Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiaty muszą zniknąć

Tomasz ŻUKOWSKI
Będzie proces o wiaty przystankowe - magistrat zdecydował się w końcu żądać w sądzie oddania 18 obrzydliwych wiat stojących przy głównych ulicach Białegostoku. Pierwsza rozprawa za dwa tygodnie przed sądem okręgowym. Po wyroku korzystnym dla miasta wiaty zostaną rozebrane i wymienione na nowe.

12 lat wiat

12 lat wiat

Pechowe wiaty stanęły na białostockich przystankach w 1992 roku. Zapłaciła za nie firma Silwa, która planowała zarobić dzięki reklamom na przystankach i dzięki dzierżawie kiosków przy wiatach. Wiaty wiele razy zmieniły właściciela - w 1994 roku przejęła je spółka Aga z Białegostoku. I zaczęły się kłopoty. Aga, owszem, pobierała pieniądze od raklamodawców, ale nie płaciła Urzędowi Miejskiemu za zajęcie gruntu. Dług urósł do co najmniej 74 tysięcy.
W 2000 roku miasto odmówiło przedłużenie umowy dzierżawy terenu, Aga dostała nakaz rozebrania przystanków. Zamiast oddać przystanki Aga sprzedała je Agencji Wydawniczo-Reklamowej Wojciech Zawadzki. Według Urzędu Miejskiego była to transakcja nielegalna.
Od 2002 roku magistrat wysyła kolejne wezwania do zwrotu wiat, tak by można je było spokojnie rozebrać. Po dwóch latach pisania gmina złożyła pozew do sądu.

Przystanki są w tej chwili własnością prywatnej agencji reklamowej. Stoją na miejskim gruncie, od 2000 roku nielegalnie. Pierwsze wezwanie do rozebrania wiat ich właściciel otrzymał jeszcze w 2000 roku - do dziś urzędnicy nie są w stanie zmusić go do tego.

Co najmniej 100 tysięcy

Właściciel agencji reklamowej kpi sobie z magistratu. Wykorzystał to, że urząd boi się wydać decyzję o przymusowej rozbiórce stalowych konstrukcji. Na przystankach cały czas pojawiają się ogłoszenia, jednak magistrat nie otrzymuje złamanego grosza za zajęcie gminnej ziemi. Nie wiadomo ile pieniędzy straciło miasto, ale już dwa lata temu była to kwota co najmniej 100 tysięcy złotych.
Na razie jednak Urząd Miejski złożył tylko pozew o oddania miejskich gruntów i kilkunastu wiat, nie domaga się od właściciela agencji pieniędzy za samowolne zajęcie terenu.

Właściciel sobie kpi

- Opłaty takie kiedyś były nawet naliczone. Ale nie mogliśmy znaleźć właściciela firmy, wezwanie do zapłaty nie zostało doręczone - mówi Jerzy Wenclik, naczelnik wydziału mienia w magistracie.
Nie tylko pisma wydziału mienia pozostawały bez odpowiedzi - także inne wydziały i miejscy prawnicy przez długi czas wysyłał je pod niewłaściwi adres. A nawet jeśli pisma docierały do właściciela przestanków, nie ma on w zwyczaju odpowiadać urzędowi. Nie wiadomo nawet czy stawi się na procesie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny