Wiceminister Adam Andruszkiewicz apeluje do prezydenta Białegostoku. Chce, by Tadeusz Truskolaski wycofał się z podwyżki cen biletów BKM

- Mieszkańcy Białegostoku, jak wszyscy Polacy, pod rządami Prawa i Sprawiedliwości się bogacą, ale nie aż tak, by płacić tak wysokie ceny za przejazdy komunikacją miejską - mówił na poniedziałkowej (2 grudnia) konferencji prasowej wiceminister cyfryzacji.

Jego zdaniem nie dopuszczalna jest sytuacja, że Białystok powoli zbliża się cenami do poziomu Warszawy, gdzie bilet normalny kosztuje 4,40 zł.

Zobacz też: Drożej za przejazd autobusami

Zwrócił uwagę, że pod rządami PiS wpływa do budżetów samorządów znacznie więcej pieniędzy niż za czasów koalicji PO-PSL. - Dlatego argumentacja prezydenta Truskolaskiego, że trzeba szukać pieniędzy wśród kieszeni białostoczan jest nietrafiona.

Podlaski poseł uważa, że miasto powinno tak być zarządzane przez prezydenta, który ma większość w radzie, aby szukać oszczędności chociażby poprzez ograniczanie biurokracji.

- Można też zastanowić się nad połączeniem trzech spółek komunikacyjnych, ale zdecydowanie odradzamy prezydentowi, aby przerzucał wzrost obciążeń finansowych na kieszenie mieszkańców, bo to przyczyni się do spadku życia białostoczan - podkreślał wiceminister.

- Komunikacją jeżdżą wyborcy wszystkich ugrupowań i wszyscy będą płacić za pomysły prezydenta Truskolaskiego - mówił Adam Andruszkiewicz.

Czytaj też: Wiceminister włącza się do obrony Łupaszki

O przyszłorocznej podwyżce cen biletów za przejazd autobusami komunikacji miejskiej radni Białegostoku będą dyskutować w poniedziałek 9 grudnia. Zdaniem Adama Andruszkiewicza powinni zachować dotychczasową formułę biletów czasowych, w tym dwudziestominutowych. - Ich likwidacja jeszcze bardziej uderzy białostoczan po kieszeni - argumentował poseł.

Z kolei Marcin Zabłudowski zwracał uwagę na dyskryminację cenową, zwłaszcza młodych ludzi studiujących w Białymstoku. -Białystok jest miastem kilku uczelni. Nie wszyscy studenci meldują się na stałe. Teraz będą poszkodowani względem białostoczan, bo będą musieli płacić więcej za bilet - mówił. - W przyszłości może to jeszcze bardziej ograniczyć migracje do miasta młodych ludzi, która i tak jest nie zadowalająca.

Czytaj też: Trudny budżet na 2020 rok