Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka Jaga, czyli wszyscy jesteśmy kibicami

(k)
ze zbiorów Jana Malca
To były czasy! 30 tysięcy ludzi na trybunach, kilkusetmetrowe kolejki przed kasami, zakładowe wycieczki z Siemiatycz, Sokółki, Hajnówki. Przez kilka lat drugo- i pierwszoligowe sukcesy i porażki Jagiellonii były na ustach wszystkich. Drużyna bez wielkich transferów, możnych sponsorów, oparta na własnych wychowankach stała się niezwykle popularna w całym kraju.

Z drugoligowego prowincjonalnego średniaka, co roku walczącego o utrzymanie, mało wówczas znany trener Janusz Wójcik stworzył zespół nie tylko grający skutecznie, ale też widowiskowo, który w 1987 roku w pięknym stylu awansował do ekstraklasy. Przygoda z pierwszą ligą trwała trzy lata, potem spadek, dwa lata w drugiej lidze, znowu awans i znowu spadek. A potem równia pochyła, po której Jagiellonia stoczyła się nawet do czwartej ligi.
Ale wróćmy do chwil bardziej przyjemnych. Mecze na ówczesnym stadionie Gwardii były czymś zupełnie wyjątkowym. Choćby z tego powodu, że by zająć dobre miejsce na stadionie, trzeba było się zjawić dwie, trzy godziny przed meczem. Na trybunach spotkać można było wszystkich, nawet całe rodziny - co dziś wydaje się niemożliwe. Mecze stały się wydarzeniem towarzyskim, na Jagiellonii po prostu "się bywało". A już największym wstydem było skompromitować się w towarzystwie nieznajomością składu lub co najmniej ostatniego wyniku. Euforia trwała tak naprawdę dwa lata. Zainteresowanie opadło, gdy - po przegranym finale Pucharu Polski z Legią Warszawa 2:5 - w jednej chwili z drużyny odeszło kilku najlepszych piłkarzy. Zastępcy byli dużo słabsi, klubowi zaczęło brakować pieniędzy, a działacze okazali się godni trzeciej, a nie pierwszej, ligi.
Zdjęcie, które dziś prezentujemy, pochodzi z jednego z bardziej pamiętnych meczów. Jest 18 czerwca 1988, ostatnia kolejka, Jagiellonia gra z Legią. Na trybunach zasiadło wówczas - jak podają statystycy - 25 tysięcy ludzi. Jagiellonia wygrała 2:0, a obie bramki strzelił supersnajper - Jacek Bayer. Na nic zdały się gwiazdy "wojskowych", wśród których był Paweł Janas, dzisiejszy selekcjoner reprezentacji Polski. Jagiellonia zagrała piękny mecz, a pod koniec spotkania na stadionie rozległo się chóralne: "Na kolana". Nie mogło być lepszego prezentu na wakacje jak zwycięstwo na drużyną z Warszawy.
Jaka Jagiellonia jest dziś - wiedzą już tylko zagorzali kibice. Dwa, trzy tysiące osób na meczu to już bardzo dużo. Piłkarze grają na stadionie przy Jurowieckiej, wokół stragany, brud i rozpadające się trybuny. Ale pojawiło się światełko w tunelu! Awansowaliśmy do drugiej ligi! Więc może kiedyś wróci Wielka Jaga...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny