji jestem radnym i uważnie śledzę sesje, szczególnie budżetowe, czyli te na których dzieli się pieniądze. Bywały lata, gdy na inwestycje przeznaczaliśmy 7 proc. budżetu, a to żaden wydatek.

Co spowodowało Pana start w wyborach?

- Startuję na burmistrza, aby z jak największą grupą ludzi chcących zmian, zrobić coś dla Hajnówki i jej mieszkańców. Sposobów na to jest kilka. Po pierwsze, dobra rada miasta, ale nie taka, która, jak obecna, tylko głosuje po myśli burmistrza.

Moje wieloletnie doświadczenie w pracy z ludźmi pokazały mi, że nie ma nic lepszego niż wspólne działanie. I to mamy zamiar robić. Liczymy, że uda nam się pchnąć Hajnówkę do przodu, ale wszystko zależy od wyborców. W mieście rządzi koalicja SLD, która nazywa się Porozumieniem Samorządowym. W tych wyborach jest to Ziemia Hajnowska, ale to jest wciąż to samo ugrupowanie i ci sami ludzie. Inna nazwa nic nie zmienia.

Czym w pierwszej kolejności powinien zająć się dobry burmistrz po wygranych wyborach?

- Pilną potrzebą są mieszkania. Od lat nie budowaliśmy nic, ani miasto, ani spółdzielnia.

Ale podczas rozmowy o TBS na sesji rady usłyszeliśmy, że to, co Pan proponuje, to populizm i gra pod wybory, bo samorząd nie może budować.

- Burmistrz zawsze będzie prawą stronę tak oceniał. Jego zdaniem, nasze pomysły to próba awanturnictwa, populizm, a my wskazujemy problemy. Widzimy potrzeby mieszkańców, więc traktuje się nas jak awanturników. Dziś rada to maszyny do głosowania. Większość spraw rozgrywa się w komisjach, ale i w komisjach, i w radzie nas jest za mało. Nie możemy nic zrobić, nawet jeśli uda się przekonać pojedynczych radnych i tak przed ważnymi dla burmistrza głosowaniami zbiera się koalicja i ustala jak głosować.

Czego jeszcze potrzebuje Hajnówka ?

- Drogi to bardzo ważny temat, uważam, że o tym powinniśmy byli myśleć wiele lat temu, a burmistrz teraz co roku robi kilka ulic i pyszni się nimi. Rozumiem, że nie ma pieniędzy w kasie miasta, ale trzeba ryzykować. Aby coś osiągnąć, trzeba brać kredyty, wspierać prywatnych inwestorów, którzy zechcą stworzyć takie miejsca.

Musimy planować dalej niż na jedną kadencję. Błędem jest też budowa składowiska tzw. odpadów inertnych w miejscu atrakcyjnym turystycznie. Cóż zobaczą Niemcy, którzy przyjadą do rezerwatu PTOP na Górniańskich Łąkach?

Musimy też odświeżyć temat niepełnosprawnych. Mamy ich wielu.

Czy widzi Pan nasze miasto jako centrum turystyczne?

- Dziś nie, ale za jakiś czas oczywiście. Weźmy teren przy ulicy Rakowieckiego przeznaczony pod budowę hotelu. Zachęćmy inwestora do budowy zwolnieniem przez dwa lata z podatku.

Jak stoimy z pozyskiwaniem środków unijnych?

- W tej chwili nie jest źle, jesteśmy dość dobrze przygotowani do pisania projektów, ale nie dlatego, że nagle burmistrz znalazł osoby dobrze je piszące. Teraz takie projekty piszą wszyscy.

Co Pan zmieni w magistracie, jeśli zostanie Pan burmistrzem?

- Nie przewiduję rewolucji, choć niektóre referaty wymagają zmian, to jednak nie zamierzam wprowadzać radykalnych. Chciałbym zmienić mentalność urzędników, żeby byli bardziej otwarci, choć nie jest z tym źle. W Urzędzie Miasta pracuje wiele młodych ludzi. Chcę wykorzystać ten potencjał, bo inaczej sami wygonimy młodych, którzy jeszcze tu zostali.

Jak ocenia Pan ostatnie lata rządów w mieście?

- Totalny brak komunikacji ze społeczeństwem. Przed sesją każdy radny otrzymuje materiały, aby się do obrad przygotować, możemy wtedy iść do ludzi, pytać i rozmawiać. Niestety, takich radnych jest niewielu, większość idzie z papierami na komisje, tam je otwierają i dyskutujemy. Jeśli mieszkańcy zobaczą, że ich słuchamy i prawdziwie współpracujemy, staną się bardziej aktywni.

Weź udział w prawyborach na burmistrza Hajnówki. Lista kandydatów