Aquapark: budować, czy nie? "To się nie opłaca " mówi burmistrz Gryfina

"To się nie opłaca " - Mówi Henryk Piłat, burmistrz Gryfina.

- Dlaczego zdecydowaliście się wystawić aquapark na sprzedaż?

- Dzięki temu, że nie ma podobnego w Szczecinie, od lat nasz park cieszy się dużym zainteresowaniem i sam się finansuje. Choć nie przynosi strat, jednocześnie jednak nie zarabia. W związku z tym nie było i nie ma pieniędzy choćby na jego modernizację, której my, jako samorząd, nie możemy finansować. Po latach tych potrzeb uzbierało się na tyle dużo, że uznaliśmy, że dalsze utrzymywanie obiektu, to ślepa uliczka i zdecydowaliśmy o jego sprzedaży. Żeby aquapark przetrwał trzeba znacznie poszerzyć jego ofertę, a do tego niezbędny jest inwestor. Zdajemy sobie jednak sprawę, że bardzo trudno znaleźć kupca na taki obiekt.

- A może sami doprowadziliście do obecnej sytuacji przez złe zarządzanie parkiem?

- Zgadzam się częściowo z tym, że obiekt nie był odpowiednio zarządzany. Nie wynikało to jednak z naszej nieudolności, a z przepisów. Jako samorząd nie mieliśmy takich możliwości, jakie ma prywatny przedsiębiorca. Przede wszystkim musimy ściśle przestrzegać określonych norm, choćby związanych z zatrudnieniem. Prywatne firmy mają trochę większy wachlarz rozwiązań i dzięki temu łatwiej im oszczędzać i inwestować. Zauważyłem to już dawno, dlatego już wcześniej proponowałem, by sprzedać aquapark, ale radni się nie zgodzili. Dopiero teraz wszyscy uznali, że to jedyne wyjście.

Obecnie, aquapark z samą rozrywką wodną, a bez bazy rehabilitacyjnej, urodowej czy hotelowej zupełnie nie ma racji bytu. Moglibyśmy na przykład otworzyć hotel przy aquaparku, ale to nie jest zadanie samorządu. Takimi inwestycjami powinni zajmować się prywatni przedsiębiorcy. Trzeba jednak zaznaczyć, że, żaden, nawet najbardziej rozbudowany park wodny, nie jest w stanie wygenerować dużych dochodów, jeśli ma mieć racjonalne ceny biletów, na które stać Polaków. Polska to nie Niemcy, gdzie klienci są skłonni płacić naprawdę duże pieniądze za odpowiedni poziom usługi.

- Z jakiego powodu apeluje Pan do Szczecina, by nie budował własnego parku wodnego?

- Jeśli w tak niewielkiej odległości są dwa aquaparki, to nawet jeśli oba byłyby na wysokim poziomie, to nie przetrwają. Nawzajem będą sobie odbierać klientów i ostatecznie żaden na tym nie zyska. To powinna być inwestycja regionalna, a nie lokalna, miejscowa. Powinniśmy dzielić się funkcjami między poszczególnymi miastami, tak żeby uzupełniać się w ramach regionu - ja to, a on tamto.

- Co Pan w takim razie sądzi o planach budowy dużego parku wodnego w Koszalinie?

- Jeśli powstanie aquapark w Koszalinie i jednocześnie w Słupsku , to któryś z nich będzie musiał upaść. Nawet jeśli koszaliński park będzie lepszy, to ludzie ze Słupska i okolic skalkulują sobie dwa razy czy wato do niego przyjechać. Nie mówiąc już o bardziej oddalonych miastach. Taka inwestycja może się opłacać tylko, jeśli w promieniu co najmniej kilkudziesięciu kilometrów nie ma podobnej. Tak, jak nasz aquapark się finansował tylko dlatego, że nie ma aquaparku w Szczecinie. A i tak najwyżej wychodziliśmy "na zero". Na 400-500-tysięczny region jeden duży park wodny wystarczy.

- Gryfino swój aquapark budowało w latach 90-tych. Czy teraz takie inwestycje powinny jeszcze podejmować samorządy, czy raczej już tylko inwestorzy prywatni?

- Głównym zadaniem samorządu jest między innymi zadbanie o naukę pływania dla najmłodszych. Żeby zrealizować to zadanie nie trzeba aquaparku - wystarczy wybudować kilka basenów. Nie mogą tu decydować względy ambicjonalne i chęć pokazania, że potrafi się zbudować coś większego i lepszego niż sąsiad. Każdy jednak chce wygrać wybory i dlatego jest, jak jest.