Kilerów wielu

Fot. Rafał Klimkiewicz/Fotorzepa
Opolski sąd: policjanci szczelnie zasłaniają Dariusza P., kilera wynajętego przez niejakiego "Siarę” ze Śląska.
Opolski sąd: policjanci szczelnie zasłaniają Dariusza P., kilera wynajętego przez niejakiego "Siarę” ze Śląska. Fot. Rafał Klimkiewicz/Fotorzepa
Życie ludzkie jest dzisiaj mniej warte, niżby się mogło wydawać. Najtańsze udokumentowane zabójstwo na zlecenie kosztowało 500 marek niemieckich.

Mord na Kośnego - to pierwszy w Opolu przypadek zabójcy działającego na zlecenie. Kilka dni temu do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie.
7 listopada 2003 r., ok. godz. 19, 46-letniego Jana P. telefonicznie wywabiono z mieszkania, które wynajmował przy ul. Katowickiej w Opolu. Kilkadziesiąt metrów dalej, na ul. Kośnego - według prokuratury - spotkał się z Dariuszem P. Ten strzelił Janowi w szyję. Gdy mężczyzna upadł, dobił go strzałem w klatkę piersiową. Później z piskiem opon odjechał srebrnym samochodem. Motyw zabójstwa: rozliczenia finansowe.
Jan P. - pod fałszywym nazwiskiem Jerzy Wolf - działał jako pełnomocnik spółki M., założonej "na słupa". W spółce Bistar z Białegostoku kupił wyroby stalowe. Nie zapłacił za nie. Towar sprzedał Januszowi W. ps. Siara z Dąbrowy Górniczej i jego córce Marcie C. 30 proc. poniżej ceny zakupu. Ale "Siara" za stal nie zapłacił.

Zdzisław Ł. ps. Zdzicho był egzekutorem w gangu Janusza T. ps. Krakowiak. Jest oskarżony o kilka zabójstw, m.in. zastrzelenie Wiktora Fiszmana, rezydenta
Zdzisław Ł. ps. Zdzicho był egzekutorem w gangu Janusza T. ps. Krakowiak. Jest oskarżony o kilka zabójstw, m.in. zastrzelenie Wiktora Fiszmana, rezydenta białoruskiej mafii na Polskę.

Jednym z najbardziej znanych polskich kilerów jest Ryszard B. Skazano go na 25 lat więzienia za zabicie Andrzeja K. ps. Pershing, bossa gangu pruszkowskiego.
(fot. Fot. Rafał Klimkiewicz/Fotorzepa)

Świadkowie zeznali, że Jan P. domagał się od "Siary" 120 tys. zł. Na pieniądze najpierw czekał w środę, później w piątek 7 listopada 2003 r. Przed śmiercią często rozmawiał telefonicznie z "Siarą". Swoim znajomym skarżył się, że "Siara" zalega mu "dużą bańkę". Zaczął naciskać na zwrot długu, bo sam miał problemy finansowe. Więc "Siara" w dniu rozliczenia przyjechał do Opola z kilerem.

Płatni zabójcy pojawili się w Polsce po 1989 r. W więzieniach siedzi ich w tej chwili ok. 150. Zazwyczaj mają status więźniów niebezpiecznych. Ubrani są w czerwone więzienne drelichy, a ręce i nogi, gdy opuszczają swe cele, skuwa im się kajdanami. Na szczęście w naszym regionie ten gatunek przestępców występuje w ilościach śladowych.
Najgłośniejszym w Polsce zabójstwem na zlecenie było zastrzelenie w czerwcu 1998 r. generała Marka Papały. Niewątpliwie stoją za tym profesjonaliści, gdyż mimo sześciu lat intensywnego śledztwa zagadka śmierci byłego komendanta głównego policji nadal nie jest rozwiązana.
Jednym z najbardziej znanych polskich kilerów jest Ryszard B. Skazano go na 25 lat więzienia za zabicie Andrzeja K. ps. Pershing, bossa gangu pruszkowskiego. Do egzekucji doszło w grudniu 1999 r., pod hotelem Kasprowy w Zakopanem. Razem z B. był Ryszard Niemczyk, poszukiwany przez policję do dziś.

W Trójmieście działał tzw. klub płatnych zabójców. Podobny klub - Murder Inc. funkcjonował w latach trzydziestych ubiegłego wieku w Nowym Jorku podczas trwającej tam wojny gangów. Mieli stałe kontrakty i wynagrodzenia. Wykonali około tysiąca wyroków, więcej niż ludzie Ala Capone.
Dr hab. Zbigniew Lasocik, kryminolog z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawiał z 11 płatnymi zabójcami. Pięciu z nich zdecydowało się na szczere, długie rozmowy, sześciu opowiadało o swoim życiu tylko częściowo. M.in. na podstawie tych rozmów naukowiec napisał książkę pt. "Zabójca zawodowy i na zlecenie". Na świecie powstało kilka książek poświęconych temu tematowi, jednak oparto je na pojedynczych rozmowach z kilerami. Dr. Lasocikowi udało się dotrzeć aż do jedenastu.
- Życie ludzkie jest teraz bardzo tanie. Z moich badań wynika, że ceny są niższe, niż się potocznie sądzi - opowiada Zbigniew Lasocik. - Najtańsze udokumentowane zabójstwo, na które natrafiłem, to sprawa dilerki narkotyków ze Szczecina. Zginęła za 500 marek.
Najdroższe zabójstwa kosztowały po 100 tys. zł albo po kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Lasocik w trakcie swoich badań nie natrafił na grupę rosyjskich komandosów, która w Polsce miałaby zabijać ludzi za 50 dolarów (o czym informowały niektóre media).
Marek M. dostał 7,5 tys. zł za przyjęcie zlecenia. Po "robocie" miał otrzymać jeszcze 40 tys. zł. Nie dostał, bo o swoim zleceniu poinformował policjantów z CBŚ. Ci zatrzymali 55-letniego przedsiębiorcę ze Strzelec Opolskich, Edwarda P., który dziś odpowiada przed opolskim sądem za zlecenie zabójstwa mężczyzny, któremu zarzucał rozbicie rodziny. Jego żona Genowefa P. razem z córkami wyjechała do Niemiec. Robert K. miał jej załatwić obywatelstwo. Edward załamał się, pojechał za zachodnią granicę, gdzie Roberta K. obarczał rozbiciem rodziny. Mówił, że ma zostawić jego bliskich w spokoju. Postanowił załatwić sprawę inaczej.
W lipcu 2002 r. Edward P. skontaktował się z Markiem M., kryminalistą z Warszawy. M. po wyjściu z aresztu szukał jakiejś pracy. P. dał mu więc zlecenie: "przeniesienie na tamten świat" Roberta K. Zleceniodawca spotkał się z kilerem dwukrotnie, w hotelu w Strzelcach Opolskich. Edward nie wiedział, że pokój nr 109 jest naszpikowany podsłuchami i kamerami. Sprzedał go sam przestępca.

Zdzisław Ł. ps. Zdzicho był egzekutorem w gangu Janusza T. ps. Krakowiak. Jest oskarżony o kilka zabójstw, m.in. zastrzelenie Wiktora Fiszmana, rezydenta białoruskiej mafii na Polskę.

Dr hab. Zbigniew Lasocik, kryminolog z Uniwersytetu Warszawskiego, rozmawiał z 11 płatnymi zabójcami. Pięciu z nich zdecydowało się na szczere, długie rozmowy, sześciu opowiadało o swoim życiu tylko częściowo. M.in. na podstawie tych rozmów naukowiec napisał książkę pt: "Zabójca zawodowy i na zlecenie". Na świecie powstało kilka książek poświęconych temu tematowi, jednak oparto je na pojedynczych rozmowach z kilerami. Dr. Lasocikowi udało się dotrzeć aż do jedenastu.

Skąd wywodzą się płatni zabójcy? Pierwsza grupa to członkowie zorganizowanych grup przestępczych. Żołnierze, którzy sprawdzą się przy łamaniu gnatów czy przestrzeliwaniu kolan, mogą otrzymać poważniejsze zadanie.
- Dostają zlecenie od kogoś ze szczytu grupy, a to poważnie zmienia ich status, jest szansą na znaczący awans w hierarchii - wyjaśnia Zbigniew Lasocik.
Aktualnie szefowie gangów przy zlecaniu mokrej roboty korzystają z siatki pośredników. Są znacznie ostrożniejsi niż jeszcze kilka lat temu. Dawniej żołnierz wykonujący zlecenie nie zawsze robił to profesjonalnie, zostawiał ślady, pozwalał się złapać. Zdarzało się, że przymknięty za kratkami "pękał" i sypał "pracodawców".
Druga grupa płatnych morderców to tzw. freelancerzy, czyli wolni strzelcy. W Polsce nie udało się ich zidentyfikować. Nie oznacza to, że nie działają, mogą być doskonale zakonspirowani.
Inni zostają kilerami trochę z przypadku. Popychają ich do tego długi, zobowiązania albo głupota.
- Dla niektórych drobnych przestępców to czasem szansa na wejście w przestępczość zorganizowaną - wyjaśnia Lasocik.
To drobni przestępcy, zajmujący się włamaniami, rozbojami, nie nadający się do poważnych oszustw. Zdarza się, że trochę wypiją i w towarzystwie rzucają tekst, że gdyby trafiła się mokra robota, toby ją wzięli. Czasem marketing przynosi efekt.

Młody chłopak z Warszawy handlował narkotykami. Przez kolegę trafił do kobiety, która chciała pozbyć się męża. Wziął pieniądze, ale próbował krewką babkę oszukać. Ta w końcu powiedziała mu, że skoro dotarła do niego, to może też znaleźć gościa, który go sprzątnie za próbę wyrolowania jej. Wtedy chłopak potraktował zadanie poważnie.
- Czasem są nieprofesjonalni do sześcianu. Natrafiłem na takiego, o którego zleceniu wiedziało aż 11 osób, w tym jego dwie kochanki - przyznaje kryminolog.
Niezweryfikowane są informacje jakoby płatni mordercy mieli niższy poziom adrenaliny niż prawi obywatele tego kraju. - Adrenalina jest na takim samym poziomie jak u wszystkich, to kwestia odporności na stres - przyznaje Lasocik. Część zabójców ma bardzo wysoki iloraz inteligencji.

Zdzisław Ł. ps. Zdzicho był egzekutorem w gangu Janusza T. ps. Krakowiak. Jest oskarżony o kilka zabójstw, m.in. zastrzelenie Wiktora Fiszmana, rezydenta białoruskiej mafii na Polskę. W styczniu 1997 r. w Szczecinie wpakował w niego sześć kul. Na sumieniu ma również inkasenta firmy handlowej, a także dwóch właścicieli kantoru z Sosnowca.
Silny, bystry, dyspozycyjny, bez nałogów, trenował karate - tak prokuratorzy charakteryzują "Strasznego Zdzicha". Bronią posługiwał się doskonale zarówno prawą, jak i lewą ręką. To właśnie jego oskarżono o zastrzelenie Kingi S. pracującej w sklepie spożywczym przy ul. Sienkiewicza w Opolu. Nie było to jednak zabójstwo na zlecenie, a napad rabunkowy, w trakcie którego kilerowi puściły nerwy. Ze sklepu nic nie zginęło.
Zbigniew Lasocik podzielił płatnych zabójców na dwie grupy. Pierwsza to ci, którzy przyznają się do popełnienia zabójstwa, ale zaprzeczają jakoby mieli za to dostać pieniądze. Drudzy przyznają, że były w ich robocie pewne formy zlecenia.
Ci pierwsi do mordów przyznają się dlatego, że w społeczeństwie jest swego rodzaju przyzwolenie na tego rodzaju zbrodnie. Ważne, by mieć jakiś motyw: być w konflikcie z ofiarą, obiekt zlecenia to łobuz lub kochanek żony albo jakiś dłużnik. To jeszcze można zaakceptować. Nie ma natomiast przyzwolenia na zabijanie z chęci zysku.
Kacper Gradoń i Arkadiusz Czerwiński, kryminolodzy, autorzy książki "Seryjni mordercy", oddzielają seryjnych zabójców od tych, którzy robią to dla pieniędzy. - Grupę tę odróżnia się od seryjnych zabójców sposobem podejścia do samego zabijania. Dla morderców seryjnych zabijanie jest celem samym w sobie. Dla zabijających dla zysku stanowi ono tylko środek do zaspokojenia potrzeb finansowych - piszą autorzy wspomnianej książki.

Zabójcom przy wykonywaniu pracy towarzyszy poczucie totalnej kontroli nad rzeczywistością. Niektórzy są przekonani, że mają "boski dar" odbierania i darowania życia. Tak przynajmniej myślą. Gdy wpadną, w najlepszym dla nich przypadku, mogą dostać 12 lat więzienia. Minimalnie tyle grozi za "zabójstwo z motywów zasługujących na szczególne potępienie". Najczęściej kończy się na 25 latach lub dożywociu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska