Bardzo przejęłam się tym co się dzieje w Kiermusach. Zależy mi na tym, by ten żubr nie został odstrzelony i nadal żył - mówi przejęta Maja Romanowska, licealistka z Warszawy. Od sześciu lat odwiedza z mamą Kiermusy.
- Maja jest bardzo związana z żubrami z tamtejszej zagrody, największego byka nazwała Mruk i zaprzyjaźniła się z nim - opowiada Aneta Romanowska, mama Mai.
Na portalu poranny.pl przeczytały artykuł, w którym napisaliśmy, że właściciel Kiermus zawnioskował do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o odstrzał trzech żubrów. Ale teraz zmienił plan. Chce pozbyć się jednego samca, bo jest stary i chory.
- Chcemy oszczędzić mu cierpienia. Nikt w Polsce i w Europie takiego starego samca nie weźmie, bo w nowym stadzie będzie chciał dominować. Albo on kogoś zabije, albo jego zabiją - tłumaczył nam swoją decyzję Andrzej Żamojda, właściciel Kiermus. Kilka dni temu zapewnił też, że samice zostaną.
Ale ostateczne słowo należy do GDOŚ. To ona podejmie decyzję czy żubra można odstrzelić. Czeka na opinię Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Ustawa o ochronie przyrody dopuszcza odstrzał, jednak po spełnieniu pewnych przesłanek.
Maja Romanowska zaczęła działać. Postanowiła, że znajdzie żubrowi dom i uratuje go od zabicia. O pomoc poprosiła również na Facebooku. Powstała petycja "Nie pozwólmy zabić żubra z Kiermus #ratujmymruka", pod którą podpisało się 300 osób.
Na apel odpowiedziało też Stowarzyszenia na rzecz rehabilitacji ekologii i ratowania zwierząt rzeźnych "Benek" z okolic Poznania.
- Nasze stowarzyszenie prowadzi przytulisko. Zajmujemy się zwierzętami gospodarczymi i egzotycznymi. Kilka lat temu trafił do nas żubr, którego ludzie oswoili. Ze względu na to, że stwarzał niebezpieczeństwo, zapadła decyzja o odstrzale. Uratowaliśmy go - opowiada Michał Bednarek, prezes Stowarzyszenia.
Teraz chce zaopiekować się żubrem z Kiermus.
- Musimy dostosować się do rozporządzenia Ministerstwa Środowiska co do wymogów przetrzymania dzikich zwierząt. Potrzebujemy miesiąca na przygotowanie specjalnej zagrody. Z artykułów dowiedziałem się, że właścicieli nie stać na utrzymanie żubrów. Uznaliśmy, że do czasu kiedy nie zabierzemy zwierzęcia, będziemy pokrywać jego koszty utrzymania. Ale jeśli Andrzej Żamojda nie wyrazi zgody na przekazanie nam żubra, nie ma sensu wydawać 40 czy 50 tysięcy złotych na budowę zagrody dla zwierzęcia, które do nas nie dojedzie - tłumaczy Bednarek.
- Żubr będzie żył. Sprawa jest już nieaktualna - przekonuje Andrzej Żamojda.
Przyznaje, że przez ten szum medialny, dzwonią do niego ludzie z pomocą. Chcą zabrać żubra. Ale jak twierdzi Żamojda, to nie jest taka prosta sprawa. Trzeba przejść przez gąszcz procedur.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?